Polskie drogi

Źle zmierzyli prędkość, kierowca żąda zadośćuczynienia!

Nie ma rzeczy niemożliwych! Udowodnił to właśnie kierowca z Torunia, któremu udało się dowieść nieprawidłowości pomiaru dokonanego przez policjantów za pomocą wideorejestratora. Ponieważ mężczyzna stracił prawo jazdy na 3 miesiące, walczy właśnie o zadośćuczynienie.

Pechowy kierowca stracił uprawnienia do kierowania 19 września 2016 roku (odzyskał je po trzech miesiącach, w grudniu - przyp. red). Policjanci zatrzymali jego pojazd na podstawie nagrania wideo, z którego wynikało, że prowadzona przez niego Lancia Delta poruszała się ze średnią prędkością 126 km/h w miejscu, gdzie jechać można maksymalnie siedemdziesiątką.

Jak donosi portal "Dzień Dobry Toruń" mężczyzna nie przyjął mandatu i zdecydował się na batalię przed sądem. Argumentował m.in., o czym wielokrotnie informowaliśmy w naszym serwisie, że widniejąca na zapisie wideo prędkość dotyczy radiowozu, a nie jego samochodu. Zwrócił też uwagę, ze na zarejestrowanym filmie wyraźnie widać, że jego samochód "rośnie w kadrze" co świadczy o tym, że radiowóz zbliżał się do kontrolowanego pojazdu zamiast utrzymywać konieczną dla prawidłowego pomiaru stałą odległość. A skoro się zbliżał, to znaczy, że jechał szybciej.

Reklama

Odmowa przyjęcia mandatu nie miała jednak wpływu na decyzję policjanta, który zgodnie z obowiązującym prawem zatrzymał prawo jazdy mężczyzny na okres 3 miesięcy (funkcjonariusz ma taki obowiązek). Na konto kierowcy "w zawieszeniu" (do ostatecznej decyzji sądu) trafiło też 10 punktów karnych.

Po ciągnącej się miesiącami sprawie sąd rejonowy ostatecznie przychylił się do argumentacji mężczyzny. Cytując opinię biegłego (za "ddtorun.pl"), "Pomiar (...) został wykonany niezgodnie z instrukcją obsługi urządzenia pomiarowego; niezgodność polegała na niezachowaniu tej samej odległości pomiędzy pojazdami na początku i na końcu odcinka pomiarowego; materiał dowodowy w postaci nagrania wideo pozwolił biegłemu na oszacowanie prędkości pojazdu na co najmniej 99 km/h". Ostatecznie ustalono, że mężczyzna przekroczył prędkość o 29 km/h, za co sąd wymierzył mu grzywnę w wysokości 200 zł. Nie wpłynęło to jednak na fakt, że przez 3 miesiące (postępowanie ciągnęło się o wiele dłużej) mężczyzna nie mógł prowadzić samochodu.

Po uprawomocnieniu się wyroku poszkodowany przez policję kierowca wystąpił do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które cofnęło decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy. Na tym jednak sprawa się nie zakończyła.

1 grudnia kierowca wystąpił do toruńskiej drogówki z wezwaniem o wypłatę zadośćuczynienia związanego z BEZPRAWNYM pozbawieniem prawa jazdy. Mężczyzna argumentuje m.in., że w związku z utratą uprawnień przepadło mu 11 wizyt rehabilitacyjnych, musiał też w sumie pokonać 6 tys. km będąc pozbawionym możliwości prowadzenia własnego samochodu. Poszkodowany nie zdradza, o jaką kwotę chodzi.

Wiadomo natomiast, że treść dokumentu analizują policyjni radcy prawni. Kierowca nie zamierza pozostawić sprawy bez doprowadzenia jej do końca i deklaruje, że - jeśli nie otrzyma zadośćuczynienia - skieruje ją do sądu cywilnego.

To jeden z niewielu przypadków, gdy kierowcy udało się dowieść w sądzie błędu policjanta, który w czasie pomiaru nie zastosował się do instrukcji użycia radaru. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że na zabezpieczonym zapisie z rejestratora widać, że na krótko po feralnej interwencji, kilkaset metrów dalej, kierowca radiowozu sam przekroczył prędkość o przeszło 19 km/h...

Jak sądzicie, czy kierowcy uda się wygrać batalię o zadośćuczynienie?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy