Volkswagen Golf Cup 2015

Atmosfera była gorrrrąca! Półmetek sezonu Volkswagen Golf Cup 2015.

Ale ten czas leci! Coś niesamowitego! Jeszcze pamiętam, jak nie tak dawno temu pisałam dla was relację z oficjalnych testów Gofla... A tu?! Już Lausitzring, trzecia runda i półmetek naszego wyścigowego pucharu.

 "Ale upał!", "Za gorąco!", "Uważajcie na temperaturę!" "Nie przegrzejcie auta!" Takie sformułowania towarzyszyły trzeciej rundzie pucharu Volkswagen Golf Cup, w miniony weekend na niemieckim Lausitzringu. Uwierzcie mi - było naprawdę gorąco. Od poniedziałku do niedzieli 38 stopni! Możecie sobie tylko wyobrazić jak "ciepło" było w naszych Golfikach! Ponad 60 stopni! To tak, jakby wejść w zimowych ciuchach do sauny.  Dosłownie. Z tego właśnie powodu ważnym elementem było odpowiednie przygotowanie fizyczne.

Większość osób w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że wyścigowa jazda samochodem może być męcząca. A jednak. Prowadzenie auta to nie "proste kręcenie kierownicą". To również odpowiednia siła hamowania, walczenie z bocznymi przeciążeniami, trzymanie "napiętej pozycji", aby poprawnie odczytać zachowanie samochodu oraz próba utrzymania stuprocentowej koncentracji przez cały czas trwania treningu, kwalifikacji czy wyścigu. Gruby kombinezon, odzież ognioodporna i kask są bezpieczne i oczywiście konieczne, ale nie ułatwiają zadania kierowcy. Zwłaszcza przy tak wysokich temperaturach.

Reklama

W Lausitzringu walczyliśmy nie tylko z czasem ale również z nieprzegrzaniem samochodu.  W moim Golfie temperatura wody w pewnym momencie doszła do 115 stopni. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę - to dużo.  Robiliśmy jednak wszystko aby do tego nie dopuścić. Powiem wam po krótce, jak ja pomagałam mojej wyścigówce.

Po pierwsze, nawet w Pit Lane stałam w cieniu i tam wyczekiwałam na zielone światła, oznaczające początek treningu. Po drugie - na czas wyścigu całkowicie zapomniałam o  tzw. jeździe w tunelu za innym zawodnikiem, co pozwalało mi mieć parę stopni "w zapasie". Bardzo ważnym elementem było też dbanie o opony, które pozwalało mieć optymalną przyczepność przez cały wyścig, a nie przez pierwsze trzy okrążenia.  Jednak to, co pomagało pucharowym golfom najbardziej, to włączone ogrzewanie. Na nasze nieszczęście. Dobrze, że główny sędzia zawodów pozwolił nam chociaż na minimalne uchylenie okna od strony kierowcy.  Na treningu trochę poeksperymentowałam z tym "heaterem". W moim przypadku, po włączeniu ogrzewania temperatura spadła ze 115, na 112 stopni. Dobre i tyle.

Kierowcą, który o te wszystkie elementy w Lausitzringu zadbał najlepiej, okazał się być Jeffrey Kruger. Śmiało mogę go nazwać dominatorem Lausitzringu. Był najszybszy na kwalifikacjach i wygrał dwa wyścigi. Ah... Czego chcieć więcej? Naprawdę brawa dla Jeffreya. Bardzo dobrze "pojechany" weekend!

Jeżeli chodzi o mnie, to treningi prognozowały dobre tempo wyścigowe. W drugim wolnym treningu wykręciłam trzeci czas! Oł jea! Bardzo dobrze mi się jechało. Byłam pozytywnie nastawiona przed czasówką. Niestety, wypadła ona dużo poniżej moich oczekiwań. Pojechałam ponad sekundę wolniej... co dało mi do dwóch wyścigów kolejno 14 i 12 pozycję startową. Zdecydowanie była to moja wina. Nie wykorzystałam potencjału nowej opony. Najgorszy jest fakt, że wszystkie okrążenia przejechane przeze mnie na kwalifikacjach były poprawne - bez większych błędów, ale bardzo "przeciętne." Oznaczało to tylko jedno - "trzeba iść piecem w wyścigu". Uwielbiam wyprzedzać, dlatego z niecierpliwością wyczekiwałam na start.

Miałam tempo, odpowiednie agresywne nastawienie i dobrze dobrane ciśnienia przez mojego helpera. W pierwszym wyścigu przeskoczyłam aż pięć oczek w górę! Ukończyłam golfową batalię na 9 pozycji. Trochę się działo. Od połowy wyścigu walczyłam z Marcinem Jarosem o utrzymanie mojej 9 lokaty. Nie było łatwo. Kondycja opon pozostawiała wiele do życzenia, a w dodatku Marcin miał kilka push-to-passów więcej. Na szczęście dałam radę. Byłam znacznie szybsza od niego w drugim sektorze, dzięki czemu żółta wyścigówka RTG nie mogła mnie łyknąć.

W niedzielę też dojechałam do mety dziewiąta. Kosztowało mnie to jednak o wiele więcej walki. Było parę ciekawych akcji. Na jednym zakręcie wyprzedziłam trzy golfy na raz! Jestem bardzo dumna z tego manewru. Ciekawie wygląda to na onboardzie. Z mojej strony było to wykorzystanie sytuacji, "gdzie trzech się bije - tam czwarty korzysta". :)

Cieszę się, bo stopniowo zaczynam "dobijać się"  do pierwszej piątki... Zdecydowanie muszę jednak popracować na moimi czasówkamki, które jak do tej pory nie dają mi szansy do walki o najwyższe lokaty.

O czasówce nie może tego powiedzieć Piotrek Parys, który popisał się fantastycznym tempem w Lausitz. Do obydwu wyścigów nasz "pucharowy junior" startował z drugiego pola. Wszyscy byli bardzo zaskoczeni jego świetną dyspozycją. Co ważniejsze w pierwszym wyścigu Parys przekroczył linię mety jak drugi. Pozwoliło mu to na pierwszą wizytę na podium w tym roku.

"Nowym" na podium był też Simo Muhonen. Simo, stanął na drugim stopniu pudła po drugim wyścigu, startując z czwartego pola.

Teraz niestety rozstajemy się z naszymi Golfami na prawie dwa miesiące. Kolejna runda dopiero 28-30 sierpnia na Sachsenringu. Z pewnością będzie to ciekawy weekend wyścigowy, bo większość pucharowiczów nie zna tego toru.

Ogień,  Gola

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy