Nowa broń Putina. Z amerykańskim sercem!

Ził to obecnie ledwie cień dawnej potęgi. Fabryka, która w latach świetności zajmowała w Moskwie tereny osiedla mieszkaniowego, dziś ledwie wiąże koniec z końcem.

Obecnie działalność firmy skupia się głównie na... wyprzedawaniu dawnych terenów, które stanowią łakomy kąsek dla developerów. Garstka pracowników wciąż marzy jednak o powrocie do czasów świetności.

Szansą na przetrwanie bankrutującego przedsiębiorstwa może być produkcja samochodów wojskowych. Na zlecenie przedstawicieli armii firma opracowała właśnie prototyp auta terenowego, które trafić może do produkcji już w przyszłym roku.

Na razie nie wiadomo, czy samochód ma szansę stać się etatowym pojazdem rosyjskiej armii, która od lat wierna jest samochodom marki UAZ. Charakterystyczna konstrukcja w układzie "V" zdradza jednak, że koncepcyjny ZIŁ charakteryzować ma się dużą odpornością na wybuchy min i ładunków improwizowanych, co może sugerować, że auto pełnić ma rolę pojazdu rozpoznawczego.

Reklama

W kabinie, oprócz kierowcy, podróżować może dziewięciu żołnierzy. By umożliwić im szybki desant zarówno burty, jak i podzieloną na trzy części tylną klapę, można łatwo szybko otworzyć. W czasie manewrowania kierowca korzystać może z trzech monitorów wyświetlających obraz z sześciu zamontowanych na pojeździe kamer.

Dane techniczne i osiągi wozu trzymane są w tajemnicy. Wiadomo, że nadwozie mierzy 6,33 m długości, rozstaw osi to aż 3,8 m. Masa własna wynosi około 4,57 tony. Co ciekawe, źródłem napędu prototypu jest amerykański silnik Cummins. Czterocylindrowa jednostka rozwija moc 185 KM. W układzie przeniesienia napędu zastosowano ręczną, pięciostopniową przekładnię produkcji ZF.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ził
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama