Samochody elektryczne

Znów konkurs na elektroauto. Można wziąć miliony

​Czy były prezes Lotosu przesadzi Polaków do elektrycznych vanów? Elbląska spółka Veramo Lab, którą kieruje, wygrała w kwalifikacjach na przygotowanie koncepcji takiego auta w konkursie NCBR - podaje "Rzeczpospolita".

Gazeta informuje, że Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBR) rozstrzygnęło wstępny etap konkursu na polski uniwersalny pojazd dostawczy o napędzie elektrycznym. Zastrzega przy tym, że do stworzenia takiej konstrukcji jeszcze daleka droga - to na razie były kwalifikacje. Wybrano dziesięć firm i konsorcjów, które teraz wezmą udział w postępowaniu (w trybie zamówienia przedkomercyjnego) na przygotowanie koncepcji samochodu.

Największą liczbę punktów na tym etapie zebrała spółka Veramo Lab z Elbląga, w konsorcjum z niemieckim Eurabusem. Pokazała projekt e-vana o nazwie Sevi. "Rz" zauważa, że za zwycięskim projektem stoi Marcin Jastrzębski, były prezes gdańskiego Lotosu (za rządów PiS), a od sierpnia br. członek rady nadzorczej Banku Ochrony Środowiska.

Były prezes Lotosu ma plan, by możliwie szybko uruchomić produkcję. "W ciągu roku chcemy osiągnąć pełną zdolność produkcyjną naszych autobusów w Polsce i potem będziemy przygotowywać się do wdrożenia, mam nadzieję, gotowego już wtedy e-vana. Nieocenione jest tu doświadczenie naszego konsorcjanta" - powiedział "Rz" Jastrzębski.

Na razie trudno określić koszty, jakie pochłonęłaby budowa e-vana. Wiadomo natomiast, że musiałby on konkurować z markami największych producentów samochodów - podkreśla dziennik.

Na razie do sfery publicznej nie przedostały się nawet rysunki nowego dostawczaka. Natomiast nazwa Sevi już zaistniała na polskim rynku elektromobilności - nazywał się tak jeden projektów zgłoszonych do niesławnego konkursu Electromobility Poland. Konkursu, który został po cichu zamknięty, bez wyłaniania zwycięzcy. Był to wówczas mały, dwuosobowy samochód, którego przeznaczeniem był carsharing.

Jak pisze "RZ", Projekt eVana, pierwszego polskiego dostawczego "elektryka", finansowany jest z funduszy europejskich. Na prace badawczo-rozwojowe NCBR przeznaczy 52 mln zł i tyle jest do "wzięcia" w konkursie...

Reklama

Do programu zgłosiło się 14 firm. Po podpisaniu umów zakwalifikowani wykonawcy przystąpią do prowadzenia podzielonych na cztery etapy prac B+R, w których będą konkurować. Do II etapu przejdą cztery firmy, a do III i IV - już tylko dwie. Zwycięzcy opracują elektryczne i wodorowe auta dostawcze o masie do 3,5 tony. Celem jest przede wszystkim osiągnięcie 1 t ładowności przy jednoczesnym zachowaniu 250 km zasięgu, w przypadku pojazdów bateryjnych (BEV) lub 400 km zasięgu w przypadku wodorowych (FCEV). Pojazd ma powstać na uniwersalnej platformie, przeznaczonej pod różne zabudowy.

"Rz" zwraca uwagę, że za NCBR ciągnie się porażka wartego ponad 3 mld zł programu e-BUS, w ramach którego planowano budowę 1100 elektrycznych autobusów. Pierwszy konkurs zakończył się fiaskiem i kompromitacją organizatorów: do realizacji przedsięwzięcia wybrany został balansujący na krawędzi bankructwa Ursus.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy