Kia Platinum Cup

KIA PLATINUM CUP - Mistrzowska matematyka

Walka z czasem i innymi zawodnikami to dwa najważniejsze aspekty wyścigowego rzemiosła, ale pod koniec każdego sezonu do gry wkracza również królowa nauk: matematyka. To od niej w dużej mierze zależy taktyka na ostatnią rundę sezonu, a jak pokazuje historia, o błąd wcale nie jest trudno, dlatego zapraszamy do zapoznania się z mistrzowskimi scenariuszami KIA PLATINUM CUP 2018 przed startem ostatniej rundy, która odbędzie się w dniach 19-20 października na torze w belgijskim Zolder.

Zgodnie z regulaminem tytuł mistrza Polski zdobędzie kierowca, który zostanie sklasyfikowany i ukończy minimum pięć rund oraz zdobędzie największą liczbę punktów po odjęciu najsłabszego rezultatu jednego z wyścigów. Do zdobycia podczas ostatniej rundy sezonu jest  155 punktów.

Powyższe wytyczne oznaczają, że szanse na mistrzowską koronę ma trzech kierowców: Konrad Wróbel, Filip Tokar i Lukas Keil. Strata czwartego Dawida Borka, piątego Kamila Serafina i pozostałych zawodników jest już na tyle duża, że nie zagrażają oni liderowi klasyfikacji sezonu. W najlepszej sytuacji jest Konrad Wróbel, który ma 711 punktów. Drugi Filip Tokar jak na razie zgromadził 618 oczek, a trzeci Lukas Keil ma na swoim koncie 614 punktów. Najsłabszym wynikiem Wróbla jak na razie jest trzecie miejsce wywalczone w pierwszym wyścigu na Autodromie Most, za które otrzymał 60 punktów. Tokar póki co ma do odjęcia jedenaste miejsce w pierwszym wyścigu na Slovakiaringu (44 punkty), a Keil najsłabiej spisał się podczas pierwszego wyścigu na Hungaroringu, gdzie był szósty (54 punkty).

Reklama

Sytuacja przed ostatnią rundą sezonu ułożyła się tak, że losy mistrzowskiego tytułu w dużej mierze zależą od Konrada Wróbla. Lider klasyfikacji sezonu musi ukończyć którykolwiek z dwóch wyścigów, by zapewnić sobie mistrzowską koronę. Filip Tokar i Lukas Keil, jeśli marzą o tytule, muszą liczyć na to, że Wróbel zdobędzie punkty tylko w kwalifikacjach, a sami zainteresowani muszą zaliczyć perfekcyjny weekend. Wydawać mogłoby się, że losy mistrzowskiego tytułu są już przesądzone, ale historia motorsportu pokazuje, że wszystko może się zdarzyć i z pewnością weekend w Zolder będzie kolejnym niezwykle emocjonującym z KIA PLATINUM CUP.

Tegoroczne zmagania rozpoczęliśmy od rundy na Hungaroringu, gdzie mistrzowskie aspiracje pokazał Konrad Wróbel. Powracający w tym roku do wyścigowego Picanto kierowca wygrał oba wyścigi i został pierwszym liderem sezonu. Tyle samo punktów zgromadził dwukrotnie drugi na linii mety Kamil Serafin, który bardzo dobrze rozpoczął bój o obronę mistrzowskiej korony i odrobił stracone w wyścigach punkty, dwukrotnie wykręcając czasy najlepszych okrążeń w wyścigu. Podia uzupełnili Adrienn Vogel oraz Lukas Keil.

- Na każde zawody przyjeżdżam po to, by zwyciężać. Patrząc jednak realnie na to, co działo się przed pierwszą rundą, to osiągnąłem rewelacyjny wynik. Po tak długiej przerwie bez treningów auto poznałem dopiero na torze. Po jego odbiorze zdążyliśmy je jedynie okleić. Dopiero teraz zaczynamy działać i szukamy ustawień pasujących do mojego stylu jazdy. Popełniałem sporo błędów, a auto na Hungaroringu nie było ustawione tak jakbym sobie to wymarzył - mówił po pierwszej rundzie Wróbel.

Kolejne zmagania zaplanowano na austriackim Red Bull Ringu, gdzie kierowcy mieli pierwszą okazję, by w nowych Picanto sprawdzić się na mokrej i przesychającej nawierzchni. W tych warunkach perfekcyjnie spisał się Dawid Borek, który wygrał pierwszy wyścig zostawiając za swoimi plecami Filipa Tokara i Konrada Wróbla. Drugi wyścig, który odbył się na suchej nawierzchni, zwyciężył Wróbel, co pozwoliło mu wygrać rundę oraz umocnić się na fotelu lidera klasyfikacji generalnej. Drugi ponownie był Tokar, a podium podobnie jak na Hungaroringu uzupełnił Lukas Keil.

- Do wyścigu ruszałem z dobrego pola startowego. Awansowałem na pierwsze miejsce już na pierwszym okrążeniu i byłem w stanie obronić się przed pozostałymi kierowcami. Zrealizowałem swój plan w 110 procentach i nie mogło być lepiej. Jadąc z bezpieczną przewagą, czułem się pewnie i spokojnie, ale 2-3 razy Filip Tokar był już blisko mnie. Wówczas ciśnienie skoczyło do góry - podsumował swoją wygraną Dawid Borek.

Półmetek sezonu wyznaczała domowa runda KIA PLATINUM CUP na Torze Poznań. W wyścigach bezkonkurencyjny okazał się Filip Tokar, ale dwa drugie miejsca Konrada Wróbla w połączeniu ze zdobyciem pole position i dwoma najlepszymi czasami pojedynczych okrążeń sprawiły, że to lider sezonu ponownie mógł świętować zwycięstwo w rundzie i kolejne umocnienie się na fotelu lidera. Trzecie miejsce w pierwszym wyścigu wywalczył powracający do rywalizacji za kierownicą Picanto Szymon Jabłoński, a w drugim podium uzupełnił Dawid Borek.

- Wygrałem drugi wyścig, który okazał się trudniejszy od pierwszego. Musiałem wyprzedzić pięciu rywali. Bardzo szybko uporałem się z tym. Jako pierwszy nie miałem jednak okazji, by powalczyć o najlepszy czas pojedynczego okrążenia i tego brakuje do pełni szczęścia. Mam nadzieję, że statystyka związana z Torem Poznań sprawdzi się również w tym roku, ponieważ jako jedyny wygrywałem w ten weekend. Postaram się wywalczyć tytuł mistrza Polski - zapowiadał Tokar odnosząc się do faktu, że tylko raz w historii mistrzostw Polski Kia Picanto, najlepszy na koniec sezonu nie wygrywał w Poznaniu.

Po miesięcznej przerwie kierowcy powrócili do walki o punkty do klasyfikacji sezonu i w połowie lipca pojawili się na Slovakiaringu. Tor, który wymaga jazdy w tunelu aerodynamicznym i ogromnego sprytu wyścigowego pokazał jednak, że da się przewodzić stawce od startu do mety rywalizacji. Sztuki tej w pierwszym wyścigu dokonał Konrad Wróbel, czym zadziwił wszystkich, a na dokładkę zapisał na swoje konto również drugi z wyścigów i pewnie kroczył w stronę tytułu mistrza Polski. Na drugich stopniach podium stawali Lukas Keil i Szymon Jabłoński, a dwukrotnie trzeci był Kamil Serafin.

- Rywalizacja była bardzo zacięta i fizycznie było bardzo ciężko. Jeden wyścig tutaj to jak dwa na Hungaroringu. Udało mi się wygrać wszystko, co było możliwe. Nie miałem szans na uzyskanie najlepszych czasów pojedynczych okrążeń. Obawiałem się tego toru, a wyszło bardzo dobrze. Mam nadzieję, że ta passa nie opuści mnie do końca sezonu - mówił po rundzie Wróbel.

Po wakacyjnej przerwie przyszedł czas na rywalizację na czeskim Autodromie Most, gdzie Konrad Wróbel miał pierwszą szansę na zapewnienie sobie mistrzowskiego tytułu. Lider klasyfikacji sezonu realizował jednak swoją taktykę i walczył o jak największe zdobycze punktowej bez nadmiernego ryzyka, co sprawiło, że pierwszy wyścig ukończył na trzecim, a drugi na pierwszym miejscu. W deszczowej rywalizacji lepsi okazali się Lukas Keil i Filip Tokar, a na suchym torze za plecami Wróbla przyjechał Niemiec i Nikodem Wierzbicki.

- Miałem bardzo udany start i przed pierwszym zakrętem zostawiłem za sobą trzech zawodników. Przez pierwszą połowę wyścigu zwiększałem przewagę, a następnie kontrolowałem wyścig. Co chwile spoglądałem w lusterka, by zachować wywalczoną różnicę i by dojechać do mety na pierwszym miejscu. Teraz jestem bardzo dobrej myśli. Moja przewaga jest bardzo duża i myślę, że ważne będzie dojeżdżanie do mety i zdobywanie punktów. Chcę uniknąć przygód. Jestem o krok od tytułu mistrza Polski - podsumował lider klasyfikacji sezonu.

Do końca rywalizacji pozostała jeszcze jedna runda w belgijskim Zolder (19-20.10), po której wszystko będzie jasne i będzie można rozpocząć przygotowania do sezonu KIA PLATINUM CUP 2019.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy