Yamaha NMAX – idealny transport miejski?

Polacy coraz chętniej przesiadają się na skutery z silnikami o pojemności 125 ccm, a jedną z najciekawszych propozycji w tej klasie jest testowana przez nas Yamaha NMAX.

Zakorkowane centra miast, deficyt miejsc parkingowych - to frustrująca rzeczywistość wszystkich dużych, europejskich miast. Nic więc dziwnego, że znajdziemy w nich wręcz zatrzęsienie rowerów i skuterów, szczególnie w krajach na południu naszego kontynentu. Ale i w Polsce ten środek transportu zdobywa coraz większą popularność.

Wynika ona oczywiście w dużej mierze ze zmiany przepisów, dzięki której każdy, kto ma prawo jazdy kategorii B od trzech lat, może przesiąść się na jednoślad z silnikiem o pojemności 125 ccm. Takie pojazdy, w przeciwieństwie do "pięćdziesiątek", potrafią nadążyć za samochodami w ruchu miejskim, a do tego wyglądają nieporównywalnie lepiej i "poważniej".

Świetnym przykładem na to, jest testowana przez nas od jakiegoś czasu Yamaha NMAX, która wcale nie sprawia wrażenie małego skutera. Mierzący niemal dwa metry jednoślad ze 135-centymetrowym rozstawem osi daje poczucie podróżowania "dorosłym" motocyklem. Szczególnie, że pozbawiono ją przekroku - nóg nie trzymamy więc na płaskiej podłodze przed sobą, ale na umieszczonych po bokach podnóżkach.

Reklama

Nie sprawia to jednak, że na NMAXa wsiada się mniej wygodnie, niż na inne skutery, ani tym bardziej, że jedzie się nim trudniej. Jak w każdym tego typu jednośladzie, moc przenoszona jest na koło za pośrednictwem automatycznej, bezstopniowej skrzyni biegów. Po uruchomieniu silnika po prostu przekręcamy manetkę i jedziemy.

Same wrażenia z jazdy są bardzo pozytywne - pierwsze na co zwracamy uwagę, to zrywność tego skutera. Ważąc 127 kg (w stanie gotowym do jazdy) nie jest zbyt ciężki, a jego silnik generuje nieco ponad 12 KM. Co ciekawe, 125-centymetrowy silniczek wyposażono w 4 zawory na cylinder oraz w zmienne fazy rozrządu. W praktyce oznacza to, że NMAX ochoczo przyspiesza już od średnich obrotów i sprawia wrażenie całkiem dynamicznego.

Nie jest to jedynie odczucie subiektywne - przyspieszenie do 50 km/h trwa nieco ponad 4 s, a dwa razy dłużej poczekamy na zobaczenie 70 km/h - z takimi prędkościami zazwyczaj można poruszać się w mieście. W efekcie, jeśli przeciśniemy się pomiędzy autami stojącymi na światłach i zajmiemy pierwszą pozycję, nikomu nie będziemy torować drogi, kiedy zapali się zielone.

A gdybyśmy chcieli wybrać się poza miasto? Prędkość maksymalna NMAXa to 115 km/h, więc i tam nie będziemy zawalidrogą. Problemem nie powinno być również paliwo - średnie zużycie to 2,5 l/100 km, a bak ma 6,6 l pojemności. Na  krótką wycieczkę wystarczy, podobnie jak schowek pod siedziskiem, w którym z powodzeniem zmieścimy plecak i parę drobiazgów.

Najlepiej jednak "nasza" Yamaha czuje się w mieście. Skuterem łatwo się manewruje i przeciska przez zakorkowane ulice. Zawieszenie całkiem dobrze wybiera nierówności, szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę, ze NMAX porusza się na, niezbyt dużych, 13-calowych kołach. Zapewnia przy tym więcej niż dobre prowadzenie, co nie powinno dziwić, ponieważ Yamaha określa ten model jako "sportowy".

Prawdą jest, że trudno oczekiwać zbyt wiele "sportu" od jednośladu z silnikiem o pojemności 125 cmm, ale na tle innych skuterów tej klasy, jest całkiem dynamiczny. A do tego prezentuje się dość zadziornie. Zbudowany na lekkiej ramie rurowej i pozbawiony przekroku NMAX, ma sporo ostrych linii, podkreślających jego sportowe aspiracje. To zdecydowanie jeden z ciekawiej prezentujących się skuterów na rynku, zwłaszcza jeśli zdecydujemy się na czerwoną kolorystykę.

Jednoślad Yamahy sprawia również wrażenie nowoczesnego i taki faktycznie jest. Wyposażony jest w LEDowe światło nie tylko z tyłu, ale i z przodu (z trzema soczewkami), a rolę zestawu wskaźników pełni prosty i czytelny ekran. To wszystko, podobnie jak układ ABS, otrzymamy seryjnie.

"Skuter Yamahy o sportowym image i z takim wyposażeniem? To musi kosztować." Okazuje się jednak, że wcale nie. Ceny NMAXa zaczynają się od 12 300 zł, co jest bardzo rozsądną propozycją.

Jednoślady z silnikami o pojemności 125 ccm to naprawdę świetna alternatywa dla samochodu, jako codziennego środka transportu w mieście. Natomiast jedną z najciekawszych propozycji na rynku, jest Yamaha NMAX. To dynamiczny i bardzo dobrze zachowujący się na drodze skuter, który świetnie sprawdza się w gęstym ruchu. Do tego jest po prostu ładny i wcale nie kosztuje tak dużo, jak można by się spodziewać.

Michał Domański

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama