Rynek paliw

Czy czas paliw z ropy naftowej jest już policzony?

Koncern paliwowy BP przewiduje, że w perspektywie kilkunastu lat tradycyjne paliwa, jak ropa naftowa i gaz ziemny wciąż będą odgrywać główną rolę w światowej gospodarce. Firma chce jednak uczestniczyć w przemianach, jakie niosą ze sobą odnawialne źródła energii i elektromobilność.

Peter Mather, wiceszef BP w Europie powiedział, że firma, przygotowując się na wyzwania przyszłości, opracowała raport, w którym próbuje przewidzieć, co się wydarzy na rynku paliwowym do 2035 r. "Wiemy, że zajdzie bardzo wiele zmian, jesteśmy realistyczni, chcielibyśmy przewidzieć tempo tych zmian i w nich uczestniczyć" - wskazał.

"Rola odnawialnych źródeł energii będzie wzrastać - one rosną już teraz o wiele szybciej, niż jakiekolwiek inne źródło energii w historii, ale patrząc realistycznie do 2035 r. stanowić będzie ona nie więcej niż 10-15 proc. rynku energii pierwotnej" - zaznaczył Mather.

Reklama

Według niego w tym samym czasie rosnąć będzie też zapotrzebowanie na tradycyjne źródła energii, takie jak ropa naftowa i gaz ziemny - w 2035 r. będą one wciąż stanowić 75 proc. globalnego rynku.

Jak podkreślił wiceszef BP w Europie, koncern poświęca wiele uwagi zagadnieniom związanym z odnawialnymi źródłami energii. Wśród dużych koncernów naftowo-gazowych obecnie BP najbardziej angażuje się w rynek energii odnawialnej, prowadząc duże farmy wiatrowe i przedsięwzięcia biopaliwowe. BP inwestuje też w start-upy pracujące nad technologiami paliwowymi przyszłości.

"Konkretne rozwiązania zależą od poszczególnych rynków i panujących na nich warunków. Już teraz posiadamy duży biznes wiatrowy w Stanach Zjednoczonych oraz przedsięwzięcia biopaliwowe w Ameryce Południowej, głównie w Brazylii" - zaznaczył.

"Musimy jednak pamiętać o równowadze. Paliwa płynne będą nadal odgrywać ważną rolę w transporcie, nie będziemy z nich rezygnować" - podkreślił Mather.

Odnosząc się do wzrostu znaczenia elektromobilności, czyli korzystania z pojazdów elektrycznych Mather zaznaczył, że BP "chce być częścią tego rozwiązania, nie chce stać obok, ale być w centrum tych wydarzeń".

Jak przypomniał, pojazdy elektryczne przyczyniają się od zmniejszenia emisji CO2, ale należy pamiętać o tym, że zależy to przede wszystkim od tego, z jakiego źródła pochodzi elektryczność wykorzystywana do ich zasilania. "Jeżeli prąd wytwarzany jest w efekcie zwykłego spalania węgla, to już nie jest to taka czysta energia, jak się ją przedstawia" - mówił.

Wiceszef BP w Europie ocenił, że wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej nie będzie miało niekorzystnego wpływu na działalność gospodarczą BP, pomimo że centrala firmy znajduje się w Londynie i tam odbywa się większość jej transakcji handlowych.

"Jesteśmy firmą globalną, działamy w ponad 80 krajach na całym świecie i jesteśmy przyzwyczajeni do różnych zmian politycznych. Brexit to tylko jedno z wydarzeń na światowej arenie gospodarczej, tak naprawdę o wiele gorsze i groźniejsze są terroryzm i niestabilna sytuacja w państwach i regionach na całym świcie" - zaznaczył Mather.

Przypomniał, że Europa jest jednym z najważniejszych rynków dla BP, gdzie działa on zarówno w segmencie wydobywczym, rafineryjnym, jak i dystrybucji paliw. Na Starym Kontynencie koncern zatrudnia ponad 31 tysięcy pracowników.

"Mam nadzieję, że Brexit odbędzie się w sposób +gładki+ zarówno dla Wielkiej Brytanii, jak i Unii Europejskiej. W Londynie zatrudniamy około tysiąca osób, które są obywatelami UE, a także wielu obywateli Wielkiej Brytanii pracuje w naszych oddziałach w całej Europie. Liczymy, że sytuacja naszych pracowników nie ulegnie zmianie po wyjście Wielkiej Brytanii z UE" - wskazał Mather.

Wiceszef BP pytany o pozycję koncernu na polskim rynku, gdzie jest on drugi - jeśli chodzi o sieć stacji paliwowych - po Orlenie, odpowiedział, że "Polska jest krajem bardzo ważnym, który stale i systematycznie się rozwija". "BP jest obecne w Polsce od 25 lat, zainwestowaliśmy tutaj ponad 1,5 mld dolarów, mamy ponad 520 stacji i zatrudniamy 3,5 tys. pracowników" - przypomniał.

Zapowiedział, że rozwój BP w Polsce będzie organiczny, oparty na obiektach własnych i partnerskich. Nie wykluczył jednak możliwości przejęcia innej sieci, gdyby pojawiła się odpowiednia oferta. "Nie wykluczamy przejęć, ale wszystko zależy od tego, czy właściwa sposobność pojawi się w odpowiednim czasie" - zaznaczył Mather.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy