Polskie drogi

Zabił na chodniku dwie osoby, jechał na haju

Wpadłem w poślizg, straciłem panowanie nad autem, nie byłem świadomy, że uderzyłem w ludzi - mówił przed sądem 29-letni kierowca, oskarżony o śmiertelne potrącenie dwójki pieszych w Białymstoku. Sprawca był pod wpływem amfetaminy; uciekł z miejsca wypadku.

Wpadłem w poślizg, straciłem panowanie nad autem, nie byłem świadomy, że uderzyłem w ludzi - mówił przed sądem 29-letni kierowca, oskarżony o śmiertelne potrącenie dwójki pieszych w Białymstoku. Sprawca był pod wpływem amfetaminy; uciekł z miejsca wypadku.

Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku ruszył we wtorek proces w sprawie wypadku, w którym w sierpniu 2017 roku zginęło dwoje pieszych. Kierowca odpowiada nie tylko za spowodowanie wypadku, ale też za prowadzenie samochodu będąc w stanie po spożyciu narkotyków, ucieczkę i nieudzielenie pomocy ofiarom.

W tej samej sprawie prokuratura oskarżyła też cztery inne osoby, które również takiej pomocy nie udzieliły. Jedna z nich nie stawiła się we wtorek w sądzie, ale proces rozpoczął się pod jej nieobecność.

Wypadek miał miejsce nad ranem 20 sierpnia ub. roku, w pobliżu przystanku przy skrzyżowaniu ulic Antoniukowskiej ze Świętokrzyską. Jak wynika z aktu oskarżenia, kierowca volkswagena jechał od centrum Białegostoku i - wskutek nadmiernej prędkości - po przejechaniu przez skrzyżowanie stracił panowanie nad samochodem i śmiertelnie potrącił, idące chodnikiem, dwie osoby: 23-letnią kobietę i 38-letniego mężczyznę. Kierowca uciekł z miejsca wypadku; kilkaset metrów dalej zatrzymał go taksówkarz.

Reklama

W śledztwie okazało się, że sprawca był pod wpływem amfetaminy - takie wyniki przyniosła opinia biegłych zlecona przez prokuraturę. W oparciu m.in. o dane z monitoringu ulicznego i opinie specjalistyczne w śledztwie przyjęto, że przed skrzyżowaniem kierowca volkswagena jechał z prędkością 95 km/h, zaś w momencie potrącenia pieszych - z prędkością ok. 115 km/h.

W postępowaniu przygotowawczym oskarżony początkowo nie przyznał się, potem jednak zmienił zdanie. Przyznał się też we wtorek przed sądem, przepraszał bliskich ofiar wypadku. Rodziny ofiar mają status oskarżycieli posiłkowych.

Oskarżony twierdzi, że ma mokrej jezdni wpadł w poślizg, stracił kontrolę nad autem i nie miał świadomości, że uderzył w ludzi. Mówił przed sądem, że kiedy nie kontrolował już auta, "zamknął oczy". Twierdził też, że gdyby wiedział o ofiarach, nie odjechałby stamtąd.

Oskarżony utrzymuje, że przed samym wypadkiem nie zażywał narkotyków, a zrobił to dwa dni wcześniej. Przed sądem przyznał, że w okresie poprzedzającym wypadek nadużywał narkotyków i brał amfetaminę od pół roku; co kilka dni, czasem codziennie.

Z akt sprawy sąd przywoływał fragmenty opinii specjalistów z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, dotyczących wpływu amfetaminy na zachowanie kierowcy. Wynika z nich m.in., że objawy po zażyciu tego narkotyku trwają od 4 do 8 godz. Biegli zwrócili uwagę, że kierowca po zażyciu amfetaminy może odczuwać m.in. przypływ energii, zniesienie uczucia zmęczenia, nadmierną pewność siebie i brak samokrytycyzmu, ale może być też agresywny, bez wyczucia odległości (na drodze) i źle oceniać prędkość, z jaką jedzie.

Cztery inne osoby prokuratura oskarżyła o nieudzielenie pomocy poszkodowanym. To kobieta, która jechała razem ze sprawcą wypadku oraz znajomi tej pary, którzy jechali drugim samochodem.

Według ustaleń śledztwa, przed skrzyżowaniem kierowca volkswagena wyprzedził to auto, potem doszło do uderzenia w pieszych. Trzy osoby jadące tym drugim samochodem nie zatrzymały się i odjechały, po czym telefonicznie skontaktowały się z pasażerką volkswagena i zabrały ją ze sobą.

"Widziałam uderzenie w tych ludzi. Bałam się, byłam w szoku i uciekłam" - takie wyjaśnienia złożyła ta młoda kobieta we wtorek przed sądem. W śledztwie zeznawała inaczej, mówiła wtedy o uderzeniu w betonowy kosz przy przystanku. Przyznała, że gdy doszło do wypadku, była pod znacznym wpływem alkoholu. Jej obrońca złożył wniosek o dobrowolne poddanie się przez oskarżoną karze. Chciał roku więzienia w zawieszeniu. Sąd wniosku nie uwzględnił, bo takiej karze sprzeciwili się oskarżyciele posiłkowi.

Po złożeniu wyjaśnień przez oskarżonych, sąd przesłuchiwał świadków. Na kolejnej rozprawie zaplanowanej na drugą połowę kwietnia, zamierza przesłuchać biegłych; czeka jeszcze na zleconą opinię biegłych z zakresu psychiatrii i psychologii.(

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy