Szczyt absurdu? Land Rover Defender na prąd!

Chęć przypodobania się ekoterrorystom przyjmuje ostatnio coraz to dziwniejsze formy. Na salonie w Genewie Land Rover zaprezentuje swój najbardziej ekstremalny pojazd - legendarnego Defendera - z napędem elektrycznym!

Uspokajając fanów brytyjskiej marki spieszymy wyjaśnić, że elektryczny Defender nie jest samochodem produkcyjnym. Auta (powstało do tej pory siedem egzemplarzy) pełnić mają rolę mobilnego laboratorium - poddawane zostaną serii wymagających testów, które posłużą do oceny możliwości zastosowania tego rodzaju napędu w samochodach terenowych.

Standardowe silniki Diesla zastąpiono w ich przypadku jednym elektrycznym motorem trakcyjnym o mocy 94 KM i maksymalnym momencie obrotowym 320 Nm. Jednostka czerpie energię z baterii litowo-jonowych akumulatorów o pojemności 27 kWh pracujących pod napięciem 300 V.

Reklama

Maksymalny zasięg wynosi około 80 km/h (w zależności od warunków jazdy). Producent zaznacza jednak, że w czasie terenowych przepraw z niewielką prędkością, zanim baterie ulegną rozładowaniu, upłynąć może nawet osiem godzin. Niestety pełne ładowanie baterii trwa aż 10 godzin. Specjalna przystawka do "szybkiego ładowania" pozwala skrócić ten czas do... 4 godzin.

Z perspektywy fanów offroadu połączenie jednej z najlepszych terenówek świata z silnikiem na prąd wydaje się - łagodnie rzecz ujmując - dziwaczne. Wprawdzie elektryczne silniki trakcyjne charakteryzują się bezcennym w terenie wysokim momentem obrotowym, ale wysoki środek ciężkości auta w połączeniu z ogromną masą akumulatorów nie wróży nic dobrego. Trudno też wyobrazić sobie "tankowanie" takiego pojazdu w buszu czy na pustyni.

Pierwsze testy udowodniły jednak, że samochody całkiem nieźle radzą sobie w terenie, nie mają też problemów z pokonywaniem przeszkód wodnych. Dzięki dostępnemu niemal od razu momentowi obrotowymi nie ma potrzeby stosowania skrzyni biegów, zachowano jednak tak pomocne w terenie blokady mostów, zastosowano też jednobiegowy reduktor o przełożeniu 2,7:1.

Siedem testowych Defenderów to nie pierwszy krok Land Rovera w kierunku elektryfikacji swoich pojazdów. Firma od dłuższego czasu pracuje nad napędem hybrydowym, który wkrótce pojawić ma się we flagowych Range Roverach.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy