Polskie drogi

W osobowym aucie jechało dziesięć osób

Dziesięcioro nielegalnych imigrantów z Wietnamu zatrzymała podlaska Straż Graniczna w czasie kontroli osobowego samochodu, którym według przepisów może podróżować 5 osób. Kierowca próbował uciekać przed kontrolą, auto wpadło do rowu, ale nikomu nic się nie stało.

Dziesięcioro nielegalnych imigrantów z Wietnamu zatrzymała podlaska Straż Graniczna w czasie kontroli osobowego samochodu, którym według przepisów może podróżować 5 osób. Kierowca próbował uciekać przed kontrolą, auto wpadło do rowu, ale nikomu nic się nie stało.

Jak poinformowała w piątek mjr Katarzyna Zdanowicz z Podlaskiego Oddziału SG, w miejscowości Krzywe funkcjonariusze z placówki w Sejnach chcieli skontrolować na drodze kierowcę osobowej skody. Ten nie zatrzymał się jednak i zaczął uciekać.

Po kilku kilometrach pościgu, za jednym z zakrętów, pogranicznicy znaleźli samochód w przydrożnym rowie. W aucie wciąż siedziało trzech Azjatów, a w pobliżu zatrzymano kolejnych siedem osób - jak się okazało, wszyscy byli Wietnamczykami; po wypadku zostali zbadani przez lekarza, ale żadna z tych osób nie wymagała hospitalizacji.

Reklama

To dziewięciu mężczyzn i kobieta w wieku 18-40 lat, podstawą ich zatrzymania było nielegalne przekroczenie granicy litewsko-polskiej, bo Azjaci nie mieli dokumentów uprawniających ich do wjazdu i pobytu w naszym kraju.

Zgodnie z przepisami o readmisji, po przeprowadzeniu stosownych procedur, cała grupa Wietnamczyków została przekazana stronie litewskiej. "Trwają czynności zmierzające do zatrzymania kierowcy" - dodała mjr Zdanowicz. Samochód, którym Wietnamczyków przemycano do naszego kraju, miał podrabiane polskie tablice rejestracyjne.

To kolejna w ostatnim czasie grupa nielegalnych imigrantów z Wietnamu zatrzymana w Podlaskiem. Przed tygodniem SG i KAS informowały we wspólnym komunikacie o 16-osobowej grupie, odkrytej w czasie kontroli łotewskiego busa w Augustowie.

Od początku roku Straż Graniczna w Podlaskiem zatrzymała kilkanaście grup nielegalnych imigrantów, w sumie blisko sto osób.(PAP

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy