Misja "emisja"

Nowe restrykcje unijne dotyczące emisji dwutlenku węgla kłócą się z interesami koncernów motoryzacyjnych.

Najgorsze jednak jest to, że koszty tej "wojny na górze" jak zwykle pokryją kierowcy. Za nowe auta płacili będą średnio po 3,6 tys. euro więcej.

Komisja Europejska, wpadła na pomysł, aby odgórnie nałożyć na producentów samochodów limity emisji spalin. Nowa strategia przewiduje obniżenie średniej emisji CO2 do 120 g/km na samochód w roku 2012, co oznacza redukcję aż o 25 proc. w porównaniu z dniem dzisiejszym. Ale to jeszcze nie koniec! Docelowo poziom ma wynosić 90 g/km w 2020 r.

Tak rygorystyczne normy budzą sprzeciwy wśród producentów aut. - Nie ma szans, żeby koncerny zrealizowały te założenia - kategorycznie stwierdza Sergio Marchionne, szef Fiata i dodaje, że modele aut przewidziane do produkcji w 2012 r. są już opracowane. - Koncerny motoryzacyjne to nie piekarnia, gdzie produkuje się z dnia na dzień - mówi w imieniu branży Marchionne. Przyznaje, że realizacja wymagań spowoduje wzrost cen nowych aut o średnio 3,6 tys. euro.

Reklama

Więcej na temat tego problemu przeczytasz w najnowszym numerze "Motoru".

Porównanie: Chrysler 300C/Citroen C6 - Sposób na oryginalność

Auto klasy wyższej kojarzy się z produktami Mercedesa, BMW, Audi... I większość zamożnych kierowców właśnie je wybiera. Jednak jeżeli ktoś chce się na drodze wyróżnić, powinien poszukać czegoś bardziej nietuzinkowego - choćby Chryslera 300C lub Citroena C6.

Trudno jest konkurować z zasiedziałymi na rynku luksusowych samochodów niemieckimi producentami. Techniką czy jakością raczej nie da się ich pokonać, ale zawsze można postawić na styl i oryginalność. Tak zapewne rozumowali francuscy i amerykańscy projektanci, przygotowując dwa nowe modele przeznaczone dla zamożnych klientów: Chryslera 300C i Citroena C6.

Nie da się ukryć, że oba auta wyróżniają się na ulicy i to mimo, że oba na rynku są już od dobrych kilkunastu miesięcy. I amerykańska, i francuska limuzyna to bardzo długie, około 5-metrowe auta. Prezentują się zatem nadzwyczaj godnie - także na tle rywali ze swego segmentu. W ich kabinach jest też mnóstwo miejsca: i nad głową, i na nogi. Jak w niemal wszystkich autach tej klasy, cztery dorosłe osoby mogą liczyć na bardzo wysoki komfort podróżowania.

I to mimo napędzających je jednostek napędowych. Nawet przeciwnicy silników wysokoprężnych w autach tej klasy, po przejażdżce każdym z tych konkurentów musieliby zmienić zdanie. Potężne, sześciocylindrowe turbodiesle, nawet współpracując z automatycznymi skrzyniami biegów, nadają każdemu z tych aut niemal sportowe osiągi, zużywają relatywnie niewielkie ilości paliwa, a są przy tym bardzo dobrze wyciszone.

Zjedź na pobocze.

tygodnik "Motor"
Dowiedz się więcej na temat: Auta | emisja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy