Nowa Skoda Superb. Test

W zeszłym roku w salonach Skody pojawił się najnowszy i najbardziej luksusowy model tej marki, czyli nowy Superb.

Postanowiliśmy się przyjrzeć temu pojazdowi z bliska. Na testy do naszej redakcji trafił samochód w wersji Style, napędzany silnikiem benzynowym 1.4 ACT, który współpracuje z manualną skrzynią biegów o sześciu przełożeniach.

Nowa Skoda Superb oparta jest o nową płytę podłogową MQB. Już poprzednia generacja imponowała ilością miejsca na tylnej kanapie, tymczasem w nowej rozstaw osi zwiększono o 8 cm, do 284. W praktyce oznacza to, że na tylnych fotelach podróżuje się wygodnie niczym w limuzynie wyższej klasy.

Reklama

Wpływ na ten stan rzeczy ma nie tylko ilość miejsca, ale również komfortowe, doskonale wyprofilowane siedzenia, wysokiej jakości materiały czy stanowiąca wyposażenie opcjonalne (1100 zł) trójstrefowa klimatyzacja, którą można sterować również siedząc z tyłu. Przy upałach i zimą przydatne staje się podgrzewanie i wentylowanie foteli, które obejmuje również tylną kanapę (opcja).

Z najwyższej półki jest też bagażnik. Czesi zrezygnowali z nietypowego otwierania "z szybą" lub "bez szyby", co z poprzedniej generacji Superba tworzyło krzyżówkę sedana z liftbackiem. Nowa generacja to po prostu liftback, klapa w całości unosi się do góry (elektrycznie), zamyka przyciskiem, a pojemność bagażnika to kolosalne 625 litrów. Poprzednik był pod tym względem gorszy o 30 litrów.

Jednym z haseł reklamowych Skody jest "simply clever". Pod pojęciem tym kryją się pewne, proste w gruncie rzeczy rozwiązania, które ułatwiać mają codzienne korzystanie z samochodu. Przykładem może być umieszczona pod klapką wlewu paliwa skrobaczka, ale prawdziwym znakiem rozpoznawczym Superba był umieszczony w specjalnym schowku w tylnych drzwiach parasol. W nowej generacji schowki i parasole są... dwa.

Na pokładzie Skody Superb znajdziemy oczywiście cały szereg systemów-asystentów kierowcy. Aż trudno w to uwierzyć, ale w poprzedniej generacji tego modelu niedostępna była np. kamera cofania. Teraz oczywiście jest już dostępna (1600 zł) wraz z szeregiem czujników czy systemem automatycznego parkowania. Bardzo przydatne wyposażenie podczas jazdy autostradowej stanowi adaptacyjny tempomat, który nie tylko utrzymuje zadaną prędkość, ale potrafi wyhamować po wykryciu przeszkody i ponownie przyśpieszyć, gdy przeszkoda usunie się z pasa. Działa on do 210 km/h i stanowi wyposażenie opcjonalne (2800 zł).

Kto wie jednak, czy w polskich warunkach jeszcze bardziej przydatnym elementem wyposażenia nie jest system automatycznych świateł drogowych. Nie działa on na prostej zasadzie włącz-wyłącz. Otóż samochód wykrywa inne pojazdy, ale nie wyłącza wówczas świateł, ale wyciemnia odpowiedni obszar tak, by nie razić innych kierowców.

Przykładowo podczas jazdy w kolumnie, w zależności od odległości albo światła drogowe są wyłączone (gdy jedziemy tuż za pojazdem poprzedzającym) albo prawe światło doskonale oświetla pobocze (na którym mogą znajdować się piesi), a lewe - drugie pobocze i pas do jazdy w przeciwnym kierunku, okresowo wyciemniając odpowiednie obszary, w których znajdują się inne samochody.

System ten działa w sposób wręcz doskonały, podczas liczącej 200 kilometrów trasy, gdy światła drogowe były włączone na stałe, a jazda odbywała się po drogach krajowych i lokalnych, nie zdarzyło się, by inny kierowca błyskiem informował, że jest oślepiany.

Oczywiście samochód posiada również rozbudowany system infotainment, który umożliwia m.in. wyświetlenie na ekranie dotykowym zawartości telefonu. W przypadku systemu Android rozwiązanie to działa tylko w urządzeniach z najnowszą wersją systemu (funkcja SmartLink). Innym ciekawym rozwiązaniem jest przekształcenie samochodu w mobilny hot-spot. Samochód zamienia się w router, do którego można połączyć za pomocą systemy Wi-Fi kilka różnych urządzeń.

Sercem systemu jest dotykowy ekran o średnicy 8 cali. Za jego pomocą można sterować radiem, klimatyzacją, telefonem i wieloma innymi systemami samochodu.

Testowy samochód wyposażono również adaptacyjne zawieszenie DCC, którego twardość można ustalić w zależności od preferencji kierowcy. Stanowi ono wyposażenie opcjonalne (wycenione na 4 tys. zł).

Źródłem mocy testowanego egzemplarza był niewielki silnik benzynowy. Jak jednostka o pojemności 1.4 l sprawdza się tak dużym pojeździe?

Silnik 1.4 TSI ACT dzięki doładowaniu generuje 150 KM. Moment obrotowy trafia na koła za pośrednictwem manualnej skrzyni o sześciu przełożeniach. W praktyce okazuje, że się Superb 1.4 wcale nie cierpi na niedostatek mocy. Zgodnie z danymi technicznymi auto rozpędza się do 100 km/h w 8,6 s, co jest całkiem dobrym wynikiem. Z kolei prędkość maksymalna wynosi 220 km/h.

Podczas codziennej jazdy, czy to po mieście, czy drogach krajowych, nie ma żadnych problemów z dynamicznym przyśpieszaniem czy wyprzedzaniem, auto chętnie nabiera prędkości. Z kolei jazda autostradami z prędkościami zgodnymi z przepisami (około 140 km/h) odbywa się w ciszy i komforcie, a rozpędzanie do tych prędkości przebiega płynnie i bez przeszkód.

Jednostka 1.4 TSI w Superbie standardowo posiada system ACR, czyli automatycznego odłączania cylindrów. W praktyce oznacza to, że podczas niewielkiego obciążenia silnika, czyli utrzymywania prędkości z niewielkim naciskiem na pedał gazu, dwa cylindry są wyłączane, a pracują tylko pozostałe dwa. Mocniejsze naciśnięcie na gaz powoduje natychmiastowe ponowne włączenie wygaszonych cylindrów.

Odbywa się to w sposób zupełnie niezauważalny dla kierowcy, który o fakcie jazdy w trybie dwucylindrowym może być informowany stosownym komunikatem na desce rozdzielczej. Tak naprawdę jednak, wiedza ta nie jest mu do niczego potrzebna, natomiast kultura pracy silnika czy jego dźwięk kompletnie się nie zmieniają.


System ACT wraz z dopracowaniem aerodynamicznym samochodu, sprawiają, że Superb zużywa zaskakująco mało paliwa. Średnie żużycie na liczącej 400 km trasie, z czego połowa przebiegała autostradami (prędkość ok. 140 km/h), a druga połowa - drogami krajowymi, wyniosło 6.9 l/100 km. Gdyby odliczyć jazdę po autostradzie, wynik byłby mniejszy o przynajmniej litr, co oznacza spalanie w trasie mniejsze niż 6 l/100 km. Tym samym zasięg auta w warunkach rzeczywistych bez problemu przekroczy 1100 km.

Oczywiście ten wynik ma się nijak do danych fabrycznych, które podają średnie zużycie (miasto/trasa) na poziomie 4,9 l/100 km, ale porównując do konkurentów, jasno widać, że Superb 1.4 jest ekonomicznym pojazdem.

Na koniec przejdźmy do kosztów. Samochody Skody cenione są Polsce w dużej mierze ze względu na rozsądnie skalkulowane ceny. Czy dotyczy to również najwyższego, a więc siłą rzeczy najdroższego modelu, jakim jest Superb?

Ceny Skody Superb zaczynają się od 86 tys. zł. Na tyle wyceniono auto z silnikiem 1.4 TSI o mocy 125 KM w bazowej wersji Active. Silnik 1.4 o mocy 150 KM jest droższy o 6 tys, co oznacza cenę 92 tys. zł. Natomiast Superb z tym silnikiem, ale w testowanej wersji Style kosztuje 111 1100 zł. W polskich warunkach warunkach to są oczywiście duże pieniądze, ale w kontekście Superba i analizy cen konkurencji nie można mówić o przesadzie.

Inna sprawa, że powyższą cenę łatwo wywindować. Wspomniane wcześniej elementy wyposażenia opcjonalnego plus lakier metaliczny (2500 zł), wentylowane fotele (8500 zł), system grający (2300 zł), zaawansowany system infotainment z funkcjami komunikacyjnymi i nawigacją (12 tys. zł) oraz elektrycznie sterowane okno dachowe (4 tys. zł) sprawiają, że testowany egzemplerz kosztuje 156 400 zł. A to już zmienia postać rzeczy, jeśli chodzi o atrakcyjność ceny...

Podsumowując jednak, Skoda Superb, biorąc po uwagę, gabaryty, komfort i cenę, na rynku nie będzie miała wielu konkurentów. Dodatkowym jej atutem jest stylizacja. O ile poprzednia generacja, nie każdemu musiała się podobać, o tyle nowa jest po prostu ładna. Kto wie, czy w tej sytuacji największym konkurentem Superba nie okaże się... Octavia.

Mirosław Domagała

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Skoda Superb
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy