Polskie drogi

Nie ma już ormowców, są... "szeryfowie drogowi". To donosiciele?

W wiele krajach istnieją cywilne formacje, których zadaniem jest wspomaganie policji. W Polsce nikt takiej organizacji dotąd nie powołał, być może pamiętając o PRL i niechlubnych dokonaniach ORMO, czyli Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej. Dziś ormowców nie ma, są samozwańczy "szeryfowie drogowi".

Ci zmotoryzowani instalują w samochodach kamerki, rejestrujące wydarzenia na drodze. A potem cierpliwie przeglądają nagrania, wyszukują, kopiują i wysyłają do odpowiednich służb fragmenty, dokumentujące wykroczenia, popełniane przez innych kierowców. Zupełnie nie przejmują się, iż są nazywani kapusiami, donosicielami, konfidentami... Wszak działają w służbie prawa i porządku.

Są też szeryfowie niezmotoryzowani. Dzielą się na stacjonarnych i mobilnych. Przedstawiciele pierwszej z wymienionych grup przesiadują w mieszkaniach, pilnie obserwując, co dzieje się za oknem. Gdy tylko dostrzegą kierowcę, który nieopatrznie zaparkował w niedozwolonym miejscu, od razu zawiadamiają policję lub straż miejską, domagając się natychmiastowej interwencji. Szeryfowie piesi, aczkolwiek mobilni, krążą po mieście. Gdy zetkną się z przypadkiem łamania przepisów ruchu drogowego, sięgają po telefon i dzwonią gdzie trzeba. Zdarzają się też jednak ekstremiści, wymierzający sprawiedliwość na własną rękę. Tak jak pewna mieszkanka Zielonej Góry, która spacerując z psem przerysowywała karoserie  samochodów, tarasujących chodnik. Miała pecha, bo na gorącym uczynku przyłapała ją kamerka, czuwająca w jednym aut. Pani została zidentyfikowana i skazana przez sąd na grzywnę oraz zobowiązana do naprawienia wyrządzonych szkód.

Reklama

Byliśmy przekonani, że postępowanie zielonogórzanki spotka się z jednoznacznym potępieniem ze strony internautów. I rzeczywiście, dostało się jej ostro. "Obciąć babsku łapska"... "Pewno baby nie stać na samochód i zazdrości innym, że go mają"... "A od kiedy to byle jakaś prukwa ma prawo pouczać czy karać kierowców?"... Takie wpisy to w podobnych sytuacjach w zasadzie klasyka.

Niektórzy pytają, czy tak pryncypialna w stosunku do niesfornych kierowców kobieta sama zawsze przestrzega obowiązujących przepisów; na przykład czy sprząta po własnym psie. Inni użalają się nad losem zmotoryzowanych. Jak "delta", który pisze: "W Polsce najbardziej dyskryminowaną grupą społeczną (i najliczniejszą) są kierowcy. Nie geje (...), nie kobiety (te to mają tylko przywileje), tylko kierowcy. Tylko płać podatki w benzynie i mandaty za byle co, a jak się nie podoba, to na rower."

Odezwali się również ironiści. "Najpierw kamieniami w dinozaury a teraz w samochody!?" - oburza się "lelo".

Są komentarze, których autorzy dzielą się własnymi doświadczeniami i sposobami na walkę z plagą nieprawidłowo zaparkowanych pojazdów.  

"tru": "Ja podchodzę do takiego kierowcy z moim rotweilerem Koki i mówię: Koki nie lubi źle zaparkowanego auta. I momentalnie przestawiają. Koki jest oczywiście bez kagańca..."

"byrcyn": "Nigdy nie uszkadzam źle zaparkowanego auta. Noszę końcówkę do wentylka i wypuszczam powietrze tylko z jednego koła od strony kierowcy. Tak żeby zauważył flaka i mógł wymienić na zapas - ot taka nauczka."

"dziadek": "Ja kiedyś spacerując z wózkiem natknąłem się na samochody zaparkowane tak, że nie można było przejść. A że nie miałem ochoty na spacer środkiem jezdni pomiędzy samochodami zadzwoniłem na policję i poczekałem. Owszem, przyjechali, odszukali kierowców i wlepili im mandaty (...) Happy end? Niekoniecznie. Kiedy kilka dni później znów spacerowałem z wózkiem tą samą ulicą wypatrzył mnie jeden z tych ukaranych i wezwał policję twierdząc, że przejeżdżając porysowałem mu samochód, co widział z okna. Owszem, rysę miał, problem od jak dawna? Ale policja chętna i sprawna, zaraz mnie zatrzymała i miałem sprawę o zniszczenie mienia. Wprawdzie w końcu sąd nie dał wiary oszustowi, głównie zresztą dlatego, że przedobrzył i na rozprawę przyciągnął jeszcze na świadków inne osoby z rodziny, które rzekomo stały gromadnie przy oknie i wszystko widziały, ale i tak było kilka rozpraw, miałem masę nieprzyjemności."

Zaskakująco wielu internautów okazało jednak zrozumienie dla działań mieszkanki Zielonej Góry.

"asalia": "A ja tą panią rozumiem (nie znaczy popieram). Zabrze - Helenka, chodniki pięknie odśnieżone, ale na chodnikach sznur parkujących samochodów i piesi żeby przejść muszą je omijać idąc po śliskich śnieżnych wądołach ulicy; wiem, że brakuje miejsc do parkowania, ale jeżeli wyląduję na urazówce ze złamaniem, to dlaczego ma mnie to interesować?"

"tatu": "Nie życzę nikomu źle, ale co powiedzielibyście, gdyby wasza córka, żona prowadząc wózek z dzieckiem z powodu takiego zachowania kierowcy nie mogła swobodnie poruszać się po chodniku."

"Jaś": "Niektórzy tak parkują, że im się kapeć z miejsca należy."

"Tak": "Tak zaparkowane auta (...) należy rysować, bo nic innego takiemu nie pomoże."

"Ech": "No cóż, kierowca gdyby potrafił zaparkować zgodnie z przepisami, nie byłoby tematu. Większość ma to gdzieś. No i jest reakcja, nie pochwalam jednak rozumiem..."

"Jurand": "Nie pochwalam rysowania lakieru. Ja bym zadzwonił na policję i niech lepi mandaty. Taki wąski chodnik jest wyłącznie dla pieszych. Z wózkiem już tam rodzice nie przejdą, więc pozostaje im jezdnia. Czy to jest w porządku? Nie potrafisz parkować lub jesteś bezczelnym, leniem to jedź autobusem lub taksówką."

"dr Neko": "Jakby nie było, kobita wykonała pożyteczną dla społeczeństwa robotę. Te ggguuunnnuuoojjjee już nigdy tak nie zaparkują."

"gość": "Prawidłowo, trzeba uczyć głupich kierowców."

Prawidłowo? Oj, chyba niekoniecznie. Rozmyślne uszkadzanie cudzych samochodów, obojętnie z jakiego powodu, zasługuje wyłącznie na krytykę. Tu nie mamy jakichkolwiek wątpliwości. Pojawiają się one natomiast przy ogólnej ocenie aktywności "szeryfów drogowych". Nie jest fajnie żyć w kraju, gdzie jesteś nieustannie obserwowany przez setki kamer, obojętnie czy tych pracujących w miejskim monitoringu, czy zainstalowanych w samochodach. Mając świadomość, że w każdej chwili nagranie z twoim udziałem może trafić w ręce policji. Z drugiej strony trudno nie podziwiać zaangażowania ludzi, którzy nie szczędząc sił i środków, a zwłaszcza czasu, usiłują wytępić naganne zachowania rodaków. A że czerpią z takiej działalności osobistą satysfakcję? No cóż, to chyba dobrze, jeśli robota sprawia człowiekowi trochę przyjemności...


poboczem.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy