Reklama

Lexus NX 450h+ - nowy, a jakby znajomy

Patrząc na nowego Lexusa NX, można odnieść wrażenie, że choć zaprojektowano go od podstaw, to zmienił się niewiele. Japońscy designerzy wyszli być może z założenia, że nie warto psuć tego, co zostało docenione przez klientów -NX jest bowiem zaraz po UX najchętniej kupowanym modelem tej marki na europejskim rynku. Klasyczna, elegancka a równocześnie dynamiczna bryła z nadającymi charakteru nieco złagodzonymi bocznymi przetłoczeniami, ogromny, pionowy grill i zgrabny tył zachwyciły nie tylko miłośników i miłośniczki unikalnego, japońskiego designu.

Środek także prezentuje się luksusowo - jakość użytych materiałów, a także sam pomysł na funkcjonalne i przestronne wnętrze, przywodzą na myśl słowo: wygoda. I nie jest to tylko pusta obietnica. Podczas pokonywania kolejnych kilometrów okazuje się bowiem, że bardzo wygodne, świetnie wyprofilowane, wentylowane fotele, które można ustawiać w kilkunastu konfiguracjach sprzyjają odciążeniu narażonego na wymuszoną pozycję kręgosłupa, tak w odcinku lędźwiowym, jak i szyjnym. Przemyślane i funkcjonalne schowki oraz indukcyjna ładowarka umieszczona tuż pod ekranem multimedialnym dopełniają całości.

Dobre wrażenie robi również bagażnik o słusznej pojemności 545 litrów (po złożeniu tylnych siedzeń 1436 litrów). Co więcej, pod podłogą bagażnika znajdują się kable do ładowania, nie zabierają więc dodatkowej przestrzeni bagażowej.

Lexus NX 450h+ - wreszcie nowoczesne multimedia

 Sam ekran zasługuje na pochwałę - w testowanej wersji jego 14 cali to więcej niż przekątna ekranu niejednego laptopa, a sam system multimedialny jest dopracowany. Działają bez zarzutu, opóźnień czy innych niespodzianek pozwala bez problemu łączyć się z telefonami, a jego obsługa jest intuicyjna i zaprojektowana tak zmyślnie, że właściwie nikt nie ma problemu z dotarciem do szukanej funkcji. Dodatkowo wbudowana nawigacja, aktualizująca się w związku ze stałym dostępem Lexusa do sieci internetowej to dodatkowy plus tam, gdzie z różnych względów nie skorzystamy z nawigacji w telefonie.

Dodatkowo wnętrze Lexusa NX 450h+ jest doskonale wyciszone, nawet przy autostradowych prędkościach szum jest jedynie lekko słyszalny, za to muzyka, która rozbrzmiewa z 17 głośników systemu audio Mark Levinson to, zwłaszcza dla fanów czystego dźwięku, wielka przyjemność.

Lexus NX 450h+ to pierwsza hybryda plug-in

Jedną z najważniejszych nowości w nowym Lexusie NX, jest testowana odmiana 450h+, a więc hybryda plug-in. Składa się na nią 2,5-litrowy czterocylindrowy silnik oraz elektryczny motor, które wspólnie generują 309 KM. Taka moc zapewnia japońskiemu SUVowi niemal sportowe osiągi, pozwalając na sprint do 100 km/h w 6,3 s. Chęć z częstego korzystania z tych osiągów hamuje nieco bezstopniowa skrzynia eCVT, która tak jak w innych hybrydach marki, utrzymuje silnik na jednostajnych obrotach podczas przyspieszania, co jest korzystne z punktu widzenia wydajności, ale dźwięk temu towarzyszący nieco drażni.

Zupełnie inaczej sprawa wygląda, kiedy jeździmy NXem tak, jak jeździć się powinno hybrydą, czyli spokojnie. Pierwsze 60 km powinniśmy bez większego problemu pokonać wtedy na samym prądzie (bateria ma 18,1 kWh). Powinno to wystarczyć na załatwianie codziennych spraw, a prędkość maksymalna wynosząca w trybie elektrycznym 135 km/h, pozwala bez kompleksów wyjechać nawet na autostradę. Natomiast po rozładowaniu baterii, średnie spalanie w naszym teście wyniosło 5,5 l/100 km. Naprawdę dobry wynik, jak na tak mocnego i ważącego 2 tony SUVa.

Lexus NX 450h+ to bardzo udane auto i odpowiednio do tego wycenione

Pierwsza generacja Lexusa NX była autem bardzo udanym i cieszącym się sporą popularnością. Druga podbija jeszcze stawkę za sprawą między innymi nowoczesnych multimediów, ale przede wszystkim bardzo udanego napędu hybrydowego. Świetnie łączy bardzo dobre osiągi z niskim spalaniem, a na co dzień, pozwala korzystać z auta jak z elektryka.

Łyżką dziegciu jest tu jedynie cena odmiany 450h+. Bazowy NX 350h z 243-konną hybrydą kosztuje 225 900 zł, natomiast testowana wersja jest wyraźnie droższa i występuje tylko w połączeniu z najbogatszymi wariantami wyposażenia. W efekcie startuje od 315 900 zł, a testowana topowa wersja Omotenashi to już wydatek 365 900 zł.