Polskie drogi

Mniej wypadków i rannych. Ale więcej... zabitych

Policja opublikowała obszerny raport dotyczący bezpieczeństwa drogowego na polskich drogach w 2018 roku. Chociaż zanotowano spadek liczby wypadków, pochłonęły one więcej ofiar śmiertelnych.

W 2018 roku zgłoszono 31 674 wypadki drogowe, jakie miały miejsce na drogach publicznych, w strefach zamieszkania lub strefach ruchu. W porównaniu z 2017 rokiem, w którym odnotowano 32 760 wypadków, liczba tego typu zdarzeń spadła o 3,3 proc. (1 086 wypadków). W ich wyniku 2 862 osoby poniosły śmierć, a 37 359 osób zostało rannych (w tym ciężko 10 963 osób). W porównaniu rok do roku oznacza to wzrost liczby ofiar śmiertelnych o 1,1 proc. (31 zgonów) i 5,3 proc. spadek (2 17 osób) liczby rannych.

Co ciekawe, chociaż od początku lat dziewięćdziesiątych liczba pojazdów zarejestrowanych w Polsce systematycznie rośnie (wg GUS jest ich obecnie już przeszło 29,7 mln!) w ubiegłym roku zanotowano spadek liczby kolizji drogowych. Policja odnotowała dokładnie 436 414 tego typu zdarzenia, czyli o 0,1 proc. (55 kolizji) mniej niż na koniec roku 2017. Na tej podstawie stwierdzić można, że - chcąc uniknąć mandatu - polscy kierowcy coraz częściej radzą sobie w podobnych sytuacjach sami, oszczędzając pracy policjantom drogówki.

Reklama

Biorąc pod uwagę wskaźnik liczby zabitych na 100 wypadków drogowych w poszczególnych województwach (niweluje różnice pomiędzy poszczególnymi województwami zarówno w liczbie mieszkańców, powierzchni, natężeniu ruchu oraz inne  uwarunkowania - przyp. red.) okazuje się, że najbezpieczniej jeździło się w ubiegłym roku w województwach: pomorskim (5,8 zabitych na 100 wypadków), łódzkim (6,1 zabitych na 100 wypadków), małopolskim (6,6 zabitych na 100 wypadków) i śląskim (6,8 zabitych na 100 wypadków). Dla porównania najtragiczniejsze żniwo zbierają wypadki w województwach: kujawsko-pomorskim (17,6 zabitych na 100 wypadków), podlaskim (15,2 zabitych na 100 wypadków) i lubelskim (14,7 zabitych na 100 wypadków).

Te dane nie pozostawiają złudzeń, że kraj wciąż dzielić można na Polskę A z nowoczesnymi drogami i stosunkowo młodymi pojazdami zapewniającymi wysoki poziom bezpieczeństwa, oraz Polskę B, gdzie wyznacznikiem marzeń kierowców pozostają pełnoletnie Astry i Golfy i gdzie nie ma autostrad, a drogi ekspresowe należą do rzadkości. Niechlubnym wyjątkiem jest woj. kujawsko-pomorskie, przez które przebiega autostrada A1.

W 2018 roku zdecydowana większość wypadków, bo 22 560 (71,2 proc. ogółu) miało miejsce w obszarze zabudowanym. Zginęły w nich 1 252 osoby (43,7 proc.), a 25 698 zostało rannych (68,8 proc.). Poza obszarem zabudowanym miało miejsce 9 114 wypadków (28,8 proc. ogółu), w których zginęło 1 610 osób (56,3 proc.), a obrażenia ciała odniosło 11 661 uczestników ruchu (31,2 proc.).

Najwięcej ofiar śmiertelnych generują więc wypadki, do których dochodzi poza "miastem". Średnio w co 6. tego typu zdarzeniu ginie człowiek. Dla porównania w obszarze zabudowanym jedna ofiara śmiertelna przypada średnio na 18 wypadków. Policja tłumaczy taki stan rzeczy faktem, że na obszarach niezabudowanych kierujący rozwijają większe prędkości, a ponadto pomoc lekarska dociera znacznie później.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy