Polskie drogi

Dziecko o mało nie wpadło pod samochód

Kolejne nagranie bardzo niebezpiecznej sytuacji na przejściu dla pieszych, która niemal skończyła się tragedią. Scenariusz taki sam, jak zwykle.

Nieco pond tydzień temu w Tychach doszło do tragedii - 64-letni kierowca wyprzedził inne auto, które zatrzymało się przed przejściem dla pieszych, aby przepuścić matkę z dziećmi. Przeżyła tylko matka.

Jeszcze wcześniej publikowaliśmy nagranie, na którym widać trochę inną sytuację, która na szczęście skończyła się szczęśliwie. Kierowca samochodu z zamontowaną kamerą zatrzymał się przed przejściem, ale ustępować pierwszeństwa pieszym nie zamierzała osoba jadąca z naprzeciwka. Dziecko oczywiście o tym nie wie, tylko przebiega na drugą stronę. Uratowała je jedynie błyskawiczna reakcja matki, która przez cały czas trzymała dziecko i odciągnęła je do tyłu w ostatniej chwili.

Reklama

Czy są to pojedyncze przypadki? Niestety nie - po prostu większość z nich nie zostaje zarejestrowana i nie trafia do internetu. Niedawno pojawiło się jednak kolejne nagranie, łudząco podobne, do poprzedniego. Auto z kamerą zatrzymuje się, na przejście wbiega dziecko, a samochód z naprzeciwka po prostu jedzie. Na szczęście i tym razem obyło się bez tragedii, ale było naprawdę blisko.

Największym problemem i niebezpieczeństwem w tego typu sytuacjach jest fakt, że ewentualny sprawca wypadku... ma najmniejsze szanse przewidzenia go, nawet pomimo dobrych chęci. Nie może on przecież domyślić się, że ktoś jadący z naprzeciwka nagle zatrzyma się przed przejściem. Jest też spora szansa, że nawet nie zauważy tego (widok zasłoni mu inne auto), podobnie jak wbiegającego mu pod maskę pieszego. Pieszy ma obowiązek upewnić się czy może bezpiecznie przejść, ale jeśli już postawi nogę na przejściu, może choćby wskoczyć pod nadjeżdżający samochód - będąc na "zebrze" ma on bezwzględne pierwszeństwo.

Kierowca zatrzymujący się przed przejściem może nie zastanawiać się czy intencje jego odgadnie i zdąży na nie zareagować auto jadące obok lub z naprzeciwka. Ale w ten sposób może doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji. Z kolei przez przejście dla pieszych nie wolno przebiegać, a dziecko powinno być przeprowadzone za rękę przez rodzica. A jak to wygląda na poniższym nagraniu?

Od momentu zatrzymania się samochodu z kamerą do wbiegnięcia dziecka pod maskę Skody Octavii mijają jakieś 2 sekundy. Czy kierowca jadący z naprzeciwka miał w tym czasie szansę na reakcję? Nie - z jego perspektywy dziecko wtargnęło na jezdnię. Gdyby jednak doszło do wypadku to on byłby winny. Pomimo tego, że jechał z niewielką prędkością, a inni uczestnicy ruchu nie dali mu szans na odgadnięcie swoich intencji. Jedyne co usłyszałby, to "przed przejściem dla pieszych należy zachować szczególną ostrożność i być gotowym na wszystko". Pamiętajmy o tym, bo naprawdę niewiele potrzeba, by doszło do tragedii.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przejście dla pieszych | wypadek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy