Polskie drogi

Pirat w ciężarówce. Zajechał drogę, a potem opluł!

​Agresja drogowa to spory problem polskich dróg. Najgorsze jest to, że z atakiem lub niezrozumiałym zachowaniem można się spotkać właściwie bez przyczyny.

Na fejsbukowym profilu Przestrzegaj Przepisów pojawiło się nagranie z jednej z krakowskich ulic (dokładniej: skrzyżowanie al. 29 listopada i ul. Lublańskiej). Zarejestrowano na nim irracjonalne zachowanie kierowcy ciężarówki.

Nagranie zaczyna się, gdy auto z kamerą stoi na czerwonym świetle za samochodem ciężarowym. Wówczas nic nie zapowiada konfliktu. Gdy zapala się zielone światło, oba samochody skręcają w lewo, w drogę, która ma dwa pasy ruchu w jedną stronę, przy czym lewy pas dość szybko zanika. Skręcając w taką drogę można zając pas lewy lub prawy, ciężarówka znalazła się na pasie prawym, a samochód osobowy z kamerą - na lewym. Wszystko zgodnie z przepisami.

Następnie kierowca samochodu osobowego zaczął przyspieszać, chcąc wyprzedzić ciężarówkę, zanim lewy pas zaniknie. To nie spowodowało się jej kierowcy, który z niewiadomych przyczyn, zaczął zjeżdżać w lewo, zamykając drogę wyprzedzania. Do kolizji nie doszło, bowiem kierowca auta osobowego zdążył wyhamować i zjechał za ciężarówkę.

Dalszy ciąg miał miejsce kilkaset metrów dalej, gdy oba pojazdy stanęły obok siebie na czerwonym świetle. Kierowca ciężarówki dwa razy splunął na samochód osobowy.

Reklama

Co ciekawe, po opublikowaniu filmu na profilu Przestrzegaj Przepisów, w komentarzu odezwała się osoba podająca za kierowcę ciężarówki, która stwierdziła, że zajechaniem drogi próbowała uniknąć wymuszenia pierwszeństwa, bowiem w zestawie była "awarie hamulców na dwóch ośkach, a na ostatniej zablokowało całkowicie". To trochę przerażające, bo sugeruje, że naczepa pozbawiona była hamulców (trzecia oś faktycznie uniesiona jest do góry) i za hamowanie odpowiadał wyłącznie ciągnik!

Co w takiej sytuacji może zrobić autor nagrania? Zapytaliśmy o to policję. Jak poinformował nas rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, Sebastian Gleń, takie zajechanie drogi można zakwalifikować jako spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruch drogowym, co jest opisane w art 86. kodeksu wykroczeń. Sprawca takiego czynu może zostać ukarany grzywną, a także nawet zatrzymaniem prawa jazdy.

Jak informuje Sebastian Gleń, wykroczenie takie można zgłosić w dowolnym komisariacie osobiście, przesłać pocztą zawiadomienie z nagraniem na nośniku, a także można przesłać elektronicznie na skrzynkę  stopagresjidrogowej@malopolska.policja.gov.pl.

Policjant podkreśla, że jeśli zależy nam na ukaraniu sprawcy, konieczne będzie podanie  danych  zgłaszającego (imię, nazwisko, adres do korespondencji, telefon kontaktowy), a także daty i godzina zdarzenia, miejscowości, możliwych informacji np. nr drogi  lub nazwy ulicy, danych  pojazdu (marka, nr rejestracyjny) itp. 

Takie zgłoszenie wiąże się jednak z tym, że wkrótce zostaniemy wezwani na przesłuchanie jako świadek. W redakcji mieliśmy już takie doświadczenie i okazało się, że nie było to miłe doświadczenie. 

Jeśli nie chcemy oficjalnie występować w sprawie, zgłoszenie można przesłać na skrzynkę Stop Agresji również anonimowo, to również spowoduje wszczęcie postępowania, ale wynik nie jest wówczas pewny. Jeśli sprawca nie przyjmie mandatu, spraw jest kierowana do sądu. Żeby zarzut  się obronił w sądzie konieczne jest podanie wszelkich możliwych dowodów, a najlepiej naocznego świadka, który może rozpoznać kierowcę.  Sam zapis wideo może w sądzie, z wielu powodów, okazać się niewystarczający.

My zdecydowaliśmy na jawne zgłoszenie i otrzymaliśmy informację, że policja zajęła się sprawą. Zobaczymy, jak sprawa się potoczy dalej.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy