Polskie drogi

Skodą w radiowóz. Wyjaśniamy wątpliwości w kwestii winy

​Kilka dni temu prezentowaliśmy w naszym serwisie nagranie zarejestrowane zamieszczoną w samochodzie kamerą, na którym utrwalono kolizję między samochodem wyprzedzającym kolumnę aut, a skręcającym w lewo radiowozem.

Do kolizji doszło na prostej drodze, w miejscu gdzie dopuszczone było wyprzedzanie (linia przerywana), a radiowóz skręcał w lewo, w leśną drogę.

Do zdarzenia został wezwany kolejny patrol policji, który orzekł winę kierowcy radiowozu i ukarał go mandatem karnym. Policjant mandat przyjął, co oznacza przyznanie się do winy i zamyka sprawę.

Niespodziewanie taki werdykt oburzył znaczną część naszych czytelników, co niestety świadczy o nieznajomości przepisów ruchu drogowego.

Na początek przytoczmy garść przepisów. Wyprzedzaniu poświęcony jest cały rozdział 6. Ustawy prawo o ruchu drogowym, ale interesujące nas zapisy zawarto już w pierwszym artykule (nr 24) tego rozdziału:

Art. 24. 1. Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem upewnić się w szczególności, czy:
1) ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu;
2) kierujący, jadący za nim, nie rozpoczął wyprzedzania;
3) kierujący, jadący przed nim na tym samym pasie ruchu, nie zasygnalizował zamiaru wyprzedzania innego pojazdu, zmiany kierunku jazdy lub zmiany pasa ruchu.

Dodatkowo warto wziąć pod uwagę rozdział 4. dotyczący zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu.

Art. 22. 1. Kierujący pojazdem może zmienić kierunek jazdy lub zajmowany pas ruchu tylko z zachowaniem szczególnej ostrożności.

Reklama

4. Kierujący pojazdem, zmieniając zajmowany pas ruchu, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać, oraz pojazdowi wjeżdżającemu na ten pas z prawej strony. (dotyczy dróg o trzech pasach ruchu - przyp. red).

Powyższe punkty rozwijają wszystkie wątpliwości. Kierowca skręcający w lewo musi na chwilę zająć pas ruchu do jazdy w kierunku przeciwnym, w tym wypadku ten, na którym znajdował się pojazd wyprzedzający. Z punktu widzenia prawa nie ma znaczenia, czy radiowóz skręcał w lewo, czy chciałby wjechać na lewy pas, by kogoś wyprzedzić - pierwszeństwo ma samochód, który już znajduje się na tym pasie.

Z drugiej strony nie można rozpocząć manewru wyprzedzania, jeśli auto przed nami jednocześnie zasygnalizowało taki zamiar, ale z takim przypadkiem nie mieliśmy w opisywanej sytuacji do czynienia.

Wyprzedzający nie złamał więc żadnego przepisu (nie mamy informacji o prędkości). Rozpoczął manewr zgodnie z przepisami, miał prawo wyprzedzać kolumnę, a zmieniający kierunek jazdy kierowca radiowozu powinien spojrzeć czy nie jest wyprzedzany. Do kierowcy wyprzedzającego można mieć jedynie zastrzeżenia, że nie zareagował na hamowanie kolumny, mógł się domyślać, że jest jakiś powód takiego zachowania kierowców na prawym pasie. Ale to już kwestia doświadczenia i taktyki jazdy, a nie przepisów.

A czy sytuacja byłaby inna, gdyby do analogicznej kolizji doszło na oznakowanym skrzyżowaniu, w miejscu gdzie jest zakaz wyprzedzania, np. wymalowano linię ciągłą? Tutaj wyroki sądów są różne. Może zostać orzeczona współwina, może być kara dla kierowcy skręcającego w lewo, oraz dla wyprzedzającego, ale np. nie za doprowadzenie do kolizji, ale za złamanie zakazu wyprzedzania. Za winnego kolizji może zostać również uznany kierowca, który podjął manewr wyprzedzania. W naszym kraju nie ma instytucji sądowego "precedensu", a więc w podobnych sprawach sędziowie mogą wydawać różne wyroku.

Kierowca skręcający w lewo na skrzyżowaniu ma prawo nie spodziewać się, że będzie wyprzedzany. I czasem sądy to uwzględniają. Opisywaliśmy w naszym serwisie podobne zdarzenie, gdy na oznakowanym skrzyżowaniu doszło do zderzenia jadącego na sygnale nieoznakowanego radiowozu i auta osobowego. Policjanci próbowali obarczyć winą "cywila", ostatecznie sąd zarzuty dla niego oddalił, nie wypowiadając się jednak w kwestii winy za spowodowanie kolizji.

Jednym słowem, skręcając w lewo, warto spojrzeć w lusterko. Nawet na skrzyżowaniu!

Mirosław Domagała

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama