Polskie drogi

Piesza na czerwonym wbiegła pod auto! A to nie koniec...

Nietypowe zdarzenie zarejestrowała kamera monitoringu w Legnicy. Widać na nim potrącenie pieszej, która nie zważając na nadjeżdżający samochód, przechodziła na czerwonym świetle. Co jednak ciekawe, kierowca... odjechał z miejsca zdarzenia.

Do zdarzenia doszło w piątek (ale policja poinformowała o tym w poniedziałek) wcześnie rano na skrzyżowaniu ulicy Wrocławskiej z Libana w Legnicy. Kierujący Oplem Vectra potrącił kobietę, która przechodziła przez oznakowane przejście dla pieszych na czerwonym świetle. Następnie mężczyzna po uderzeniu w pieszą, nie zatrzymał swojego pojazdu, ale pojechał dalej.

Na miejsce przybyła wezwana przez świadków załoga karetki pogotowia oraz policjanci drogówki. Legniczanka została przewieziona do szpitala, a funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwania kierowcy samochodu.

Reklama

Okazało się, że całość zdarzenia zarejestrowały kamery monitoringu miejskiego. Nagranie jest wstrząsające. Widać na nim, jak dwoje pieszych, nieśpiesznie przechodzi przez przejście na czerwonym świetle. Nie reagują nawet, gdy w kadrze pojawia się samochód. Dopiero gdy kierowca bez hamowania wjeżdża na przejście, mężczyzna się zatrzymuje, a kobieta... wbiega wprost pod auto.

Dzięki zapisowi z kamer ustalono numery rejestracyjne pojazdu. Policjanci szybko go odnaleźli.  Okazał się, że kierowca miał 78 lat. W ciemności, przy mokrej jezdni, jadąc na zielonym, zapewne nie dostrzegł pieszych. Policja nie podała natomiast, jak wytłumaczył fakt odjechania z miejsca zdarzenia.

Na szczęście kierowca jechał powoli i w szpitalu okazało się, że kobiecie oprócz ogólnych potłuczeń ciała, nie poważnego się nie stało. Została ona ukarana mandatem karnym, policja nie podała czy za przechodzenie na czerwonym, czy za spowodowanie kolizji.

Co jednak ciekawe, policjanci nie mogli ukarać kierowcy mandatem, bo ucieczka z miejsca zdarzenia nie jest samodzielnym wykroczeniem czy przestępstwem, ale przesłanką podwyższającą karę za spowodowanie wypadku. Policjanci więc profilaktycznie zatrzymali mu prawo jazdy i skierowali sprawę do sądu.

A sąd będzie miał trudne zadanie. Rzadko się zdarza, że osobowa poszkodowana w kolizji (tak zapewne zostanie ostatecznie zakwalifikowane zdarzenie) odjeżdża z jej miejsca... Gdyby kierowca pozostał na miejscu, nie groziłyby mu żadne sankcje.

Pozostaje też kwestia kosztów naprawy samochodu. Piesi rzadko mają polisę OC...

Co ciekawe, policjanci relacjonując to zdarzenie zaapelowali o... stosowanie zasady ograniczonego zaufania. My jednak zaapelujemy do stosowania się do wskazań sygnalizacji świetlnych. Inaczej ciągle będziemy ginąć na drogach.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama