Fotoradary

Co zachodni ekspert sądzi o fotoradarach?

Fotoradary, obok modernizacji infrastruktury drogowej i edukacji, są istotnym elementem systemu zmierzającego do ograniczenia wypadków drogowych w Polsce - uważa dyrektor Instytutu Międzynarodowego Systemu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Raymond F. Soames Job.

"Montowanie kamer monitorujących prędkość znacząco przyczynia się do spadku liczby śmiertelnych wypadków drogowych. Ich efektywność jest niezaprzeczalna" - powiedział w poniedziałek Job na zorganizowanym przez resort transportu spotkaniu z dziennikarzami. Job, który jest także dyrektorem wykonawczym Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Australii, od połowy 2012 roku współpracuje z polską Krajową Radą Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.

Ekspert podkreślił, że nadmierna prędkość jest główną przyczyną wypadków. Dodał, że w wielu krajach na świecie fotoradary przyczyniły się do zmniejszenia liczby ofiar wypadków. Ocenił, że ważna jest także poprawa stanu polskich dróg. "Jednak także i na bardzo dobrych drogach dochodzi i będzie dochodziło do wypadków spowodowanych nadmierną prędkością" - powiedział.

Reklama

W jego ocenie niezmiernie ważna jest także edukacja oraz kampanie społeczne promujące bezpieczną jazdę na drogach, jak również skuteczne egzekwowanie prawa oraz surowe karanie sprawców wykroczeń drogowych. "Przekraczanie dozwolonej prędkości, niezapinanie pasów bezpieczeństwa, jazda po alkoholu czy narkotykach nie wynikają z umiejętności kierowców, to jest ich wybór" - powiedział Job.

Ocenił, że szczególnie nadzorowali powinni być młodzi kierowcy. Dodał, że na przykład w Australii wprowadzono kategorię prawa jazdy P1. Jeżeli osoba z tą kategorią dokumentu przekroczy prędkość, traci prawo jazdy na trzy miesiące.

Z kolei sekretarz Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Maciej Mosiej poinformował, że do poniedziałku w ramach trwających do końca lutego konsultacji społecznych projektu Narodowego Programu Poprawy Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wpłynęło około 700 uwag.

Projekt, który jest elementem zapowiadanych przez rząd zmian zmierzających do poprawy bezpieczeństwa na drogach, zakłada m.in. odbieranie prawa jazdy za podwójne przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym, 160 kolejnych fotoradarów, nowe radiowozy z wideorejestratorami oraz większą liczbę policjantów na drogach. Trwają też przygotowania do przeglądu znaków drogowych. Wspólna akcja resortów transportu i administracji we współpracy z wojewodami ma prowadzić do wyeliminowania absurdalnych oznakowań dróg.

Proponowane przez rząd rozwiązania wywołały sprzeciw części opozycji. PiS przygotowało projekt, zgodnie z którym fotoradary mogłyby być instalowane jedynie w miejscach szczególnie niebezpiecznych. Solidarna Polska złożyła natomiast projekt, który zakłada ograniczenie liczby fotoradarów o ok. 80 proc. i pozostawienie ich jedynie tam, gdzie poprawiają bezpieczeństwo, np. przy szkołach i szpitalach.

Według danych policji w 2012 r. na drogach doszło do 36,5 tys. wypadków; zginęło w nich 3,5 tys. osób, a 45 tys. zostało rannych. Choć liczba zabitych była najniższa od 1989 r., to w przeliczeniu na milion mieszkańców jest wciąż wysoka w porównaniu z innymi krajami europejskimi.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy