Sposób na korki? Volkswagen z karabinem maszynowym...

Zgodnie z oficjalną linią prezentowaną przez niejakiego Josepha Goebbelsa, zadaniem volkswagena garbusa była poprawa jakości życia obywateli i zmotoryzowanie Niemiec.

Wypada jednak pamiętać, że pomysłodawca przedsięwzięcia - Adolf Hitler - dawał Ferdynandowi Porsche dokładne wskazówki dotyczące projektu auta. Kopiując plany czechosłowackiej Tatry (sprawa praw autorskich została wyjaśniona przez Wehrmacht), niemiecki konstruktor miał zwracać szczególną uwagę na możliwość szybkiego zaadaptowania nowego pojazdu na potrzeby wojska...

Wydawać by się mogło, że dziś, 74 lata od premiery garbusa, w biurach konstrukcyjnych Volkswagena nikt nie zaprząta już sobie głowy specyficznymi potrzebami wojskowych.

Nie oznacza to jednak wcale, że niemieccy inżynierowie wyszli już z wprawy w budowaniu pojazdów, które siłą ognia mogły krzewić pokój na świecie (teraz wojen już nie ma, są tylko misje pokojowe)...

Reklama

Na trwających właśnie w Paryżu targach Eurosatory 2012 niemiecki koncern zbrojeniowy Rheinmetall Defense (bo wojen ofensywnych nikt już nie toczy, wszyscy się bronią) zaprezentował własne wersje użytkowego volkswagena amaroka.

Uterenowione auto przystosowane zostało m.in. do potrzeb żandarmerii, pokazano też odmianę mogącą pełnić funkcję wozu dowodzenia i łączności.

Największe zainteresowanie wzbudziła jednak specjalna wersja zwiadowcza wyposażona w płyty ochronne podwozia, orurowanie wraz z wyciągarką i snorkel. Na pace zabudowano ponadto specjalną rurową platformę dla argumentów w postaci ciężkiego karabinu maszynowego lub wyrzutni granatów. Konstruktorzy musieli czerpać inspirację z niedawnej wojny w Libii, gdzie bojownicy o wolność i demokrację walczyli z reżimem głównie za pomocą pickupów toyoty, na których domowymi sposobami montowano różne instalacje służące do zabijania ludzi. Co ciekawe wynik starcia sugeruje, że to lepsza broń od sowieckich czołgów T-72...

Co ciekawe, inżynierowie z Rheinmetall Defense nie zdecydowali się na ingerencję w układ napędowy. Auta oferowane będą klientom ze standardowymi, dwulitrowymi silnikami z rodziny TDI o mocach 122 KM lub 180 KM. Ciekawe jak będą sobie radziły np. z opancerzonymi wersjami amaroka.

Swoją drogą specjalistom z Rheinmetall Defense nie można odmówić zmysłu biznesowego. Ponieważ wojen na świecie już nie ma, jest za to masa lokalnych konfliktów, w których biorą udział terroryści lub partyzanci (co tak naprawdę jest bez różnicy), zwykle słabo uzbrojeni i wyposażeni, nie było sensu konstruować nowych pojazdów typu HUMVEE. Co innego względnie tanie amaroki, które odpowiednio wyposażone stają się idealną bronią w walce o wolność lub władzę... Bliski Wschód i kraje afrykańskie to potężne rynki... Gdzie najpierw wysłać przedstawicieli handlowych? Wystarczy spytać ONZ gdzie służy najwięcej żołnierzy w błękitnych hełmach...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy