Polskie drogi

To nie był dobry czas dla motocyklistów

Hasło "patrz w lusterka, motocykle są wszędzie" budzi kontrowersje - sugeruje bowiem, że fanom jednośladów można na drogach więcej niż innym.

Nie zmienia to jednak faktu, że duża część kierowców nie przestawiła się jeszcze na "letni tryb" jazdy, który wymaga zdecydowanie większej uwagi w obserwacji otoczenia. Potwierdzają to statystyki drugiego weekendu tegorocznych wakacji. W ostatnich dniach doszło bowiem do serii koszmarnych wypadków z udziałem motocyklistów. Oczywiście większości z nich można by uniknąć, gdyby miłośnicy jednośladów rozsądniej obchodzili się z manetką gazu...

Prawdziwą czarną serię zapoczątkował w piątek dość kuriozalny wypadek, który wydarzył się na placu manewrowym (!) przy ulicy Batorego w Warszawie. Uczący się jeździć motocyklem 36-latek stracił panowanie nad maszyną i uderzył głową w jeden z metalowych słupków. Mimo że prędkość była niewielka, a mężczyzna jechał w kasku, reanimacja nie przyniosła efektu. 

Reklama

W piątek po południu do tragedii doszło również na krajowej siódemce w Podwilku miedzy Rabką Zdrojem a Chyżnem. Dwoje motocyklistów z Finlandii zderzyło się tam czołowo z samochodem osobowym, który nagle zjechał na ich pas ruchu. Oboje zginęli na miejscu. 

Na przydrożnym słupie zakończył w sobotę swą ostatnią wyprawę 26-letni mieszkaniec Skawy (małopolskie). "Z nieustalonych przyczyn", około godziny 15, mężczyzna kierujący motocyklem zjechał z jezdni i uderzył w pobliski słup telekomunikacyjny. Mimo trwającej ponad godzinę reanimacji wysiłki strażaków i ratowników medycznych zakończyły się fiaskiem - mężczyzny nie udało się uratować.

W sobotę do tragedii doszło również na drodze krajowej nr 16 w okolicach miejscowości Wojtowo (woj. warmińsko-mazurskie). Wstępne ustalenia wskazują, że kierowca Citroena C4 uderzył w grupę motocyklistów. Jeden z nich - 31 latek - poniósł śmierć na miejscu.

Kierowca samochodu osobowego był też sprawcą koszmarnego wypadku, do jakiego doszło w sobotę, 8 lipca, na DK 3 między Nową Solą a Nowym Miasteczkiem (woj. lubuskie). Jak poinformowała nas sierż. Justyna Sęczkowska - rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji z Nowej Soli - jadąca w stronę Nowego Miasteczka Skoda Octavia, na zwężeniu drogi, zjechała nagle na przeciwległy pas ruchu i staranowała jadącego w kierunku Zielonej Góry Forda Focusa i poruszający się za nim motocykl. Wszystko wskazuje na to, że 65-letni kierowca samochodu osobowego zasnął lub zasłabł za kierownicą.

Brawurę przypłacił życiem 31-letni motocyklista, który w sobotę rano na obwodnicy Mroczy (woj. kujawsko-pomorskie), na łuku drogi, stracił panowanie nad maszyną i zjechał do rowu. Po uderzeniu w skarpę maszyna wraz z kierowcą wyrzucona została w powietrze, po czym spadła na ziemię. Ratownicy medyczni i strażacy walczyli o życie mężczyzny przez ponad godzinę. Niestety, bezskutecznie.

Podobny przebieg miał też wypadek, jaki wydarzył się w niedzielę wieczorem w Dusznikach (woj. wielkopolskie). Do wypadku doszło na ulicy Jana Pawła II. Na zakręcie maszyna zjechała na pobocze i przewróciła się. Prowadzący pojazd 34-latek przeleciał przez chodnik i zatrzymał się dopiero na ścianie jednego z pobliskich budynków. Mężczyzna zginął na miejscu.

Kolejny dramat rozegrał się w niedzielę po południu w Nowej Wsi Lęborskiej. Zdaniem świadków wypadek miał klasyczny scenariusz. Skręcający w lewo kierowca Opla nie zauważył wyprzedzającego kolumnę pojazdów motocyklisty. Jednoślad uderzył w tylny zderzak Opla, a jego kierowca siłą rozpędu wyleciał w powietrze i uderzył głową w słup. Warto dodać, że do wypadku doszło w bezpośredniej bliskości przystanku autobusowego i przejścia dla pieszych...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama