Volkswagen Golf Cup 2015

Pierwszy wyścig Volkswagen Golf Cup 2015 oczami Gosi Rdest

Miniony weekend wyścigowy odbyliśmy w wyjątkowo ekspresowym tempie! Zazywaczaj nasze ściganie zaczyna się już od piątku, ale tym razem pierwszą rundę Volkswagen Golf Cup 2015 rozpoczęliśmy dopiero w sobotę. Z punktu widzenia kibica to dobrze. W dwa dni miał szansę zobaczyć wszystkie wyjazdy Golfa na tor. Było ich łącznie pięć - w sobotę dwa treningi i kwalifikacje oraz dwa wyścigi w niedzielę.

Wreszcie nadszedł ten moment! W sobotę, z samego rana (dokładnie o 8:10) 25 pucharowych Golfów rozpoczęło swoją przygodę z torem Motosport Arena Oschersleben. Nazwa długa, a tor krótki, bo ma niecałe 4 kilometry. Poranne warunki nie należały do najlepszych. W nocy padało, tor stracił przyczepność, a my wyjechaliśmy na nowych oponach (na ten weekend dostaliśmy ich 8). Możecie sobie tylko wyobrazić jak bardzo było ślisko! Już na pierwszym okrążeniu dwa auta "wyobracało". Wszystko na szczęście bezpiecznie. Zazwyczaj na zagrzanie opon starcza nam jedno, czasem dwa okrążenia. W sobotę rano czasy "zaczęły się robić" dopiero po trzecim, czwartym kółku. Warunki podczas popołudniowego treningu były już znacznie lepsze. Dzięki innym seriom, jadącym po naszym pierwszych treningu, na torze "odłożyła się guma", czyli wzrosła przyczepność toru. Drugi nasz wyjazd, można było potraktować jako zapowiedź tego co będzie się działo na czasówce.

Reklama

Sobota była dla całej ekipy Volkswagen Golf Cup (zawodnicy, helperzy, mechanicy, organizatorzy) baaaardzo intensywnym i długim dniem! Po dwóch treningach, szukaniu ustawień i analizie danych nadeszła pora na pierwsze tegoroczne kwalifikacje. W pucharowym miasteczku czuć było delikatne napięcie i stres. Pierwsze kwalifikacje w roku, nowy tor w kalendarzu Golfa, trybuny pełne ludzi (jechaliśmy wraz z ADAC GT Masters.), a zawodnik musi pozostać niewzruszony i mieć w głowię przez cały czas wizję swoich dwóch perfekcyjnych okrążeń. Dla kibica kwalifikacje to nic specjalnego - zawodnicy się przepuszczają i nie dochodzi do kontaktów. Dla kierowcy, to ogromny sprawdzian i walka dosłownie o dziesiąte, a nawet setne części sekundy!

Z moich kwalifikacji nie jestem do końca zadowolona. Do dwóch wyścigów uplasowałam się na 12 pozycji. Trochę brakło szczęścia. Na jednym z moich szybkich kółek, w drugim sektorze pojawiła się żółta flaga. Dla zawodnika podczas czasówki oznacza to jedno - "ZWOLNIJ ALBO BĘDZIE KARA". Nie pozostało mi nic innego jak zwolnić... Do ostatnich minut kwalifikacji na pierwszym miejscu utrzymywał się Marcus Fluch. Ostatnie minuty należały jednak do Krugera. I to właśnie on startował z Pole Position do pierwszego wyścigu. Po kwalifikacjach wszyscy zawodnicy - mniej lub bardziej zadowoleni z sobotnich poczynań, mogli udać się do swoich hoteli i zregenerować się przed niedzielnymi wyścigami.

Ostatni dzień w Oschersleben zaczęliśmy stosunkowo późno. Start pierwszego wyścigu mieliśmy dopiero o 12:00. Teoretycznie można było się spokojnie wyspać :). Powiem wam szczerze, że nie jest jednak łatwo dobrze się wyspać podczas weekendu wyścigowego. Emocje, przemyślenia często nie pozwalają nam zasnąć, albo budzą nas na dwie godziny przed budzikiem...

Z pierwszego wyścigu jestem bardzo zadowolona! Był ogień i była moc. Awansowałam o 4 pozycje i "wykręciłam" piąty czas wyścigu! Wszystkie moje wyprzedzenia były wyczekane i przemyślane. Cieszę się z odbytych walk w zakrętach. Nawet nie zdjęcie sobie sprawy jaką radość sprawia mi wyprzedzanie! Coś niesamowitego! Nie da się tego opisać! Oczywiście miałam ochotę na więcej... ale spokojnie. Jeszcze przyjdzie pora :)

Drugi wyścig poszedł mi nieco gorzej. Co prawda dowiozłam 12. pozycję wywalczoną w kwalifikacjach, ale moje wyścigowe tempo zasługiwało na więcej. Niestety zaraz po starcie spadłam na 16 miejsce. Nie mogłam nic z tym zrobić.. Zawodnik przede mną źle ustawił się na swojej pozycji startowej, postanowił  "poprawić się" i cofnął... za bardzo. Tym oto sposobem zasłonił mi światła startowe i przyczynił się do mojego słabego startu... Czyli wszyscy wystartowali, a ja dopiero po nich. Przez pół pierwszego okrążenia trochę walczyłam ze złymi myślami. Na szczęście szybko udało mi się je odgonić i zajęłam się odrabianiem strat. Na przedostatnim okrążeniu wróciłam na 12. miejsce. Duże znaczenie w ostatnim wyścigu miały zmieniające się warunki na torze i różna gradacja (stopień zużycia) opon zawodników. Po około 8 okrążeniach opony "zaczęły puszczać" (tracić przyczepność). Przez to paru zawodników zaliczyło wycieczkę  poza tor. Ja na szczęście nie miałam tego problemu - szybko zareagowałam na "sygnały" od opon :) i dostosowałam swój styl jazdy.

W ten oto sposób pierwsza runda Volkswagen Golf Cup 2015 za nami. Następny wyścig dopiero za 8 tygodni na torze Slovakiaring. Po walce w Oschersleben na pierwszym miejscu w klasyfikacji sezonu znajduje się Marcus Fluch, tuż za nim jest Jeffrey Kruger, a najlepszą trójkę uzupełnia Michał Gadomski. Ja obecnie zamykam szczęśliwą dziesiątkę. Dzięki, że byliście z nami przez ten weekend! Do zobaczenia na Słowacji!

Ogień,

Gosia

Dowiedz się więcej na temat: Volkswagen Golf
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy