Jeep Grand Cherokee SRT. Najładniejszy SUV w kategorii "performance"

Pamiętacie zapewne naszego Jeepa Grand Cherokee w wersji SRT? Jako, że w naszej redakcji mieliśmy go w dyspozycji dłuższy czas postanowiliśmy użyczyć go jednemu z naszych czytelników. Poniżej jego wrażenia z jazdy tym 475-konnym "potworem" na kołach.

Jeep Grand Cherokee to przedstawiciel terenówek w czystej postaci - nie należy go mylić z popularnymi SUV-ami, które najlepiej czują się na parkingu supermarketu. To, co potrafi wyczyniać w terenie Grand Cherokee może zdziwić niejednego kierowcę.

Mimo to nie można porównywać tego auta z Wranglerem, Defenderem czy Gelendą - to klasyki, którym mało co potrafi dorównać. Tak naprawdę trudno zresztą zrozumieć, czym w zamyśle konstruktorów miał być Jeep Grand Cherokee SRT, czyli najmocniejszy i najbardziej bezkompromisowy model, który paradoksalnie lepiej czuje się w mieście oraz na torze wyścigowym aniżeli w terenie.

Reklama

Po co do prawie 2,5-tonowego auta montować 6.4-litrowy silnik V8 Hemi o mocy 475KM? Po co dokładać do niego 8-biegową sportową skrzynię biegów, funkcję "launch control", a wszystko osadzać na 20-calowych kołach ze sportowymi oponami w rozmiarze 295/45? Nie mam pojęcia...

Liczby, stojące za tymi parametrami robią jednak wrażenie: 4,6 sekundy do setki to poziom przyspieszenia aut klasy BMW M czy Audi RS poprzedniej generacji. Tymczasem mówimy o 2,5-tonowej "ciężarówce", która wygodnie wwiezie 4 osoby i sporo bagażu na górę, przez las, po błotnistej i nierównej drodze (o ile wcześniej nie uszkodzi sobie niskoprofilowych opon). To musi kosztować.

 I faktycznie, spalanie na poziomie 16 litrów, które deklaruje producent, to wartość praktycznie nieosiągalna na co dzień. Może podczas jazdy autostradą z prędkością 120km/h, jednak nieco bardziej dynamiczna jazda po mieście kończy się tym, że średnia konsumpcja benzyny oscyluje powyżej 25 litrów. Benzyny 98 oktanowej. Przy całkiem sporym zbiorniku paliwa, w którym mieści się aż 90 litrów, oznacza to zasięg na poziomie około 360 km.

Wracając jednak do pozytywów... Grand Cherokee SRT dzięki swoim 475 koniom mechanicznym doskonale przyspiesza i równie dobrze jeździ. Obniżone i usztywnione zawieszenie powoduje, ze mimo wagi, a przede wszystkim wysokości (a co za tym idzie położenia punktu ciężkości), Jeep bardzo pewnie pokonuje zakręty przy dużych prędkościach. Doskonale sprawdzają się niskoprofilowe, szerokie (295/45) opony Pirelli P Zero, które są bardzo przyczepne i po prostu kleją się do asfaltu. Układ sterowania, mimo że znacznie lepiej zestrojony i wrażliwy na ruchy kierownicy niż w regularnych modelach Grand Cherokee, nie powala - trudno wyraźnie odczuć, co robią nasze koła w danym momencie. Kilkakrotnie na śliskiej nawierzchni łapałem się na tym, że samochód wpadał w poślizg a ja dowiadywałem się o tym nie dzięki kierownicy trzymanej w rękach, a kontrolkom, które rozbłyskiwały na desce rozdzielczej.

Poza przyspieszaniem i skręcaniem ważne jest hamowanie. A zatrzymanie auta o wadze 2411 kg to nie lada wyzwanie. Świetnie sprawdzają się tu hamulce Brembo, które z prędkości 100 km/h potrafią zatrzymać to monstrum na odcinku tuż poniżej 50 metrów. To w tym wypadku całkiem dobry wynik.

Na zewnątrz SRT wygląda po prostu świetnie. Masywna budowa samochodu, która dodatkowo zyskała wiele elementów stylistycznych podkreślających jej charakter, robi doskonałe wrażenie. Wielkie, 20-calowe koła, podwójny wydech, poszerzone błotniki, kompletnie zmieniony przedni spojler i zderzak, spojler na tylnej klapie - to wszystko niesamowicie podkreśla komunikat, jaki Jeep stara się wysłać: jestem wprawdzie wielki i ciężki, ale nie przeszkadza mi to być szybkim i zwrotnym. I tak w istocie jest. Jeep SRT to chyba najlepiej wyglądający SUV w kategorii "performance", nawet jeśli porównamy go do BMW X5 M, czy Mercedesa ML63 AMG.

Amerykańskie SUV-y, a w szczególności Jeep, charakteryzowały się mało wyszukanym, wręcz spartańskim wnętrzem. Podobnie było z jakością, która pozostawiała sporo do życzenia. Najnowsza wersja Grand Cherokee zrywa z tą niezbyt chlubną tradycją - jego kabina prezentuje się znakomicie. Amerykański producent nie ma się czego wstydzić w zestawieniu z samochodami klasy premium produkcji niemieckiej i japońskiej. Bardzo dobrej jakości, przyjemne w dotyku plastiki, wysokojakościowa skóra na fotelach i kierownicy, czy aluminium w postaci wstawek w wielu miejscach... Być może ta zmiana jakościowa wynika z przejęcia przez Fiata firmy Chrysler, do której należy marka Jeep i wprowadzenie innych standardów - ale to tylko domysły.

Podsumowując, nadal trudno jest dać jednoznaczną odpowiedź, do kogo adresowany jest Jeep Grand Cherokee SRT. Nie jest to ani pojazd, którym można ot tak zjechać z drogi i wjechać w chaszcze, czy na inne bezdroża, bo po kilku chwilach z opon niewiele by zostało, a elementy ospojlerowania trzeba by zbierać z drogi, ani nie jest to idealne auto do szaleństw na torze, bo za połowę jego ceny mamy szybsze, zwinniejsze i dające więcej frajdy z jazdy sportowe coupe. Odpowiedzi należy prawdopodobnie  szukać gdzieś pośrodku - idealnym odbiorcą tego napompowanego mocą i testosteronem samochodu są osoby, które ze względów praktycznych potrzebują dużego SUV-a, a jednocześnie są entuzjastami motoryzacji i lubią mieć pod nogą więcej mocy, niż jest im do czegokolwiek potrzebne.

Abstrahując od powyższego, Grand Cherokee SRT to świetny SUV z kategorii "performance" i każdy, kto oprócz dużego bagażnika szuka w aucie również wrażeń i adrenaliny, znajdzie je w nim bez problemu.

Hajek

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jeep Grand Cherokee
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy