Mitsubishi Outlander po liftingu - nowa jakość

Outlander to jeden z najważniejszych modeli dla Mitsubishi. Nic więc dziwnego, że japońskiemu producentowi zależy na tym, aby utrzymać jego atrakcyjność. Zwłaszcza, że jak sami przedstawiciele Mitsubishi przyznają, poprawek wymagało całkiem sporo rzeczy.

Obecna, trzecia generacja Outlandera, jest na rynku od 2012 roku, a w 2014 została poddana drobnym zmianom. Mamy zatem do czynienia z całkiem świeżym modelem, więc co takiego wymagało poprawek?

Pierwszą i najbardziej rzucającą się w oczy rzeczą jest stylistyka - wygląd tego SUVa można było dotąd określić jako dość zachowawczy. Przedstawiciele Mitsubishi nie boją się nawet użyć określenia "dość nudny". Dlatego też zmodernizowany Outlander jest pierwszym modelem, który zaprojektowano według nowego języka stylistycznego - Dynamic Shield. Jego nazwa podkreśla, że auto jest zarówno dynamiczne, jak i bezpieczne (shield - tarcza).

Reklama

Zabieg ten zdecydowanie się udał - przód samochodu jest teraz naprawdę wyrazisty i zwracający uwagę. Szczególnie, jeśli mamy do czynienia z egzemplarzem wyposażonym w reflektory wykonane w technologii LED.

Outlandera po face liftingu bez trudu rozpoznamy również patrząc na jego tył. Mitsubishi zrezygnowało z białych kloszy na rzecz czerwonych, a także zmieniło zderzak. Co ciekawe, nowe są również... dolne elementy drzwi, które mają teraz chromowane wykończenie. Przedstawiciele producenta podkreślają, że to nie jest tania modyfikacja, ale zdecydowali się na nią, aby poprawić bryłę Outlandera. W efekcie auto sprawia wrażenie lżejszego i bardziej dynamicznego.

Na pierwszy rzut oka ogrom zmian nie dotknął wnętrza, ale to pozory. Co prawda deska rozdzielcza wygląda identycznie, ale wykonano ją z materiałów lepszej jakości. Zupełnie nowe są fotele, które mają teraz zapewniać lepszy komfort i trzymanie boczne. W oczy rzucają się także listwy ozdobne imitujące drewno, a w najbogatszych wersjach możemy liczyć także na naturalną skórę. Listę modyfikacji zamyka zmieniona kierownica oraz zupełnie nowa... podsufitka.

Nowy Outlander to nie tylko inna stylistyka - ponad 100 zmian, jakie wprowadzono w tym modelu obejmuje także technikę. Wśród nich znalazło się nowe zawieszenie, które ma za zadanie poprawić prowadzenie. Pomimo tych zmian SUV Mitsubishi nadal pozostał komfortowym, rodzinnym samochodem, które mocno przechyla się na zakrętach i zachęca raczej do spokojnej jazdy.

Producent przyłożył się także do wyciszenia wnętrza - dotychczas głośna praca jednostek benzynowych potrafiła dać się we znaki podczas jazdy po autostradzie. Teraz jest zauważalnie ciszej.

Gruntownym modyfikacjom poddano również bezstopniową skrzynię automatyczną, łączoną z benzynowym silnikiem o pojemności 2.0 l. Niestety ani one, ani lepsze wyciszenie, nie zmieniły faktu, że Outlanderem w tej wersji najlepiej jeździ się spokojnie. Mocniejsze wciskanie gazu nadal powoduje sporo hałasu, który w niewielkim stopniu przekłada się na zwiększanie prędkości. Wrażenie nie jest jedynie subiektywne - wprawdzie 150-konny silnik rozpędza tego SUVa do 100 km/h w 10,6 s, co jest niezłym wynikiem, ale decydując się na napęd 4WD oraz skrzynię CVT, czas ten wydłuża się do 12 s. Warto jednak zauważyć, że dotychczas było to 12,6 s, więc zmiany są obiektywnie zauważalne.

Producent wspomina także o zwiększeniu wydajności hybrydowej odmiany PHEV, ale nie przełożyła się ona na zmianę mocy. Tandem składający się z 2-litrowego silnika benzynowego (121 KM) oraz dwóch silników elektrycznych (z przodu i z tyły), rozwijających po 82 KM każdy, rozpędza Outlandera do 100 km/h w 11 s. Dopóki bateria jest naładowana, czyni to dość dynamicznie i niemal bezgłośnie - wtedy podróżowanie SUVem Mitsubishi jest naprawdę przyjemne. Kiedy jednak prąd się wyczerpie (po maksymalnie 52 km), auto robi się ociężałe, a do tego hałaśliwe.

Najlepiej pasująca do rodzinnego charakteru Outlandera wersja, czyli diesel 2.2 DID o mocy 150 KM, nie zmieniła się. Nadal pozwala na sprint do 100 km/h w 10,2 s i jako jedyna dostępna jest z klasycznym, 6-biegowym "automatem" (niestety opóźniającym o 1,5 s czas potrzebny na rozpędzenie się do 100 km/h).

Listę zmian w nowym Outlanderze zamykają nowe elementy wyposażenia. Jest wśród nich samościemniające się lusterko wsteczne, podgrzewana kierownica oraz przednia szyba, a wersje spalinowe mają też nowy system kontroli stabilności jazdy, znany z Lancera Evo. Składa się nań układ ograniczający znoszenie samochodu, a także aktywna blokada mechanizmu różnicowego z przodu.

Z kolei hybrydowy PHEV może pochwalić się systemem kamer dookólnych (pokazujących podczas parkowania widok "z lotu ptaka") oraz układem zapobiegającym kolizjom parkingowym. Jeśli wykryje on, że w odległości 4 metrów znajduje się przeszkoda, poinformuje o tym sygnałem dźwiękowym, a gdyby miało dojść do zderzenia, samoczynnie zahamuje auto. Działa przy prędkościach do 10 km/h.

Zmodernizowany Mitsubishi Outlander pojawi się w polskich salonach 1 października. Importer nie podał jeszcze cennika, ale możemy się spodziewać, że za wersję po face liftingu zapłacimy mniej więcej tyle samo, co za obecnie oferowaną. Oznacza to 84 tys. zł za najtańszą odmianę, 113 tys. zł za najtańszego diesla oraz niespełna 200 tys. zł za hybrydę plug-in, czyli PHEV. Najpopularniejsza w Polsce wersja (2.0 l 4WD CVT) z wyposażeniem Intense Plus kosztuje 111 tys. zł.

Michał Domański

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mitsubishi Outlander | pierwsza jazda | test
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy