Sealander - tym zaszpanujesz na Mazurach

Od początków motoryzacji konstruktorzy starali się stworzyć samochód, który równie dobrze, co na drodze, radziłby sobie w wodzie.

Poza nielicznymi, wojskowymi konstrukcjami, jak chociażby przypominającym wannę na kółkach, niemieckim schwimmwagenem, którym żołnierze Wehrmachtu forsowali rzeki w całej Europie, z tych prób - zazwyczaj - nie wychodziło nic dobrego.

Niszowe konstrukcje wprowadziły wprawdzie do oferty takie marki, jak np. Rinspeed, ale żaden masowy producent nigdy nie zdecydował się na stworzenie tego typu auta.

Wygląda na to, że duże koncerny porzuciły ten pomysł na dobre. Na podobny wpadł za to pewien niemiecki producent przyczep kempingowych!

Pojazd o nazwie sealander został zaprojektowany i zbudowany przez niemieckiego projektanta przemysłowego Daniela Strauba. Co ważne - nie jest to jedyne wymysł natchnionego stylisty - prototyp przeszedł już pomyślnie pierwsze próby wodno-lądowe i trwają już prace nad uruchomieniem produkcji.

Reklama

Zbliżona wielkością do niewiadowskiej N126 przyczepa powstała z myślą o wykorzystaniu jej na płytkich, śródlądowych wodach - idealnie sprawdzi się więc np. na Mazurach czy Pojezierzu Drawskim. Płaskodenny kadłub - o ile można użyć tej nazwy w stosunku do podwozia - pozwala na łatwe wodowanie, napęd stanowi zaburtowy, doczepiany silnik elektryczny o mocy 5 KM. Przyczepa waży jedynie 380 kg, dzięki czemu holować może ją nawet niewielkie auto segmentu A.

Oczywiście, w przypadku sealandera próżno szukać wygód znanych z przyczep renomowanych producentów. Pojazd mierzy zaledwie 389 cm długości, 160 cm szerokości i 185 cm wysokości - większość ludzi nie będzie więc mogła w nim swobodnie stanąć. Konstrukcja wykonana jest z tworzyw sztucznych wzmocnionych włóknem szklanym. Płaskodenny kadłub składa się z kilku oddzielonych od siebie, wodoszczelnych komór, które zapobiegać mają zatonięciu w przypadku przecieku.

Do wnętrza wchodzi się przez otwieraną wysoko ku górze przednią klapę, co wprawdzie nie jest zbyt wygodne, ale umożliwia korzystanie z niewielkiego przedniego pokładu. W przyczepie nie ma wprawdzie miejsca na prysznic czy toaletę, ale standardowym wyposażeniem ma być kuchenka, zmywarka, niezależna wentylacja i ogrzewanie. Stół i dwie boczne ławki, podobnie jak w innych małych przyczepach, składają się w jedno duże, "małżeńskie" łóżko.

W Niemczech - gdzie powstał sealander - do holowania i wykorzystywania go na wodzie nie są potrzebne żadne licencje ani "patenty".

Chociaż, na pierwszy rzut oka, krzyżówka "kempingu" z motorówką wydaje się zabawna, niewykluczone, że bardzo przypadnie ona do gustu np. wędkarzom.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama