Gosia Rdest: Na prostych byłam bez szans
Ze zmiennym szczęściem w miniony weekend Gosia Rdest ścigała się po torze w Brnie. W sobotę rywalizację utrudniła jej awaria elektroniki w samochodzie. Niedzielny wyścig to już czysty przejazd w trudnych, deszczowych warunkach.
"Czasówka nie do końca przebiegła po mojej myśli. Parę błędów, które popełniłam nie zaowocowało zbyt wysokim miejscem startowym w wyścigach. W sobotnim wyścigu towarzyszył mi pech. NO P2P - taką informację zobaczyłam na mojej tablicy po pierwszym okrążeniu, awaria auta właściwie przekreśliła sobotnią rywalizację.
Już na stracie zawiodła elektronika, nie mogłam użyć żadnego przycisku push-to-pass zwiększającego moc auta o dodatkowe 50 KM. Na prostych byłam bez szans, pozostawało patrzenie na wyprzedzających mnie rywali w mocniejszych samochodach, a potem walka o obronę pozycji. Szkoda wyścigu, zwłaszcza, że czasy okrążeń były niezłe.
Po zawodach mechanicy VWCC dokładnie sprawdzili mojego Golfa, niestety okazuje się, że reset push-to-pasów, który nastąpił przy obowiązkowym wyłączeniu i włączeniu silnika tuż przed startem, był po prostu nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, usterką, która wystąpiła pierwszy raz. Sobotnie zawody ukończyłam na 17 miejscu.
W niedzielę pogoda w zasadzie nie zaskoczyła, bo od kilku dni było wiadomo, że deszcz będzie wyzwaniem dla większości kierowców. Tor w Brnie po deszczu jest bardzo specyficzny, bowiem charakteryzuje się głębokimi cięciami, a podczas opadów nie można stosować wszędzie tej techniki. Nie jest to moje wymarzone miejsce, jednak pierwszy raz w życiu jechałam w takich warunkach.
Z powodu deszczu przede mną właściwie niewiele było widać i myślę, że każdy kierowca starał się głównie pilnować swojej pozycji. Dopiero w końcowej fazie wyścigu przestało padać i warunki znacznie się poprawiły. Trochę niefortunnie straciłam jedno miejsce na ostatnim okrążeniu wyścigu. Kierowca jadący za mną miał jeden push-to-pass więcej i wykorzystał to na podjeździe pod górę.