Polskie drogi

Konwoje do krajów bałtyckich. 800 km bez zatrzymania

​Od 15 marca, w związku z ogłoszeniem globalnej pandemii, w całym kraju zostały tymczasowo przywrócone kontrole graniczne. Spowodowało to liczne utrudnienia dla cudzoziemców. 17 marca rozpoczęło się konwojowanie przez polskich policjantów obywateli państw nadbałtyckich, którzy jechali do domu busami i autokarami z przejścia granicznego w Świecku. Ze względu na stan zagrożenia epidemicznego tranzyt przez terytorium Polski odbywał się bez możliwości zatrzymywania.

Zmiany przy przekraczaniu granicy wprowadzone zostały, aby przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się koronawirusa SARS-CoV-2. Jak poinformowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, granicę wewnętrzną można przekraczać tylko w wyznaczonych miejscach. Na granicy lądowej jest ich 38: z Czechami - 15, ze Słowacją - 5, z Niemcami - 16, z Litwą - 2. Kontrola graniczna i sanitarna jest również prowadzona w 4 portach morskich oraz na 17 lotniskach.

W wyniku tych ograniczeń oraz niedoinformowania przekraczających granicę w Świecku obywateli Litwy, Łotwy i Estonii, którzy w proteście zablokowali pas na przejściu granicznym z Niemcami, na szczeblu rządowym zapadła decyzja o eskortowaniu ich do granicy z Litwą. W innym przypadku, zgodnie z decyzją ogłoszoną przez premiera RP Mateusza Morawieckiego, przekraczający granicę musieliby zostać poddani 14-dniowej kwarantannie.

Reklama

Na ten stan rzeczy zareagowały władze i media estońskie. "Drogi polski rządzie!" - rozpoczęła po estońsku i polsku swój apel redakcja najstarszego estońskiego dziennika "Postimees" - "Estonia zawsze uważała Polskę za wielkiego przyjaciela. (...) W 1939 r. pozwoliliśmy uciec z Tallina polskiemu okrętowi podwodnemu Orzeł. Teraz prosimy o umożliwienie obywatelom estońskim powrotu do domu przez Polskę bez ograniczeń. Chcielibyśmy móc na was liczyć - teraz i w przyszłości." - zaapelowała redakcja.

Apel przyniósł skutek. W ciągu zaledwie doby - jak głosi oświadczenie ambasady polskiej w Tallinie - zebrano we współpracy z bałtyckimi partnerami informacje niezbędne do oceny skali przedsięwzięcia i zdecydowano o organizacji sześciu konwojów dla łącznie 120 pojazdów (autobusów i minibusów) w tranzycie drogowym, pociągu specjalnego na trasie Frankfurt nad Odrą - Wilno oraz umożliwieniu przeprawy promowej Sassnitz - Kłajpeda.

Polska zapewniła możliwość tranzytu dla ok. 1500 osób i ok. 280 pojazdów. Z możliwości tej skorzystało ostatecznie 695 osób i 213 pojazdów.

Odpowiadając na apel "Postimees" Ambasador RP w Tallinie Grzegorz Kozłowski przyznał, że "Polska nigdy nie zapomni bohaterskiej decyzji Estonii o przyjęciu we wrześniu 1939, uciekającej spod niemieckiej nawały, polskiej łodzi podwodnej ORP Orzeł. Nie mamy i nie będziemy mieć wątpliwości do polsko-estońskiego braterstwa broni, zarówno w NATO, jak i w relacjach dwustronnych. Polskie Siły Powietrzne, strzegące obecnie estońskiego nieba w ramach misji Baltic Air Policing, są tego najlepszym przykładem".

Polska zapewniła możliwość tranzytu dla ok. 1500 osób i ok. 280 pojazdów. Z możliwości tej skorzystało ostatecznie 695 osób i 213 pojazdów. Trasa konwoju pomiędzy przejściem granicznym w Świecku a Budziskiem to odległość około 780 km.

Pilotowane przez funkcjonariuszy policji grupy liczące po kilkanaście i kilkadziesiąt aut i autokarów przejeżdżały przez terytorium Polski o różnych godzinach. Konwoje samochodów z obywatelami państw nadbałtyckich eskortowane przez polskich policjantów dotarły 17 i 18 marca br. do granicy polsko-litewskiej w Budzisku.

Obecnie, z powodu stanu zagrożenia epidemicznego, do Polski mogą wjechać obywatele RP oraz cudzoziemcy, którzy są małżonkami lub dziećmi obywateli Polski lub też pozostają pod stałą opieką obywateli polskich, cudzoziemcy posiadający Kartę Polaka, szefowie misji dyplomatycznych oraz członkowie personelu dyplomatyczno-konsularnego, cudzoziemcy posiadający prawo do pracy na terytorium RP oraz cudzoziemcy, którzy prowadzą środek transportu służący do przewozu towarów. Polscy obywatele, którzy wracają do kraju, są rejestrowani, badani i kierowani na obowiązkową 14-dniową kwarantannę domową.

Na zakończenie wypada dodać, że zarówno strona estońska, jak i polski ambasador, nieco "rozminęli się" z faktami historycznymi. W wrześniu 1939 roku do portu w Tallinie zawinął praktycznie w pełni sprawny ORP Orzeł, którego dowódca przeżył załamanie nerwowe po wybuchu wojny. Dowódca trafił do szpitala, a Estończycy... internowali okręt. Jednostka miała zostać rozbrojona, układ napędowy rozebrany, a załoga internowana. 

To dzięki bohaterskiej postawie nowego dowódcy kpt. Jana Grudzińskiego i całej załogi ORP Orzeł, okręt nocą, częściowo rozbrojony, pozbawiony map i zdołał uciec z portu, a podczas ucieczki został - na szczęście niecelnie - ostrzelany. Okręt dotarł następnie do Anglii, by w tajemniczych okolicznościach zaginąć z całą załogą w 1940 roku. Wraku nie odnaleziono do dziś.

Policja/Interia.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy