Na taką Skodę musisz pracować 5 lat. Bierz się do roboty!

Blisko pięć lat. Tyle "statystyczny Kowalski" pracować musi na prezentowaną Skodę Octavię! I wiecie, co? Lepiej niech zakasa rękawy i ostro weźmie się do roboty. Warto!

Nie jest to oczywiście zwykła służbówka przedstawiciela handlowego, jakich pełno na polskich drogach. To usportowiona wersja RS w topowej odmianie o mocy 245 KM. Samochód, jako jeden z nielicznych, oferuje unikatową mieszankę pragmatyzmu i szaleństwa.

Wg Głównego Urzędu Statystycznego "przeciętny Polak", pracujący w pełnym wymiarze godzin, zarabiał w ubiegłym roku 4271 zł brutto miesięcznie. "Na rękę" daje to kwotę 3042,16 zł. Ceny prezentowanej Skody startują z pułapu 138 420 zł, ale jeśli poniesie was fantazja szybko dobijecie do 180 tys. zł. Wniosek? Prezentowany model to wydatek 59 średnich pensji! Absurd? Niekoniecznie. Trzeba tylko przyjąć odpowiednie priorytety...

Reklama

Biorąc pod uwagę cenę wersji bazowej, za jeden koń mechaniczny Octavii RS 245 zapłacić trzeba 565 zł. Dla porównania, ten sam przelicznik dla bazowej Octavii z podstawowym silnikiem o mocy 85 KM (cena 67 100 zł) wynosi 789 zł! Patrząc przez taki pryzmat, szybko dojdziemy do wniosku, ze mamy do czynienia z prawdziwą okazją!

 "Nasz" egzemplarz, doposażony m.in. w system nawigacji "Columbus" (8200 zł + 2400 zł za pakiet "Bluetooth Premium"), adaptacyjne zawieszenie DCC z systemem wyboru trybu jazdy (3600 zł), system bezkluczykowego dostępu (2600 zł), czy elektrycznie sterowane okno dachowe (4000 zł) wyceniony został na - bagatela - 178 820 zł. Dla potencjalnych nabywców mamy jednak dobrą wiadomość. Większość pozycji z listy wyposażenia dodatkowego jest w tym przypadku zupełnie zbędna! Wciśnięcie prawej stopy do oporu sprawia, że kierowca ma bardzo niewiele czasu, by się nim cieszyć...

Najmocniejszym, w całkiem dosłownym znaczeniu tego słowa, punktem Octavii RS 245 jest czterocylindrowy silnik. Benzynowa jednostka 2,0 l TSI generuje 245 KM i rozwija maksymalny moment obrotowy 370 Nm. Dzięki turbodoładowaniu wartość osiągana jest w szerokim zakresie prędkości obrotowej (1600-4300 obr./min), co oznacza bardzo spontaniczną reakcję na gaz.

Producent podaje, że auto przyspiesza do 100 km/h w 6,6 s i rozpędza się do prędkości maksymalnej 250 km/h. Subiektywne odczucia co do generowanych przyspieszeń są jednak lepsze. Duża w tym zasługa siedmiostopniowej, zautomatyzowanej skrzyni biegów, której decyzję (z reguły słuszne) kierowca korygować może jeszcze łopatkami zamontowanymi przy kierownicy. Warto dodać, że siedmiostopniowa skrzynia oferowana jest wyłącznie w topowej wersji RS245. Słabszą odmianę o mocy 230 KM zamówić można co najwyżej z sześciostopniowym DSG.

O ile takie zróżnicowanie wydaje się zrozumiałe, cennikowym "zgrzytem" nazwać można brak w ofercie modelu RS benzynowej wersji z napędem na obie osie. Napęd 4x4 zamówić można wyłącznie do wysokoprężnej Octavii RS napędzanej dwulitrowym TDI o mocy 184 KM. Biorąc pod uwagę, że diesel oferuje zaledwie o 10 Nm większy moment obrotowy (380 Nm) decyzję Czechów trudno wytłumaczyć.

Na szczęście raczej twardo zestrojone zawieszenie dobrze radzi sobie z przenoszeniem mocy na przednią oś. Auto standardowo wyposażone jest w elektroniczną blokadę mechanizmu różnicowego XDS+. Odmiana o mocy 245 KM wyjeżdża z fabryki na 19-calowych obręczach z oponami w rozmiarze 225/35. Te nie tylko świetnie się prezentują, ale mają też za zadanie wyeksponowanie - bardzo skutecznych - hamulców.

Nie myślcie jednak, że usportowiona Skoda pozbawiona jest wad. Krytyczne uwagi mamy chociażby do opcjonalnego zawieszenia DCC. Większość czasu i tak korzystaliśmy z ustawienia "normal" oferującego optymalny balans między precyzją prowadzenia a komfortem. Rozczarował nas za to tryb komfortowy, w którym można odnieść wrażenie, że samochód nie przechyla się na boki, lecz "buja" w przód i w tył. Dopłacanie blisko 4 tys., zł za system, który głównie przypominać nam będzie, że mamy do czynienia z długim autem o krótkim rozstawie osi, to w naszej opinii nie najlepszy pomysł.

Konfigurując auto można też śmiało zrezygnować z opcjonalnej nawigacji. Naprawdę nie wiemy, jak mocną "bajerę" musiałby mieć sprzedawca, by przekonać nas do dopłacenia za nią 10 tys. zł (z pakietem Bluetooth). W standardzie otrzymujemy przecież funkcję SmartLink+ pozwalającą sparować z centralnym ekranem systemu info-rozrywki nasz smartfon. W tym przypadku komunikacja odbywa się wprawdzie "po kablu" (usb), ale rezygnacja z niego za równowartość trzech średnich krajowych niespecjalnie nas przekonuje.

Podsumowując: poza kilkoma niedociągnięciami w cenniku, trudno wskazać jakiekolwiek wady, które byłyby wynikiem błędów inżynierów czy wskazywałyby na złą jakość użytych materiałów. Auto jeździ świetnie, nieźle wygląda i - co ważne - rozsądnie obchodzi się z paliwem. Gdy nabywca opanuje już technikę jazdy z bezpośrednim wtryskiem paliwa i turbosprężarką i nauczy się rozsądnie dozować gaz (co nie oznacza wcale jazdy "w trybie emeryta"), średnie zużycie paliwa nie powinno przekraczać 9 l/100 km. Patrząc z perspektywy głowy rodziny nie sposób pominąć też ogromnego bagażnika o objętości 590 l (spokojnie pomieści dziecięcy wózek i wakacyjne bagaże) czy rozsądnie przygotowanego pakietu przeglądów. Czteroletnia obsługa serwisowa na dystansie 120 tys. km wyceniona została na jedyne 2500 zł. Za dodatkowe 2400 zł - do 120 tys. (lub 4 lat) - przedłużyć też można fabryczną gwarancję.

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama