Latające taksówki. Kurs za 80 zł

To będzie przełom w komunikacji. Uber zapowiedział, że do roku 2020 uruchomi pilotażowy program sieci latających taksówek. Wybrano już nawet miasta partnerskie i oszacowano koszty. W Dubaju i Dallas-Fort Worth w stanie Teksas cena za godzinę kursu już niebawem nie powinna przekroczyć 20 dolarów.

O tym, że tracimy czas, stojąc w korkach, nikogo nie trzeba przekonywać. Jak obliczyli analitycy Ubera, tylko w San Francisco mieszkańcy spędzają średnio 230 godzin rocznie w drodze z domu do pracy. Jak temu zaradzić?

Uber chce spopularyzować transport lotniczy na krótkich dystansach i stworzyć sieć latających taksówek na żądanie. Spopularyzować oznacza obniżyć jego koszty. Bo dzisiaj oczywiście można sobie wynająć helikopter, problem w tym, że trzeba za to słono zapłacić. I to ma się zmienić. Jak czytamy w raporcie przygotowanym przez Ubera na konferencję ElevateSuumit, koszt jednego kursu w ramach dużej aglomeracji powinien spaść do nawet 20 dolarów.

Reklama

- Naszym celem jest poprawa mobilności w dużych miastach, zmniejszenia korków i emisji spalin. Chcemy przywrócić ludziom czas, który tracą każdego roku. To powoduje, że tracimy pieniądze. Zamiast pracować, siedzimy w samochodach stojących w korkach - mówi Jeff Holden, szef projektu Uber Elevate Network.

W ramach partnerstwa, które już są podpisane, firmy lotnicze mają zbudować specjalne elektryczne samoloty-taksówki. W projekt włączył się między innymi Airbus i kilka mniejszych producentów maszyn latających. Miasta, które przyłączyły się do pilotażowego programu, mają z kolei przygotować infrastrukturę. Z nią, jak przekonują inżynierowie Ubera, będzie najmniejszy kłopot, bo wcale nie trzeba budować nowych lotnisk. Pojazdy mają poruszać się jak helikoptery, co umożliwi korzystanie z niedużych lądowisk. Mogłyby one powstać na dachach parkingów i przy autostradach, wykorzystując miejsce niedaleko węzłów komunikacyjnych.

Z kolei właściciele sieci energetycznych mieliby udostępnić sieć na potrzeby budowy stacji ładowania.

Brzmi jak bajka, wizje z filmów science fiction, jednak podjęto już konkretne działania. Dubaj jako pierwszy przystąpił do projektu Uber Elevate Network. W 2020 r. będzie miastem-gospodarzem wystawy World Expo i chce zaskoczyć gości latającymi taksówkami.

Sieć komunikacji miejskiej z klimatyzowanymi przystankami autobusowymi, metro i szybka kolejka to, jak widać, za mało. Gdzie, jak nie w Dubaju, w którym zbudowano najwyższy budynek świata, gigantyczną sztuczną wyspę pod luksusowe rezydencje czy sztuczny kryty stok narciarski, można realizować tak szalone pomysły? Z kolei Dallas Fort-Worth chce być pierwszym amerykańskim obszarem metropolitalnym, w którym rozwijany będzie pilotażowy projekt sieci Uber Elevate.

Najbliższa stworzenia pierwszej latającej taksówki jest Joby Aviation, firma, która specjalizuje się w budowie niewielkich maszyn latających. Do projektu Ubera trzeba jednak stworzyć elektryczny pojazd latający pionowego startu i lądowania. Projekty już są, animacje wyglądają zachęcająco. Czy maszyna powstanie na czas? Tego nie wiadomo. Nad swoim projektem pracuje też Airbus.

Gdyby Warszawa, zgodnie z pomysłem posłów Prawa i Sprawiedliwości, stała się metropolią, w najszerszym miejscu jej granice dzieliłoby ponad 100 km. Przebicie się z gminy Góry Kalwaria do Wieliszewa zajęłoby więc w godzinach szczytu jakieś 3-4 godziny. Pomysł Ubera wydaje się więc idealny dla wielkiej aglomeracji warszawskiej i jej podobnych. Jak obliczono w Airbusie, do 2030 roku 60 proc. populacji będzie mieszać właśnie w takich, gigantycznych metropoliach.

Zk

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy