Skoda Scala 1.0. Prawie jak VW Golf!

Zastanawialiście się może, jaka była najważniejsza premiera motoryzacyjna mijającego roku? Porsche Tycan? Pudło. Volkswagen ID.3. A gdzież tam...

Z punktu widzenia polskiego rynku najważniejszy był - bez wątpienia - debiut kolejnej generacji absolutnego króla naszego rynku - Skody Octavii. Tyle, że kilka miesięcy przed nią, na rynku pojawiło się inne auto, z dużym apetytem na tytuł lidera. Co ciekawe, ono również pochodzi z Mlada Boleslav. Przed wami zupełnie nowy model czeskiej marki - Skoda Scala.

Teoretycznie Scala nie powinna być traktowana jako żadna nowość. W ofercie zastępuje przecież znikającą z Europy Skodę Rapid. Sama sylwetka auta w dużej mierze nawiązuje nawet do Rapida w wersji Spaceback. W rzeczywistości mamy jednak do czynienia z zupełnie innym pojazdem. Rapid ze swoim wąskim nadwoziem i niewielkim rozstawem osi rywalizować mógł co najwyżej z pojazdami segmentu B. Scala jest jednak szersza o blisko 9 cm i może pochwalić się o prawie 6 cm większym rozstawem osi (2649 mm). To sprawia, że auto chodzi w zupełnie innej lidze. W tym przypadku słowa "kompaktowe" użyć już można bez wymownego przykurczu powieki...

Reklama

Czy za sprawą tego modelu na naszym rynku rzeczywiście dojdzie do dużych przetasowań i czy samo auto zasługuje na miano czeskiego Golfa? Przynajmniej na drugie pytanie możemy odpowiedzieć twierdząco. TAK -  niemiecki bestseller nie musi wstydzić się swojej mniej zamożnej, czeskiej kuzynki. Jest przestronna, komfortowa i dobrze się prowadzi. Tyle tylko, że porównania do siódmej generacji kompaktu z Wolfsburga (o ósmej nie wspominając) nie są do końca uprawnione.

Chociaż do auta trudno mieć większe zastrzeżenia, wszystko sprawia tu wrażenie "o oczko" słabszego niż w niemieckim aucie. Fotele są jakby mniej komfortowe i słabiej trzymają na boki, w kabinie jest zauważalnie głośniej, a tworzywa nie sprawiają tu wrażenia "pancernych". Trochę tak, jakbyśmy cofnęli się w czasie do Golfa "pięć i pół". Tyle tylko, że nie jest to wcale zła rekomendacja. Scala ma chociażby większy rozstaw osi nie tylko od Golfa VII, ale też np. od nowej Toyoty Corolli. Do tego otrzymujemy - typowy dla marki - przepastny bagażnik o objętości aż 467 l (1410 po złożeniu oparć tylnej kanapy), świeżą, mogącą się podobać, stylistykę i dobrze spasowane, intuicyjnie rozplanowane, wnętrze.

Technika? Po czesku, czyli bez ekstrawagancji. Pod maską - do wyboru - trzycylindrowy silnik 1,0 l TSI (115 KM/200 Nm) lub - czterocylindrowy 1,5 l TSI (150 KM/250 Nm). Dla flot przewidziano czterocylindrowego diesla 1,6 l TDI (115 KM/250 Nm). Z przodu McPhersony, z tyłu nieśmiertelna belka skrętna o usterkowości głazu narzutowego. Rozsądnie.

Prezentowany egzemplarz napędzany był podstawowym silnikiem 1,0 l TSI współpracującym z siedmiostopniową, dwusprzęgłową przekładnią DSG. Wrażenia? Dynamika jest bardziej niż wystarczająca. Scala z tym motorem robi setkę w 9,9 s i osiąga prędkość maksymalną 199 km/h. W przeciwieństwie do ręcznej skrzyni biegów "automat" zdejmuje z nas obowiązek zmiany wyrobionych latami nawyków. Zastrzyk maksymalnego momentu obrotowego pojawia się tu przy 2000 obr./min więc jazda z ręczną skrzynią wymaga przyzwyczajenia.

Mówiąc prościej - jedynka jest tu "dorosłym", długim przełożeniem. Wrzucenie dwójki przy 10 czy 15 km/h sprawi, że auto straci cały zapał do jazdy. DSG nie zostawia nas z tym problemem i sprawnie zbija przełożenia, gdy potrzebujemy np. szybko wjechać na rondo. W testowanym egzemplarzu zauważyliśmy jednak pewną nietypową - jak dla tej skrzyni - cechę.

Przeglądając galerię nie sugerujcie się wyświetlanymi przez komputer wynikami zużycia paliwa. To efekt ciągłego narzekania fotografa i niezliczonej ilości przestawiania samochodu. W rzeczywistości zużycie paliwa oscyluje miedzy 7 a 7,5 l/100 km. Co ciekawe, Skoda deklaruje okolice 6-6,8 l i musimy przyznać, że osiągnięcie takich wartości jest tu całkiem realne.

Ergonomia? Jak to w Skodzie (czyli dobrze), chociaż z jednym zastrzeżeniem. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie głupia nowomoda zastępowania czego tylko się da ekranem dotykowym. Odnosimy niestety wrażenie, że Skoda posunęła się tu o jeden krok za daleko. Zrezygnowano bowiem z pokrętła sterującego siłą nawiewu. Teraz by go ustawić trzeba wcisnąć na panelu klimatyzacji przycisk z napisem "menu" i dopiero wówczas - wirtualnym suwakiem - wybrać żądaną wartość z ekranu dotykowego.

Nie byłoby to może aż tak irytujące, gdyby nie fakt, że system operacyjny "podnosi się" po odpaleniu samochodu przez kilkanaście sekund, w czasie których nie da się zrobić absolutnie nic. Jasne - można się do tego przyzwyczaić, ale nijak ma się to do lansowanego przez czeskiego producenta hasła simply&clever.

Teraz parę słów o pieniądzach. Scala pozycjonowana jest między Fabią a Octavią, więc poziom cen nie powinien być żadnym zaskoczeniem. Przy obecnych upustach (wyprzedaż rocznika) podstawową odmianę - Active - kupimy za około 63,5 tys. zł. Na liście wyposażenie znajdą się m.in.: radio Swing z dotykowym ekranem o przekątnej 6,5 cala, manualna klimatyzacja, oświetlenie w technologii LED czy asystent pasa ruchu i funkcja automatycznego hamowania przed przeszkodą.

Ceny Scali z silnikiem 1,0 TSI i siedmiostopniową skrzynią DSG startują z pułapu 74 100 zł. W tym przypadku otrzymujemy jednak lepiej wyposażoną odmianę Ambition. W stosunku go "golasa" poznamy ją m.in. po: aluminiowych obręczach kół, przednich światłach przeciwmgłowych, czujnikach parkowania z tyłu czy lepszym nagłośnieniu (dodatkowe 4 głośniki).

Testowana odmiana Style to wydatek od 81 100 zł (w wyprzedaży rocznika). Na taką kwotę składają się m.in.: 17-calowe obręcze ze stopów lekkich, radio Boleno z 8-calowym wyświetlaczem, dwustrefowa automatyczna klimatyzacja, czujniki parkowania z przodu i z tyłu czy przyciemnione tylne szyby.

Prezentowany egzemplarz wyceniony był na - bagatela - 117 700 zł. Nie ma się jednak czemu dziwić - auto stanowi bowiem jeżdżącą wizytówkę czeskiego producenta, więc na pokładzie znajdziemy szereg niecodziennych dodatków, jak np.: panoramiczne okno dachowe, topową nawigację Amundsen z ekranem 9,2 cala i cyfrowym zestawem wskaźników, oświetlenie nastrojowe czy np. - wykonaną częściowo ze skóry - tapicerkę.

Wśród dodatków wypada też wymienić: 18-calowe aluminiowe felgi, adaptacyjne sportowe zawieszenie czy funkcję monitorowania martwego pola w lusterkach z ostrzeżeniem przed pojazdami nadjeżdżającymi z boku (REAR TRAFFIC ALERT). Oczywiście trudno przypuszczać, by ktokolwiek zdecydował się na taką konfigurację, ale Czesi wyraźnie pokazują, że - w przeciwieństwie do Rapida - nie ma tu mowy o żadnej "budżetowości", a fabryka traktuje życzenia klientów na poważnie.

Podsumowując - jaka jest nowa kompaktowa Skoda Skala? Jak to często w przypadku czeskiej marki bywa - to całkiem zwyczajny - w najlepszym tego słowa znaczeniu - samochód, który nie wymaga od użytkownika tygodniowego studiowania instrukcji. Samochód, w którym szybko odnajdzie się młody ojciec, przedstawiciel handlowy czy... emeryt. I nie - nie chodzi nam o żadną stygmatyzację lecz... uniwersalność. To właśnie ona, od wielu lat, stanowi klucz do sukcesu czeskiej marki!

Paweł Rygas



INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy