Co drugie nowe auto do serwisu? Wstrząsające dane

Jeżeli wydaje się wam, że kupując nowe auto liczyć możecie na bezproblemową eksploatację i spokój ducha, jesteście w błędzie. Tylko w tym roku importerzy ogłosili już 133 akcje serwisowe. Do naprawy wezwano ponad 200 tys. pojazdów sprzedanych jako nowe w Polsce!

Takie wnioski płyną z najnowszej analizy Instytutu Samar, który prześledził akcje serwisowe ogłoszone przez importerów w pierwszych trzech kwartałach bieżącego roku. Wynik 133 akcji serwisowych oznacza, że ogłoszenie o usterce pojawiało się średnio raz na dwa dni włączając w to weekendy i święta!

W sumie w okresie od 1 stycznia do 30 września do naprawy wezwano aż 203 968 pojazdów. Dla porównania w tym czasie na polskie drogi wyjechało po raz pierwszy 335 461 aut - można więc przyjąć, że wezwanie dotyczyło nawet co drugiego z nich! W rzeczywistości byłoby to jednak nadużycie, bowiem duża cześć ogłoszonych w tym roku akcji przywoławczych dotyczyła pojazdów z ubiegłych roczników. Nie zmienia to jednak faktu, że w zdecydowanej większości chodzi przecież o pojazdy kupione jako nowe w poplskiej sieci dealerskiej i pozostające w rękach pierwszych właścicieli. Aż 81 proc. przypadków dotyczyło samochodów osobowych. Za pozostałe 19 proc. tegorocznych kampanii serwisowych odpowiadały pojazdy dostawcze.

Reklama

Które marki miały największe problemy z jakością? W rankingu "prowadzi" Volvo, które wezwało do serwisu blisko 62 tys. sprzedanych w Polsce samochodów. To niemal 1/3 wszystkich aut objętych akcjami serwisowymi! Prawie 30 tys. samochodów wezwali do serwisu dealerzy Mercedesa. Trzecie miejsce - z wynikiem ponad 22 tys. wymagających naprawy aut - zajmuje Toyota. W pierwszej piątce znajdziemy jeszcze: 4. Audi (blisko 16,7 tys. wezwanych do naprawy pojazdów) i 5. Hyundaia (ponad 12,8 tys. aut do naprawy).

Po drugiej stronie skali znajdziemy: Isuzu (89 aut do naprawy), Porsche (178 aut do naprawy) i - co ciekawe - Skodę (239 aut do naprawy).

Chociaż prezentowane dane nie napawają optymizmem, w rzeczywistości poziom "usterkowości" nowych pojazdów od kilku lat utrzymuje się na zbliżonym poziomie. Dla porównania w analogicznym okresie ubiegłego roku importerzy ogłosili 145 akcji serwisowych - o 12 więcej niż w roku bieżącym. Wypada również zdawać sobie sprawę, że niepokojący "wysyp" akcji serwisowych niekoniecznie świadczy o niskiej jakości produkowanych obecnie pojazdów.

Przykładem może tu być właśnie Volvo, które stara się dbać o wysoki poziom bezpieczeństwa swoich pojazdów nawet w wiele lat od ich wyprodukowania. Dość powiedzieć, że największa z tegorocznych akcji serwisowych ogłoszonych przez szwedzkiego producenta dotyczyła bezpłatnej wymiany mocowania pasa bezpieczeństwa (przyczyną była strzępiąca się z czasem linka) i dotyczyła aut wyprodukowanych w latach 2007(!)-2020. Taka decyzja, chociaż w jej efekcie szwedzka marka lideruje w sporządzonym przez Samar "rankingu wstydu", świadczy raczej o dużej klasie i wysokiej dbałości o nabywców.

Nie zmienia to jednak faktu, że wiele z akcji serwisowych dotyczy karygodnych błędów montażowych jak np. zastosowanie nieprawidłowych momentów dokręcania śrub zawieszenia. Z drugiej strony trzeba jednak doceniać wysoki poziom monitorowania produkcji. Mówiąc wprost - sytuacjami, które dzisiaj stanowią podstawę do ogłoszenia akcji serwisowych (jak np. wadliwy montaż), dwie dekady temu żaden z producentów nie zawracałby sobie głowy...

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy