Orlen Recharge - testujemy działanie usługi darmowego ładowania

Posiadanie w Polsce samochodu elektrycznego lub hybrydy typu plug-in, jest wciąż nie lada wyzwaniem. Ograniczona infrastruktura, przejawiająca się znikomą ilością punktów ładowania, nie nastraja optymistycznie. Na szczęście powoli sytuacja się poprawia.

Jeśli nie posiadamy domu z garażem lub nie parkujemy w miejscu z dostępem do gniazdka, posiadanie samochodu elektrycznego może okazać się bardzo problematyczne. W takich sytuacjach jedynym wyjściem jest korzystanie z ogólnodostępnych ładowarek, z których nadal część jest darmowa. Znajdziemy je między innymi na wybranych stacjach Orlenu. Udaliśmy się na jedną z nich, aby sprawdzić, jak w praktyce wygląda ładowanie na nich samochodu

Ładowarki jakie znajdziemy na stacjach polskiej firmy dysponują trzema rodzajami wtyczek - Type2, CCS oraz CHAdeMO. Pierwsza z nich, "Mennekes", potoczne zwana od nazwy firmy, która ją opracowała, jest najbardziej popularnym złączem na terenie UE. Dostarcza ona prąd zmienny i za jej pomocą możemy ładować większość samochodów zarówno elektrycznych, jak i hybryd plug-in. W punktach Orlen dysponuje ona maksymalną mocą 43 kW.

Reklama

Drugi rodzaj złącza to tzw. "combo 2", który stanowi rozszerzenie pierwszego rozwiązania. Pozwala on ładować pojazdy z większą mocą, dochodzącą nawet do 100 kW (oczywiście jeśli tylko nasze auto będzie w stanie przyjąć taką moc). Ostatnia z dostępnych wtyczek, to rozwiązanie z rynku azjatyckiego, stosowane w nielicznych samochodach. Korzystać z niego mogą np. niektóre wersje Nissana Leaf i umożliwia ładowanie z mocą 50 kW.

By doładować pojazd, Orlen wymaga od nas ściągnięcia aplikacji na telefon. Po jej uruchomieniu, założeniu konta i zalogowaniu, naszym oczom ukaże się mapa wyszczególniająca wszystkie stacje wyposażone w ładowarki. Wybranie jednej, natychmiast przenosi na dodatkową stronę, zawierająca informacje na temat dostępności wtyczek. Samo ładowanie ogranicza się do podpięcia tej interesującej nas, a następnie naciśnięciu "start" w aplikacji.

Dzięki telefonowi, możemy na bieżącą śledzić ilość dostarczonego prądu oraz czas do pełnego naładowania. Przynajmniej powinniśmy. Usługę testowaliśmy na bazie dwóch hybryd plug-in (korzystając w tyczki Type2) i w ich przypadku jedyną informacją zwrotną, był czas podłączenia samochodu do gniazda.Po naładowaniu pojazdu, kolejno odpinany wtyczkę, zaznaczamy na aplikacji koniec ładowania i możemy kontynuować podróż.

W tym miejscu należy jednak wspomnieć, że chociaż obecnie ładowanie jest darmowe, to pozostanie takie tylko przez jakiś czas. Orlen już teraz zapowiedział, że niebawem przedstawi komercyjną ofertę ładowania. Obecny okres służy jedynie do testów. A te są potrzebne. Poza wspomnianym brakiem wyświetlanych w aplikacji informacji, ładowarki mają wyraźnie ograniczony zasób mocy. Przejawia się to między innymi poprzez długi czas oczekiwania na rozpoczęcie ładowania, jeśli z automatu korzysta już ktoś inny, np. z samochodem dysponującym tzw. szybkim ładowaniem. W takim wypadku musimy poczekać aż osoba zakończy swoje ładowanie, by móc rozpocząć własne.

Obecnie Orlen dysponuje 43 stacjami szybkiego ładowania, a kolejne są w fazie realizacji. Obecnie nie wiadomo jak długo potrwają jeszcze testy i jak długo ładowarki pozostaną darmowe.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy