Volkswagen ID.4

Id.4 z Krakowa do Paryża. To taki przysiółek

Postanowiliśmy wybrać się do Paryża. Testowanym przez nas od niedawna elektrycznym Volkswagenem ID.4 A co!

Przed wyjazdem chcieliśmy uzupełnić zapas prądu w akumulatorze. Niestety, stanowisko przy ładowarce, z której zazwyczaj korzystamy ze względu na jej bliskość, zajmował pojazd jednej z firm, zajmujących się wynajmem samochodów na minuty. Tym razem, jak się to często zdarza, nie został tam po prostu zaparkowany. Był podłączony do gniazda prądu stałego ze złączem CCS 50 kW. 

A zatem formalnie wszystko w porządku, gdyby nie to, że niewielka bateria Dacii Spring, którą nawiasem można ładować z maksymalną mocą 30 kilowatów, zdążyła się już całkowicie nasycić energią. No cóż, trudno...

Reklama

Tak czy inaczej byliśmy zmuszeni podłączyć się do źródła prądu zmiennego 22 kW. To zdecydowanie mniej wydajna opcja. Wyświetlacz w naszym "elektryku" pokazywał, że naładowanie akumulatora ID.4 z obecnego stanu 50 proc. do zalecanego przez instrukcję obsługi maksymalnego poziomu 80 proc. potrwa prawie dwie godziny. Ups, to długo. Cierpliwości starczyło nam na dwadzieścia minut, podczas których zyskaliśmy około 25 km dodatkowego zasięgu. Ponieważ czas naglił, a perspektywa wizyty w Paryżu ożywiała wyobraźnię, więc daliśmy sobie spokój z dalszym postojem przy ładowarce. Rzecz jasna Dacia nadal pozostawała do niej podpięta...

Po kilku chwilach byliśmy już na obwodnicy Krakowa. Jazda z autostradową prędkością bogato wyposażonym, wygodnym, elektrycznym SUV-em to czysta przyjemność. Także ze względu na ciszę panującą w kabinie. Do wnętrza auta docierają tylko odgłosy z kół. Żeby nie było jednak zbyt pięknie, zdaniem jednego ze szczególnie uwrażliwionych muzycznie naszych pasażerów - aż nadto wyraźnie słyszalne.

Na węźle Balice opuszczamy A4. Okrążając lotnisko, przez Morawicę, Brzoskwinię i Nielepice, docieramy do drogi krajowej nr 79, gdzie skręcamy w kierunku Krzeszowic. Dalej Filipowice, Miękinia... Skąd taka dziwaczna trasa? Zaraz to wyjaśnimy. Zresztą za Miękinią najkrótsza trasa na Paryż była zamknięta przez policję z powodu imprezy biegowej, co zmusiło nas do objazdu przez Paczółtowice, z krótkim postojem przy sanktuarium w Czernej.

No dobrze, przyznajemy się. Celem niedzielnej wycieczki rzeczywiście był Paryż, ale nie stolica Francji, lecz noszący tę dumną nazwę przysiółek, będący częścią wsi Nowa Góra w gminie Krzeszowice.

W znanych nam źródłach nie znaleźliśmy wytłumaczenia, skąd się wziął Paryż pod Krakowem. W przeszłości wydobywano tu rudę cynku i wytapiano ołów. Na temat kasztanów, które, jak wiadomo, najlepsze są na Placu Pigalle, oraz innych słynnych paryskich specjałów kroniki milczą.

W rolę wieży Eiffla (jej model dostrzegliśmy na stoliku z nagrodami dla uczestników wspomnianego biegu) wciela się potężny maszt stacji telefonii komórkowej, a za lokalną wersję Pól Elizejskich możemy uznać malownicze pola nawłoci. W zastępstwie katedry Notre Dame przyjezdnych zachwyca drewniany, szesnastowieczny kościół w pobliskich Racławicach.

To wszystko. Aha, jest jeszcze tablica, pod którą nader chętnie fotografują się turyści.

Trasę Kraków - Paryż - Kraków pokonaliśmy w trzy godziny i dwanaście minut. Niespiesznie przejechaliśmy w tym czasie 122 kilometry. Przy średniej prędkości 38 km/godz. elektryczny SUV z Wolfsburga zużył średnio 15 kWh/100 km. Przy takim  stylu jazdy zasięg pokazywany przez komputer pokładowy zmniejszył się z 221 do 165 km, czyli o zaledwie 56 km. ID.4 potwierdził, że jest znakomitym towarzyszem podobnych eskapad, zapewniając pełny relaks i komfort czworgu dorosłych osób, w tym dwóch facetom o wzroście 190 i 190 plus.   

       

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama