Skoda Superb. Król zamówień publicznych

​Wyobraź sobie, że jesteś wójtem gminy, burmistrzem lub prezydentem miasta, szefem państwowej instytucji bądź ważnego urzędu. Szukasz właśnie dla siebie nowego samochodu służbowego. Chciałbyś, aby był duży, wygodny, dobrze wyposażony, a jednocześnie nie kłuł w oczy podatników, z których pieniędzy ów wóz zostanie zakupiony. W powyższe oczekiwania doskonale wpisuje się skoda superb. Jest duża, komfortowa, może być naprawdę świetnie wyposażona, a przy tym nie tak ostentacyjnie luksusowa, jak prezentujące podobne zalety pojazdy bardziej prestiżowych marek. Widząc "kurę" na masce nikt nie posądzi cię o rozpasanie i rozrzutność.

Nic dziwnego, że flagowy model czeskiej gałęzi koncernu Volkswagen od lat jest w Polsce królem zamówień publicznych. Niejednokrotnie opisywaliśmy przetargi, których organizatorzy stosowali metodę "kopiuj-wklej": skopiuj specyfikację superba, a następnie wklej na listę warunków, jakie musi spełniać oferowany pojazd. Można śmiało iść o zakład, że podobnie będzie w przypadku najnowszej generacji limuzyny z Mlada Boleslav. Tym bardziej, że jest ona od poprzedniej ładniejsza, nowocześniejsza, staranniej wykonana, obficiej naszpikowana nowymi technologiami. Po prostu - lepsza. Te określenia doskonale pasują do każdego superba III, ale w dwójnasób do jego topowej wersji L&K, z którą mieliśmy okazję bliżej się zapoznać podczas jazd testowych.

Reklama

Litery L i K to inicjały nazwisk założycieli czeskiej firmy,  dwóch Vaclavów - Laurina i Klementa. Do w ten sposób sygnowanych samochodów producent wkłada to, co ma najlepszego. Mamy tu zatem m.in. bezkluczykowy system obsługi KESSY, biksenonowe reflektory z maskowaniem świateł drogowych, rozbudowaną nawigację Columbus z funkcją rozpoznawania znaków drogowych, kamerę cofania, pełny zestaw czujników ułatwiających parkowanie, liczne systemy bezpieczeństwa, trójstrefową automatyczną klimatyzację, cyfrowe radio DAB, audio Canton z 12 głośnikami, aktywny tempomat, Bluetooth z gniazdem na kartę SIM, umożliwiającą połączenie auta z Internetem, elektrycznie otwieraną i zamykaną pokrywę bagażnika oraz mnóstwo innych dodatków. Nie zabrakło oczywiście rozwiązań z mocno lansowanego przez Skodę gatunku Simply Clever ze słynnymi parasolami w schowkach przednich drzwi i latarką z magnesem, pełniącą jednocześnie funkcję lampki oświetlającej bagażnik włącznie.

Wnętrze auta - utrzymane w brązowej tonacji, królewsko przestronne, z rekordową ilością miejsca na nogi w tylnej części - prezentuje się naprawdę elegancko. Nie znajdziemy tu żadnych dizajnerskich wodotrysków (może poza efektowną, wąską, dyskretnie świecącą błękitnym światłem listwą LED wzdłuż deski rozdzielczej i boczków drzwi), co w przypadku tego modelu samochodu należy uznać za zaletę. Projektanci i inżynierowie Skody tradycyjnie postawili na funkcjonalność rozwiązań. I chwała im za to.

Na oddzielną pochwałę zasługują fotele superba L&K - pokryte miękką skórą, elektrycznie regulowane, z pamięcią ustawień. No i bagażnik, godny reprezentacyjnej limuzyny: 625 litrów pojemności, regularne kształty, ładne wykończenie. Po złożeniu tylnej kanapy nie powstaje całkowicie płaska powierzchnia. Tylko czy w aucie dla dyrektora jest to potrzebne?

Sami jesteśmy zaskoczeni, że największe, a nawet powiedzielibyśmy jedyne zastrzeżenia mamy do napędu testowanego samochodu. Co prawda współpracujący z sześciobiegową skrzynią DSG diesel 2.0 TDI 190 KM  potrafi, według producenta, rozpędzić superba od 0 do 100 km/godz. w ciągu  8 sekund, ale jego osiągi, elastyczność oraz konfiguracja dwusprzęgłowej przekładni nie zawsze zapewniają spokój przy wyprzedzaniu. W mieście, przy temperaturze otoczenia w granicach 2-4 stopni powyżej zera, wspomniana jednostka dopiero po kwadransie i 8-10 kilometrach osiągała optymalną temperaturę pracy. W takich warunkach średnie zużycie paliwa przekraczało 10 l/100 km. W trasie, przy jeździe z umiarkowanymi prędkościami i łagodnym traktowaniu pedału gazu, spadało ono nieco poniżej 6 l/100 km. Jeden z kolegów narzekał na hałaśliwość skodowskiego diesla. Przesadzał, aczkolwiek do wnętrza kabiny, zwłaszcza tuż po rozruchu silnika, faktycznie przenika sporo decybeli.

Bardzo wysoko oceniamy za to pracę adaptacyjnego zawieszenia DCC, seryjnego w linii L&K. Wraz z napędem na obie osie daje ono niezachwianą pewność prowadzenia, a jednocześnie bardzo dobrze niweluje nierówności nawierzchni.

Komu możliwości transportowe limuzyny typu liftback wydają się za małe, a wersja Laurin&Klement zbyt wyszukana i droga, powinien wziąć pod uwagę kombi. Takie nadwozie miał drugi z udostępnionych nam ostatnio do jazd superbów.

Od razu powiedzmy, że uboższy nie znaczy bynajmniej ubogi. Przeciwnie. Na liście wyposażenia dodatkowego testowanego auta figurowało aż 25 pozycji o łącznej wartości 27 100 zł (m.in. trójstrefowa klimatyzacja automatyczna, inteligentne światła, składany hak holowniczy, asystent parkowania). Nawet jednak po doliczeniu tej kwoty, końcowa cena na fakturze u dealera byłaby niższa o około 16 000 zł od rachunku za wspomnianego wyżej L&K.

"Nasze" kombi nie miało skóry na fotelach, ale za to lepiej jeździło - prawdopodobnie dzięki manualnej skrzyni biegów. A przy tym wszystkim wcale nie wykazywało większego apetytu na paliwo. No i okazało się jeszcze bardziej funkcjonalne oraz pakowne (bagażnik o pojemności bazowej 660 litrów) niż liftback. 

Skoda superb III 2.0 TDI 190 KM 4x4 DSG L&K za 171 000 zł czy skoda superb III combi 2.0 TDI 190 KM 6M Style za 155 000 zł? Burmistrzu, prezydencie dyrektorze, prezesie... - wybór należy do ciebie.

                     

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy