Infiniti Q60 coupe - Niemcy powinni się bać

Chcąc kupić coupe klasy średniej nie mamy zbyt dużego wyboru – niewiele marek ma obecnie w ofercie taki model. Na szczęście, oprócz Niemców, w samochody takie inwestują również Japończycy. Co więcej, jak pokazuje przykład testowanego Infiniti Q60, auta te mogą one stanowić groźną konkurencję dla naszych zachodnich sąsiadów.

Długo musieliśmy czekać na nowe coupe spod znaku Infiniti - w sumie 8 lat od premiery poprzednika, czyli dwudrzwiowego modelu G37. Oczekiwanie dłużyło się o tyle, że nowy sedan, na którym owo coupe bazuje, (Q50) pojawił się na rynku już w 2013 roku! Japończycy kazali nam czekać zatem kolejne trzy lata, na pojawienie się dwudrzwiowego Q60.

Jedną z często podkreślanych zalet samochodów Infiniti jest fakt, iż nie są one zbyt popularne w Polsce (choć sprzedaż tej marki systematycznie rośnie). Dzięki temu decydując się na jeden z modeli tej marki, z łatwością wyróżnimy się na ulicy. Szczególnie, jeśli nasz wybór padnie na Q60 - nowe coupe, choć stylistycznie nawiązuje do Q50, prezentuje bardzo ponętnie. Jego kształty zwracają uwagę nawet jeśli zdecydujemy się na niepozorny, grafitowy lakier.

Reklama

Szczególnie w oczy rzuca się tył z mocno opadającą linią dachu, muskularnie zarysowanymi nadkolami, zadartym zakończeniem klapy bagażnika przechodzącym w spojler oraz charakterystycznym wcięciem w tylnych bocznych szybach. Znawców marki rozczaruje nieco natomiast ukształtowanie maski - choć ma ona wyraźne przetłoczenia, nie są one tak duże, jak w starszych modelach, przez co nie widzimy już ich z miejsca kierowcy. Nie do końca przekonuje nas również znaczek Infiniti, który został po prostu namalowany na czarnej płytce, pełniącej rolę głowicy radaru (wykorzystywany w aktywnym tempomacie).

We wnętrzu wita nad deska rozdzielcza dobrze znana z Q50 z charakterystycznym układem z dwoma ekranami. Rozwiązanie to robiło wrażenie kilka lat temu, ale obecnie nie do końca nas przekonuje, głównie z racji niewykorzystanego potencjału. Górnym wyświetlaczem sterujemy tradycyjnie, pokrętłem między fotelami, a dolnym dotykowo. Rola pierwszego ogranicza się zasadniczo do wyświetlania mapy, ewentualnie współdzielenia przestrzeni ze wskazaniami komputera pokładowego (które i tak mamy między zegarami). Drugi z kolei obsługuje wszystkie ustawienia, pozwala zarządzać muzyką, itd. Słowem, jeśli tylko nie korzystamy z nawigacji, górnego mogłoby nie być. Czyli przez większą część czasu.

Pozytywnie oceniamy natomiast fotele, które są obszerne, wygodne i dobrze trzymają na zakrętach (oparcie kierowcy ma dodatkowo elektryczną regulację szerokości boczków). Na wysokim poziomie są także materiały wykończeniowe - skórzaną tapicerkę znajdziemy między innymi na tunelu środkowym, części deski rozdzielczej przed pasażerem oraz na drzwiach. Jedynie podszybie to tworzywo sztuczne, ale miękkie i miłe w dotyku.

Z tyłu znajdziemy oczywiście tylko dwa miejsca, ale z mocno wyprofilowanymi siedziskami, które wyraźnie rozdzielono, przy okazji gospodarując miejsce na dwa uchwyty na napoje. Warto odnotować także łatwo dostępne zaczepy ISOFIX oraz przemyślany sposób odsuwania przednich foteli. Aby dostać się do tyłu najpierw ręcznie odchylamy oparcie, a następnie naciskamy znajdujący się na nim przycisk - fotel sam przesuwa się do przodu, a po kolejnym naciśnięciu do tyłu. Nie ma konieczności ciągłego trzymania go, co jest powszechnie spotykane w takich autach.

Z drugiej jednak strony na tylnej kanapie nie znajdziemy niestety podłokietnika, a zagłówki to jedynie wybrzuszenia w oparciach, bez możliwości regulacji. Prawdziwy problem to jednak brak miejsca nad głową. Nie dość, że osoba mająca 180 cm wzrostu musi się tam kulić, to jeszcze jej głowa nie dotyka podsufitki, tylko tylnej szyby, a to już może być niebezpieczne. Zdajemy sobie naturalnie sprawę, że tego typu samochody są czteroosobowe głównie na papierze, ale choćby Audi A5 coupe zapewnia wystarczające warunki podróżowania na tylnej kanapie nawet dorosłym pasażerom. Niezbyt imponująca, jak na klasę samochodu, jest również pojemność bagażnika - 342 l.

Infiniti Q60, jak każde coupe tej klasy, należy traktować jako tak zwane "grand turismo", czyli auto stworzone z myślą o wygodnym, choć szybkim, pokonywaniu dużych odległości. Nie należy więc o nim myśleć, jako o samochodzie sportowym. W tym kontekście w zupełności wystarczający jest silnik, który pracował pod maską testowanego egzemplarza. Była to 2-litrowa, odładowana jednostka o mocy 211 KM. Pozwala ona na sprint do 100 km/h w 7,3 s i rozpędzenie Q60 do 235 km/h.

Podczas codziennej jazdy bardziej istotny jest jednak maksymalny moment obrotowy, który wynosi 350 Nm i dostępny jest w przedziale 1250-3500 obr./min. Dzięki temu coupe Infiniti zawsze bardzo chętnie nabiera prędkości i pozwala na bezstresowe wyprzedzanie. W sukurs silnikowi idzie 7-biegowa, automatyczna skrzynia biegów, która wprawnie odczytuje intencje kierowcy, szczególnie jeśli wybierzemy tryb jazdy Sport.

Co ciekawe, bazowa wersja Q60 może wydać się bardziej atrakcyjna dla purystów od topowej, a to dlatego, że przekazuje moc tylko na tylne koła. 405-konna odmiana V6 występuje tylko z układem 4x4.

W wersji z 2-litrowym silnikiem nie dostaniemy, nawet za dopłatą, adaptacyjnego zawieszenia, ale nie jest to duży problem. Q60 podczas codziennej jazdy okazuje się wystarczająco komfortowe (choć zawieszenie jest dość zwarte, co czuć na drogach złej jakości), ale potrafi sprawić też sporo frajdy podczas szybkiej jazdy krętymi drogami.

Ceny Infiniti Q60 zaczynają się od 184 600 zł, a więc startują z podobnego pułapu, co niemieccy konkurenci w porównywalnych wersjach silnikowych (Audi A5 2.0 TFSI, BMW 420i oraz Mercedes C 250) i zauważalnie niższego, niż Lexus RC 200t (od 200 tys. zł). W przeciwieństwie jednak do niemieckich coupe, Infiniti oferuje bardzo bogate wyposażenie. Bez dopłaty otrzymujemy tu skórzaną tapicerkę, elektrycznie sterowane i podgrzewane fotele, system bezkluczykowy, 19-calowe alufelgi, w pełni LEDowe oświetlenie, kamerę cofania oraz dwa ekrany na desce rozdzielczej.

Testowana odmiana Premium Tech, kosztująca 211 830 zł, dodaje do tego nawigację, nagłośnienie Bose, aktywny tempomat, pakiet systemów bezpieczeństwa, elektrycznie sterowaną kierownicę oraz zestaw kamer dookolnych.

Infiniti Q60 coupe to bardzo ciekawa propozycja na ryku coupe klasy średniej. Stanowi realną alternatywę dla modeli niemieckich producentów, wyróżniając się na ich tle bardzo ciekawą stylistyką. Ustępuje im co prawda na polu praktyczności i ergonomii (mało miejsca z tyłu, niewykorzystany potencjał dwóch ekranów), ale fakt, że w cenie kompletnie wyposażonego Q60 otrzymamy niemieckiego "golasa", z nawiązką to rekompensuje.

Michał Domański

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy