Volkswagen Castrol Cup w Brnie. Znamy zwycięzców

Trzecia runda Volkswagen Castrol Cup rozgrywana jest w ten weekend na czeskim torze Automotodrom Brno. W międzynarodowej stawce znajduje się 25 zawodników z 8 krajów.

Ponadto w Brnie oglądamy także Litwina Jonasa Gelzinisa. 24-latek z Kowna to aktualny lider cyklu Porsche Carrera Cup Great Britain. Na torze w Brnie oprócz wyścigów Volkswagen Castrol Cup kibice mogą zobaczyć zmagania kierowców w seriach GTSprint czy Superstars International.

Tor w Brnie jest jednym z najstarszych obiektów znajdujących się w kalendarzu pucharu. Jego początek datuje się na lata trzydzieste dwudziestego wieku. Od tego czasu tor przeszedł liczne modyfikacje, które pozwoliły, by obecnie gościł on tak znane serie jak WTCC, Formuła 2, GT1, a także motocyklowe Moto GP i Superbike World Championship. Długość jednego okrążenia wynosi 5 403 m, a najdłuższa prosta 637 m. Tor posiada łącznie 14 zakrętów (6 lewych i 8 prawych). Rekordzistą jest Luca Filippi, który w 2010 roku, podczas wyścigów Auto GP, samochodem Lola B05/52 osiągnął czas 1:43:260 s.

Reklama

Kwalifikacje do wyścigu Volkswagen Castrol Cup na czeskim automotodrom Brno odbyły się w piątek o godz. 17:30. Ich wyniki zdecydowały o kolejności w jakiej na starcie ustawili się zawodnicy do pierwszego sobotniego wyścigu.

Zaliczający gościnny występ w Volkswagen Castrol Cup Jonas Gelzinis w kwalifikacjach okazał się najszybszy. Tuż za 25-latkiem z Litwy uplasował się lider klasyfikacji generalnej cyklu Mateusz Lisowski. Trzeci czas zanotował Jakub Litwin.

W pierwszym sobotnim wyścigu emocji nie brakowało, przez większą część dystansu prowadził Mateusz Lisowski, ale stracił szansę na dobry wynik po awarii półosi.

W tej sytuacji po zwycięstwo w pierwszym wyścigu trzeciej rundy Volkswagen Castrol Cup sięgnął Robertas Kupcikas, który wyprzedził Jakuba Litwina i Jana Kisiela.

Drugi wyścig trzeciej rundy Volkswagen Castrol Cup wygrał startujący z pole position Krystian Korzeniowski. Niespełna pół sekundy za kierowcą z Bielska-Białej uplasował się Rasmus Marthen. Najniższy stopień podium zajął inny zawodnik ze Szwecji, Marcus Fluch. Czwarte miejsce zajął jeżdżący w barwach INTERIA.PL Robertas Kupcikas. Liderem po trzech rundach Pucharu jest Jan Kisiel.

Do drugiego sobotniego wyścigu zgodnie z regulaminem Volkswagen Castrol Cup czołowych ośmiu zawodników z pierwszego wyścigu startowało w odwróconej kolejności. Dzięki temu na pole position ustawił się Krystian Korzeniowski. Pierwszą linię uzupełnił słowacki zawodnik Patrik Nemec, który zaraz po starcie wyprzedził Korzeniowskiego. Ten jednak szybko odzyskał straconą pozycję, której nie oddał aż do mety. Bardzo dobry występ zaliczyli startujący odpowiednio z piątej i szóstej pozycji Rasmus Marthen oraz Marcus Fluch, którzy uzupełnili podium.

Bohaterem drugiego wyścigu był startujący z odległego 23. miejsca, Mateusz Lisowski, który systematycznie przebijał się do przodu i ostatecznie wyścig ukończył na szóstej pozycji tuż za liderem klasyfikacji generalnej, Janem Kisielem.

Krystian Korzeniowski: "Jestem niesamowicie szczęśliwy. Na Slovakia Ring zająłem już miejsce na podium, ale zwycięstwo smakuje zupełnie inaczej. Cieszę się, że udało mi się wykorzystać fakt, że startowałem z pole position. Moja taktyka zakładała utrzymywanie tej pozycji i to mi się udało. Na początku wyścigu popełniłem niewielki błąd i spadłem na drugą pozycję, ale na szczęście udało mi się ją odzyskać."

Rasmus Marthen: "To z pewnością był trudny wyścig. Wydaje mi się, że była szansa na wygraną, ale niestety nie osiągnąłem tego celu. Jadący przede mną Krystian Korzeniowski miał znacznie więcej Push - to - Passów i to przesądziło o wynikach. Jestem bardzo zadowolony z końcowego rezultatu. Za miesiąc w Poznaniu będę walczył o zwycięstwo."

Marcus Fluch: "Na Slovakia Ring miałem pecha, ale tutaj podczas drugiego wyścigu wszystko już zagrało i wreszcie stanąłem na podium. Początkowo byłem na drugiej pozycji, ale zużyłem zbyt dużo Push - to - Passów i spadłem na trzecie miejsce. Mimo to jestem bardzo zadowolony w weekendu w Brnie."

Robertas Kupcikas: "Na szczęście udało mi się odeprzeć ataki Mateusza Lisowskiego, a dodatkowo wyprzedziłem startującego przede mną Jana Kisiela. Po niepowodzeniach z Poznania i Slovakia Ringu opuszczam Brno w naprawdę dobrym nastroju."

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy