Mini Clubman Cooper S – czy to już kombi?

Mini to samochód segmentu A. Chyba, że zdecydujemy się na odmianę pięciodrzwiową – wtedy bliżej mu do B. Z kolei Clubman to takie trochę kombi. A może raczej nietypowy, nieduży kompakt? Próbujemy to rozstrzygnąć testując mocną, benzynową odmianę.

Chociaż Mini stara się zachować swój charakter i niepowtarzalny image, to większość jego modeli wcale taka "mini" nie jest. Z drugiej jednak strony, czasami trudno jest przyporządkować je do konkretnego segmentu. Najlepszym tego przykładem jest Clubman, który ma 4253 mm długości, więc można sklasyfikować go jako kombi klasy B. Kiedy jednak spojrzymy na rozstaw osi (2670 mm), bliżej mu jednak będzie do kompaktowego hatchbacka. Tyle, że sześciodrzwiowego.

W praktyce lepiej powstrzymać się od prób przyporządkowania Clubmana do konkretnego segmentu. Pomimo tego też, że jest on wersją kombi "zwykłego" Mini, trudno myśleć o nim jako o samochodzie rodzinnym. Ilość miejsca na tylnej kanapie jest porównywalna z niezbyt przestronnymi kompaktami, podobnie jak bagażnik, mający 360 l pojemności.

Reklama

Dlatego też do Clubmana trzeba podejść tak, jak do każdego innego Mini i kupować przede wszystkim z uwagi na jego niepowtarzalny styl. Chociaż jest on autem niemałym, to przód oraz sylwetka pozostały typowe dla samochodów brytyjskiej marki. Typowe jest również zastosowanie pary drzwi, zamiast klapy bagażnika. Co nie jest szczególnie praktyczne, ale po prostu ciekawie wygląda, szczególnie, że drzwi zamocowane są na siłownikach i można je otworzyć przy pomocy pilota. Trzeba tylko zaakceptować tylną szybę przedzieloną na pół (na szczęście oba skrzydła mają wycieraczki).

Typowa dla Mini jest również deska rozdzielcza, choć nie jest ona identyczna z tą, znaną z mniejszych modeli. Ponieważ Clubman jest autem dość szerokim (1,8 m), całość mogła zostać nieco inaczej rozplanowana. Kierownica, zegary, system multimedialny z otaczającą go obręczą, panel klimatyzacji i "lotnicze" przełączniki pod nim są takie same, ale mniej ściśnięte. Podróżni z przodu mają w konsekwencji poczucie większej swobody.

Jednym z wyróżników Mini była też zawsze spora frajda z jazdy, którą dawały kierowcy. Dawki przyjemności można oczekiwać szczególnie po testowanej odmianie Cooper S, napędzanej 2-litrowym silnikiem o mocy 192 KM, która trafia na wszystkie koła za pośrednictwem 8-biegowej przekładni automatycznej. Odmiana ta przyspiesza do 100 km/h w 6,9 s, wydając przy tym miłe dla ucha dźwięki.

Jeśli jednak oczekujecie sportowych wrażeń z pokonywania krętych dróg i "gokartowej frajdy z jazdy", możecie czuć się nieco zawiedzeni. Clubman prowadzi się pewnie i ma precyzyjny układ kierowniczy, ale w porównaniu z "klasycznym" Mini jest znacznie bardziej... spokojny. Reakcja na gaz nie jest tak żywiołowa, pedał hamulca jest znacznie bardziej miękki, a skręt kierownicy spotyka się z mniej ostrą odpowiedzią. Projektanci układu jezdnego wyraźnie chcieli mu nadać bardziej "rodzinny" charakter.

Mini Clubman Cooper S ALL4 to niewątpliwie ciekawy samochód, ale jest to raczej propozycja dla osób, które kupują go głównie z uwagi na jego styl. Ewentualnie dla kogoś, kto chciałby mieć Mini, ale potrzebuje auta nieco bardziej praktycznego, niż 3- i 5-drzwiowy hatchback. Tak czy inaczej, to oferta kierowana do kierowców, którzy cenią sobie niepowtarzalną prezencję oraz dobre osiągi i są gotowi za nie (niemało) zapłacić. Testowana wersja to wydatek 129 200 zł, ale po zagłębieniu się w listę opcji, końcowa kwota okazuje się o wiele wyższa. Trudno jednak krytykować tę cenę z racji braku konkurencji dla Clubmana. Najprędzej można go odnosić do kompaktowych hatchbacków premium, których cenniki przedstawiają się podobnie (przykładowo 184-konne BMW 120i jest nieznacznie droższe).

Michał Domański

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy