Koń staranował auto. Tylko krok od tragedii

Do tragedii był tylko krok. Pędzący jezdnią przez Murzasichle koń wskoczył na maleńką toyotę, miażdżąc jej dach i przednia szybę. Niemal cudem kierowca i pasażer uniknęli obrażeń. To nie był jednak koniec ich dramatu. Gehenna trwała jeszcze kilka godzin. I chyba tylko fakt, że kierowcą Toyoty była pielęgniarka , niezwykle opanowana osoba, sprawił, że nikomu nie puściły nerwy. Film trwa kilka minut ale cała akcja po wypadku to godziny bezsensownego stresu dla ludzi , którzy o mały włos nie zginęli. A wszystko przez to, że prawdopodobnie potraktowano wypadek jako zwykłą kolizję. Drogówka pojawiła się na miejscu prawie dwie godziny po zdarzeniu.
Źródło: Tygodnik Podhalański