Afera "dieselszwindel"

Volkswagen manipulował emisją spalin tylko w dieslach?

Nie ma na razie żadnych podstaw, by sądzić, że koncern Volkswagen manipulował pomiarami toksyczności spalin nie tylko w samochodach z silnikami Diesla, lecz również w pojazdach benzynowych - oświadczyło w niedzielę niemieckie ministerstwo transportu.

Podległy mu Federalny Urząd Ruchu Motorowego (KBA) zbadał doniesienia, jakie pojawiły się na ten temat. Powołując się na zawarte w aktach śledczych prokuratury w Monachium zeznania świadków tygodnik "Bild am Sonntag" poinformował, że fałszujących wyniki pomiarów praktyk dopuszczano się także w przypadku samochodów Volkswagen, Audi i Porsche.

Według tygodnika, 2 listopada 2015 roku, czyli w niecałe dwa miesiące po ujawnieniu przez władze USA skandalu z silnikami Diesla, na kryzysowym spotkaniu eksperci Volkswagena do spraw skrzyń biegów ogłosili, że automatyczne skrzynie biegów samochodów wszystkich marek koncernu wyposażone są w programy włączające, które aktywizują się tylko w trakcie testów i mogą wpływać na pomiary emisji.

Reklama

Prokuratura w Monachium nie chciała w niedzielę zająć stanowiska wobec zrelacjonowanych przez "Bild am Sonntag" kwestii. Volkswagen poinformował, że w ubiegłych miesiącach prowadził z KBA intensywne rozmowy na temat skrzyń biegów. "Nie ma tutaj żadnych nowych ustaleń", a odpowiednie decyzje i przedsięwzięcia zostały już podjęte. "O dalszych zagadnieniach, jakie pojawiły się w kontekście dochodzeń prokuratorskich, jak zwykle nie możemy wypowiadać się merytorycznie ze względu na toczące się postępowania" - głosi oświadczenie koncernu.

W następstwie dochodzenia prowadzonego przez podległą rządowi USA Agencję Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen przyznał się we wrześniu 2015 roku do zainstalowania w łącznie około 11 mln samochodów z silnikami Diesla oprogramowania pomagającego fałszować wyniki pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach. Oprogramowanie to, znane pod angielską nazwą "defeat device" (urządzenie udaremniające), w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.

Volkswagen znalazł się w ten sposób w centrum największego skandalu, jaki dotknął w ostatnich latach globalną branżę motoryzacyjną. Stoi teraz w obliczu wieloletnich procesów sądowych oraz miliardowych kar za łamanie przepisów o normach technicznych i ochronie środowiska.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy