20 tysięcy km lancerem

Od pewnego czasu w naszej redakcji testujemy mitsubishi lancer w wersji sportback, auto napędzane benzynowym silnikiem o pojemności 1.8 l i mocy 143 KM.

Za nami już półmetek testu i ponad 10 tysięcy przejechanych kilometrów. Przez ten czas samochód ani razu nas nie zawiódł, radząc sobie ze śniegiem i 20-stopniowym mrozem.

By jednak sprawdzić to, czego na pierwszy rzut oka nie widać, wybraliśmy na przegląd gwarancyjny, który połączony został z pełną ścieżką diagnostyczną.

Przegląd lancera po 20 tysiącach kilometrów (auto otrzymaliśmy z przebiegiem 10 tysięcy km) kosztuje około tysiąc złotych i obejmuje m.in. wymianę oleju silnikowego i filtra przeciwpyłkowego. Ponadto samochód poddawany jest szerokiej kontroli. Sprawdza się m.in. działanie sprzęgła i skrzyni biegów, cały układ elektryczny, stan klocków hamulcowych, poziom emisji spalin i wszystkich płynów.

Kontrola obejmuje również stan układu przeniesienia napędu (przeguby, osłony półosi), zawieszenia (wahacze, drążki kierownicze) oraz układu wydechowego. Ponadto, już poza przeglądem gwarancyjnym "naszego" lancera poddano pełnej ścieżce diagnostycznej.

Reklama

Wszystkie kontrole nie wykazały większych nieprawidłowości. Ze względu na specyfikę eksploatacji (dość częsta jazda na autostradach, co wiąże się z wysokimi obrotami) silnik zużył nieco oleju, jednak jego poziom nie spadł poniżej minimum. Pewne ślady zużycia eksploatacyjnego widać również na klockach hamulcowych, lecz nie wymagają one jeszcze wymiany.

Kontrola hamulców wykazała jednak, że różnica pomiędzy siłą hamowania na przedniej osi wynosi około 20 procent, natomiast na osi tylnej - około 15. To dość dużo, jednak za poziom zagrażający bezpieczeństwu uznaje się różnicę przekraczającą 30 procent. Dopiero wówczas wymagana jest interwencja mechanika.

Natomiast badanie zawieszenia nie wykazało luzów, zbieżność również była w normie.

Dotychczasowa eksploatacja lancera zaowocowała kilkoma spostrzeżeniami. Bardzo w tym samochodzie brakuje szóstego biegu. Skrzynia 5-biegowa owocuje koniecznością utrzymywania wysokich obrotów podczas jazdy z prędkościami autostradowymi, co generuje wysoki poziom hałasu i negatywnie odbija się na zużyciu paliwa.

O trudnościach ze znalezieniem optymalnej pozycji za kierownicą (regulacja kierownicy tylko w jednej płaszczyźnie) już wielokrotnie wspominaliśmy. Natomiast pochwały zależą się za światła - mimo, że nie ksenonowe, zapewniają bardzo dobrą widoczność. To ważne, szczególnie w te krótkie, zimowe dni. Szkoda tylko, że nie mają spryskiwaczy.

Przed nami druga część testu. Przekonamy się, czy kolejne pokonane wspólnie kilometry będą równie bezproblemowe, jak do tej pory.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: auto | Mitsubishi Lancer
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy