i8. Kosmicznie prezentujący się sportowy bolid spod znaku BMW

Kiedy dziennikarze specjalizujący się w tematyce motoryzacyjnej po raz pierwszy zobaczyli ten samochód, byli zgodni w swoich opiniach: to z pewnością kolejny concept car, zbyt ekstrawagancki, by trafić do seryjnej produkcji. Mylili się.

 W kwietniu ubiegłego roku pierwsze hybrydowe bmw i8 zaczęły zjeżdżać z taśm montażowych fabryki w Lipsku, szybko znajdując też nabywców. W Polsce sprzedano dotychczas 10 sztuk tego modelu. Całkiem sporo, zważywszy na jego cenę. Auto kosztuje grubo powyżej pół miliona złotych. Za egzemplarz udostępniony nam do testów należałoby zapłacić okrągłe 650 tys. zł. Za takie pieniądze w Krakowie da się kupić stumetrowe mieszkanie. Inna rzecz, że nie będzie ono wzbudzało nawet dziesiątej części takich emocji, jak oparty na kosmicznych technologiach i kosmicznie prezentujący się sportowy bolid spod znaku BMW.

Reklama

Faktycznie, i8 wygląda za... za... Zaskakująco. Sprawia wrażenie zastygłego w ruchu stworu z innej planety. Dynamiczna, długa, szeroka, spłaszczona, bardzo mocno osadzona na drodze sylwetka o niezwykłych kształtach. Agresywnie zarysowany przód z charakterystyczną osłoną chłodnicy i nisko opadającym zderzakiem. Laserowe reflektory. Wykonane z kutego aluminium dwudziestocalowe obręcze kół... Aż trudno uwierzyć, że mamy do czynienia z produktem niemieckiej motoryzacji.

- Kiedy zaparkowałem ten wóz przed domem, natychmiast pojawił się sąsiad. Zawołał zięcia. Zięć zadzwonił po kumpla. Kumpel po szwagra. Wkrótce wokół wozu zgromadził się tłumek podekscytowanych gapiów. Macali, głaskali, zaglądali w każdy zakamarek auta, dopytywali się o szczegóły techniczne, osiągi, o możliwość przejażdżki  - opowiada jeden z naszych redakcyjnych kolegów. - Niesamowite. Zresztą ten samochód wszędzie wzbudzał powszechne zainteresowanie. Ludzie się za nim oglądali, robili sobie z nim selfie...

Prawdziwy efekt "wow!" wywoływało otwarcie drzwi. Podniesione przypominały ogromne skrzydła. I prowokowały, często nieco złośliwe,  komentarze na temat sposobu wsiadania do wnętrza auta. Dyskutowano czy się doń wpełza czy raczej wczołguje. Były też rady, by do standardowego wyposażenia dołączyć specjalną leżankę, pozwalającą użytkownikowi auta przetoczyć się na fotel kierowcy (lub pasażera).

Bez przesady. Empirycznie przekonaliśmy się, że owszem, zajęcie miejsca w kabinie i8 wymaga opanowania pewnej techniki, ale osobie ze zdrowym kręgosłupem nie powinno stwarzać większej trudności. Same drzwi są znakomicie wyważone, dzięki czemu  otwierają się i zamykają bardzo lekko. Trzeba tylko parkować tam, gdzie będzie wystarczająco dużo miejsca, by je unieść. I modlić się, żeby inni kierowcy nie zaparkowali zbyt blisko nas.

Kiedy rozparliśmy się w bajecznie wygodnym fotelu i rozejrzeliśmy się po kabinie auta, okazało się, że nie prezentuje się ona aż tak futurystycznie jak nadwozie. Przeciwnie - przypomina inne modele bawarskiej marki. Co do jakości materiałów (z obfitym użyciem lekkiego włókna węglowego) i staranności montażu powiemy krótko: to poziom godny jednego z najnowszych i najdroższych modeli BMW (uwagę zwracają błękitne pasy bezpieczeństwa i takiegoż koloru wstawki w wystroju wnętrza niemieckiej hybrydy, które mają podkreślać jej proekologiczny charakter).

Zastrzeżenia będą mieli jedynie ci, którzy przywiązują szczególną wagę do funkcjonalności pojazdu. Na tylnej kanapie i8 zasiądą wyłącznie pasażerowie wyjątkowo mikrej postury (oczywiście o ile zdołają w ogóle zdołają się tam przedostać), a bagażnik rozmiarami przypomina bardziej skrytkę niż normalny samochodowy kufer. Ale powiedzmy sobie szczerze: tego typu auta nigdy nie imponowały i nie imponują możliwościami transportowymi.

Bmw i8 jest wyposażone w dwa silniki: elektryczny, umieszczony z przodu i napędzający przednią oś, oraz spalinowy, znajdujący się z tyłu i przekazujący napęd na oś tylną. Ten pierwszy, o mocy maksymalnej 96 kW, może pracować samodzielnie, na dystansie do 35 km i przy prędkości do 120 km/godz. Może też wspomagać jednostkę benzynową, która ma tylko trzy cylindry i 1.5-litra pojemności, ale dzięki podwójnemu turbodoładowaniu rozwija 231 KM. Sumaryczna moc takiego zestawu wynosi 362 KM. Co w połączeniu z niską, idealnie rozłożoną masą pojazdu i znakomitymi właściwościami aerodynamicznymi nadwozia zapewnia temu nietuzinkowemu modelowi BMW równie nietuzinkowe osiągi. Przyspieszenie od 0 do 100 km w ciągu 4,4 sekundy, prędkość maksymalna ograniczona elektronicznie do 250 km/godz. Aby w pełni poznać ognisty temperament bawarskiej hybrydy należy przełączyć dźwignię automatycznej skrzyni biegów w tryb SPORT. Podświetlenie instrumentów na głównym wyświetlaczu zmienia wówczas kolor z niebieskiego na pomarańczowy, zmieniają się również poszczególne ustawienia auta, które rwie do przodu niczym spuszczony ze smyczy chart. Fantastycznie trzyma się przy tym drogi i rewelacyjnie prowadzi, aczkolwiek staje się nieco głośne.

i8 to hybryda typu plug-in. Dlatego ma dwa oddzielne otwory, służące do tankowania. Przez jeden nalewa się benzynę, druga ze znajdujących się na nadwoziu klapek kryje gniazdko elektryczne, przez które ładuje się litowo-jonowy akumulator. Komputer pokładowy podaje zużycie paliwa zarówno w kilowatogodzinach, jak i w litrach benzyny. Według producenta w cyklu mieszanym powinno ono wynosić 2,1 l i 11,9 kWh na 100 km. Nam wyszło nieco mniej kWh (7,3) i sporo więcej l (9,2).

Bmw i8 - świetny, piękny i wyrafinowany technicznie samochód prestiżowej marki. Szkoda, że tak drogi i niepraktyczny w codziennym, rodzinnym użytkowaniu.      

   

           

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy