Polskie drogi

Pomyłka (?) policjanta. Litości, taki błąd może popełnić nowicjusz

Pewien policjant, kierując nieoznakowanym radiowozem zaraz po skręcie na skrzyżowaniu gwałtownie i, jak się zdaje zupełnie bez potrzeby, zahamował, przez co doprowadził do niebezpiecznej sytuacji na drodze. Miał szczęście, a jednocześnie pecha. Szczęście, bo nie spowodował kolizji, czy, jeszcze gorzej - wypadku. Pecha, ponieważ zdarzenie, do którego doszło w Rykach na Lubelszczyźnie, zarejestrowała pokładowa kamerka w samochodzie, jadącym za policyjnym BMW.

Po naszej interwencji kierowca radiowozu został ukarany przez przełożonych stuzłotowym mandatem i sześcioma punktami karnymi. Cóż, bywa, chociaż nie powinno. W całej sprawie zdumiewa jednak, jak rzeczony funkcjonariusz wyjaśnia swoje udokumentowane filmikiem karygodne zachowanie.

Nagranie przekazaliśmy do Komendy Powiatowej Policji w Rykach. Później nastąpiła opisana przez nas jakiś czas temu wymiana korespondencji, przynosząc wspomniany wyżej skutek. Tu można byłoby postawić kropkę i uznać sprawę za załatwioną, ale wciąż nie dawało nam spokoju pytanie o przyczynę zaskakującego manewru, wykonanego przez kierowcę radiowozu na zroszonej sierpniowym deszczem mokrej jezdni. Wysłaliśmy zatem kolejnego maila do komendy Rykach. I dostaliśmy takiej oto treści odpowiedź, podpisaną przez podinspektora  Roberta Wąsika, pełniącego obowiązki oficera prasowego tamtejszej jednostki policji...    

Reklama

"Funkcjonariusz swoje zachowanie tłumaczył pomyłką, gdyż na co dzień użytkuje samochód ze zwykłą skrzynią biegów, natomiast radiowóz, którym kierował w dniu 21 sierpnia 2019 r. wyposażony był w automatyczną skrzynię biegów."

Przeczytaliśmy to zdanie pięciokrotnie, lecz nadal nie wiemy, co ma piernik do wiatraka, czyli rodzaj skrzyni biegów do nagłego, nieuzasadnionego hamowania? Że niby co? Kierowca policyjnej beemki po skręcie na światłach chciał  wrzucić dwójkę i nagle zorientował się, że się nie da. Krzyknął (a może tylko zaklął w duchu): "O kurna, to automat!" i dał ostro po hamulcach? Albo, co bardziej prawdopodobne, chciał lewą stopą wcisnąć pedał sprzęgła, lecz niespodziewanie dla siebie znalazł pod nią pedał hamulca? 

Litości, taki błąd może popełnić nowicjusz, ale tu mamy do czynienia z funkcjonariuszem policji. Do tego zasiadającym za kierownicą szybkiego i mocnego wozu, przeznaczonego do ścigania piratów drogowych. Nawet z prędkością ponad 200 kilometrów na godzinę, w stresie, w najróżniejszych warunkach drogowych i atmosferycznych. W BMW zostały przecież wyposażone elitarne grupy SPEED. Jedna z nich działa właśnie na Lubelszczyźnie.

Nie chcemy się chwalić, ale dziennikarzom motoryzacyjnym zdarza się nawet kilka razy w ciągu dnia zmieniać samochody. Przesiadać się z wielkiego SUV-a z czterolitrowym silnikiem i napędem na dwie osie do miejskiego wozidełka. Z auta z automatem do takiego "w manualu". Z rasowego, sportowego kabrioletu do najzwyklejszego kompaktu. I nigdy nie słyszeliśmy, by komukolwiek przytrafiła się podobna wtopa, co funkcjonariuszowi z beemki.

W tym miejscu nasuwa się pytanie o kwalifikacje policyjnych kierowców. I rodzi przerażające podejrzenie, że kończą oni te same kursy, co osławieni szoferzy rządowych limuzyn z niegdysiejszego BOR-u, po serii kompromitujących wpadek przekształconego w SOP. Jak wynika z doniesień medialnych, pod względem kolizjogenności wcale nie lepszego.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy