Bezpieczna jazda z Interią i SZC

Skoda Auto Szkoła kończy 15 lat

Średnia wieku samochodów w Polsce to 12 lat. To oznacza, że zdecydowana większość aut jeżdżących po naszych drogach nie jest wyposażona w żaden aktywny system wspierający bezpieczeństwo. A skoro tak, to zdecydowana większość aut nie powinna jeździć szybciej niż 40 km/h. I to nie w mieście, a w trasie.

W sierpniu 2004 roku na szczycie trójkowej listy przebojów królował Krzysztof Krawczyk i Edyta Bartosiewicz z piosenką "Trudno tak". Młodzi fani czarnej magii czekali z niecierpliwością na kinową premierę przygód małego czarodzieja "Harry Potter i więzień Azkabanu", a i tak największe tłumy przyciągnął przed ekran "Shrek 2". W marcu nowym szefem Sojuszu Lewicy Demokratycznej został Krzysztof Janik. Jak się okazało na krótko, bo już po kilu miesiącach przewodnictwo odebrał mu Józef Oleksy. W Rosji Władimir Putin wgrał wybory prezydenckie, a krótko po tym czeczeńscy terroryści zaatakowali szkołę w Biesłanie i zabili 338 osób. Głownie dzieci. W tym samym roku republikanin George W. Busch został wybrany na drugą kadencję prezydentury w USA, a my pożegnaliśmy najpierw Ryszarda Kuklińskiego, pułkownika ludowego Wojska Polskiego, pośmiertnie awansowanego do stopnia generała brygady, od 1970 agenta amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA), o którym dziesięć lat później Władysław Pasikowski nakręci film pt. "Jack Strong", później Jacka Kuronia, działacza politycznego i społecznego, współzałożyciel Komitetu Obrony Robotników, współtwórcę porozumień Okrągłego Stołu oraz posła na Sejm RP.

Reklama

W Genewie na 74. salonie samochodowym światową premierę miał niewielki Renault Modus oraz Peugeot 407 SW, czyli kombi. Citroen pokazał C4 Sport jeszcze jako auto koncepcyjne, a Kia kusiła widzów modelem Cerato. Przełomowy Ceed rodził się dopiero w głowie konstruktorów. Mercedes zaprezentował drugą generację sportowego kabrioletu SLK, a Toyota zachwyciła świat pokazując koncepcyjny super samochód z napędem hybrydowym zbudowany wspólnie z Italdesign Giugiaro o tajemniczej nazwie by Alessandro Volta, na cześć włoskiego fizyka, twórcy pierwszej baterii. Wtedy spekulowano, że to Volta zastąpi Suprę. Tak się jednak nie stało, a na nową Suprę musieliśmy czekać... do dzisiaj. W 2004 roku Volkswagen nie myślał jeszcze ani o produkcji aut elektrycznych na skalę masową, ani o kombinowaniu przy silnikach Diesla. Z dumą prezentował za to koncept C, czyli przyszłego Eosa.

Skoda rozkręcała się na dobre i w Genewie pokazała drugą generacje popularnej Octavii. W tym samym czasie nad Wartą, trwały prace nad stworzeniem projektu, jakiego jeszcze w Polsce nie było. Skoda Auto Szkoła miała nie tylko promować poprawne zachowania na drodze, ale także przekazywać praktyczną wiedzę podczas szkoleń na torze. Pierwsze odbyło się w kwietniu na Torze Poznań. W tym roku mija 15 lat od powstania Skoda Auto Szkoła. Przez te lata zmieniła się nazwa, zmieniły się samochody i zmieniło się podejście kierowców do tematu bezpieczeństwa. Zmienili się też instruktorzy, choć nie wszyscy. Partnerem szkoły został niemiecki ADAC Fahrsicherheitszentrum Berlin-Brandenburg - światowy lider w zakresie szkolenia kierowców, a ze szkoleń skorzystało już ponad 200 tys. kierowców. W międzyczasie powstało Interaktywne Centrum Bezpieczeństwa Skoda Auto Lab, które najpierw ruszyło w objazdową trasę po Polsce, później stanęło w podpoznańskich Komornikach, gdzie promuje bezpieczne zachowania do dzisiaj. I można by na tym poprzestać, z okazji rocznicy otworzyć szampana i zjeść tort. Jednak w bezpieczeństwie nie o to chodzi.

Z okazji 15-lecia mieliśmy okazję powrotu do przeszłości. Mogliśmy doświadczyć na własnej skórze jak zmieniła się motoryzacja i jak zmienia się podejście do bezpieczeństwa. Na Autodromie Poznań podstawiono trzy najpopularniejsze modele - Superb, Octavię i Fabię. Wszystkie z 2004 roku. Niby to tylko piętnaście lat, ale różnice widać gołym okiem.

Próba nr jeden: Jazda po mokrym i śliskim okręgu. Na pierwszy ogień idzie Fabia w wersji Ambiente o pojemności 1.4. 75 koni mocy w zupełności wystarcza do takiej próby, bo rozpędzić auto więcej niż 40 km/h się i tak nie da. Przy okazji wracają wspomnienia. Taką Fabią, tylko z Dieslem zdobywaliśmy zimą szwedzką Kirunę. Przy minus 36 stopniach Celsjusza silnik odpalił, ale przez pierwsze minuty pracował jakby miał wrzucone do cylindrów śrubki. Ta sama Fabia na mokrym okręgu płuży, wyjeżdża z toru jazdy a każde dodanie gazu powoduje zerwanie przyczepności. Jedyny ratunek to zdjęcie nogi z gazu, hamowanie i umiejętne skręcanie kierownicą. Nie za mocno, bo przecież skręcone koła na śliskiej nawierzchni podczas hamowania i tak jadą na wprost. Kto zaliczył szkolenie jazdy może próbować, pozostałym w takiej sytuacji zostaje wciskanie hamulca w podłogę. Co na to współczesność? Elektroniczne systemy stabilizują tor jazdy, czujniki w kołach zbierają dane i w razie potrzeby wysyłają sygnał, by przyhamować jedno z kół. To powoduje, że współczesnym samochodem taki sam okrąg, śliski i mokry, można przejechać z większą prędkością, a w razie groźnej sytuacji szybciej zatrzymać i to nie wyjeżdżając ze swojego pasa ruchu. A komu potrzebna jazda po okręgu, pomyślicie. Choćby podczas deszczu o zimie nie wspominając. Łuk drogi, równa prędkość, śliski zakręt i 80 km/h. Więcej nie trzeba. Bez systemów wizyta w rowie murowana. 

Próba nr 2 : omijanie przeszkody - oczywiście na mokrym, bo wtedy wyostrzają się reakcje. Próba wydaje się prosta. Prędkość sam ustalam, mam ominąć pachołek i zmieścić się w bramkę imitującą mój tor jazdy, by nie doszło do zderzenia czołowego. 30 km/h idzie mi świetnie, 40 również, przy niespełna 50 km/h zaczynają się problemy. Octavią II generacji bez systemów "miota nią jak szatan" to w lewo, to w prawo. Czuje jak masa auta przerzucana jest bezwładnie z jednej w druga stronę. Tył chce wyprzedzić przód, opony piszczą, uderzony słupek odlatuje w bok. To sygnał, że było za szybko. Jak to? To tylko 50 km/h. Na szczęście szybciej się nie da. Octavia ma ten sam silnik co Fabia, 1.4 75 KM. To stanowczo za mało, by bardziej rozpędzić tutaj auto.

Kodiaq RS na tej próbie wygrywa. Nie dość, że mogę jechać szybciej, kłopot z rozpędzeniem nie występuje, bo pod maską pracuje 2.0 TDI o mocy 240 KM, poza tym mam wersję 4x4, to na dodatek nadwozie zachowuje się stabilniej. A przecież to cięższy i wyższy SUV, a nie niska Octavia. Wszystko dzięki elektronice.

Próba nr trzy -  "szarpak", czyli nagła utrata przyczepności tylnej osi na śliskiej nawierzchni. Piętnastoletni Superb z przebiegiem ponad 200 tys. km trzyma się dobrze. Wyślizgana kierownica, wyślizgany skórzany fotel i jak się okazuje mało wydajna klimatyzacja nie poprawiają komfortu. A przecież 15 lat temu to był cud techniki. Na szczęście nic nie piszczy, nic nie puka. Auto wyposażone jedynie w system ABS i ESP nie pomaga jednak kierowcy w sposób szczególny. Przy utracie przyczepności okazuje się, że samo kręcenie kierownicą jest ciężkie, bo układ wspomagania nie tak wydajny jak we współczesnych autach. A gdzie tu mówić o systemach wspierających jazdę czyli popularnych dzisiaj asystentach? Tych brak w Superbie I generacji. Jest za to otwierany środek oparcia fotela pasażera. To pomysł Czechów na zwiększenie komfortu pasażera tylnej kanapy. Przez "dziurę" w fotelu może wyciągnąć nogi. Rozwiązanie niestety porzucono w kolejnych generacjach auta. W Superbie I nie ma systemu stabilizacji toru jazdy, dlatego kierowca w dużej mierze, w trudnych sytuacjach drogowych, zdany jest na własne umiejętności.

A jak pomoże nam nafaszerowany elektroniką samochód A.D. 2019? Od samych skrótów i nazw aż głowa boli. Multicollision brake, Crew Protect Assistant, Driver Alert, Adaptive Cruise Control, Front Assistant, Lane Assistant, Emergency Assistant, Traffic Jam Assistant, Light Assistant, Traffic Signs Recognition, Blind Spot Detect i Rear Traffic Alert to tylko część z systemów, które mają nas chronić, ale też ułatwiać życie za kierownicą. Efekt jest taki, że w jednej ręce mógłbym trzymać kanapkę, w drugiej kubek z kawą, a auto i tak by wybawiło mnie z opresji.

Owszem, ale fizyki się nie oszuka. Wystarczy jeden kilometr więcej, 1 km/h na godzinę szybciej i nawet najlepszy system plus świetne opony, a i tak skończę wycieczkę w rowie. To też niebezpieczne, bo daje ułudę bezpieczeństwa ale współczesne auto wybacza znacznie więcej. Instruktorzy jednak przestrzegają. Elektronika ma pomagać, a nie prowadzić za mnie. Z ciekawością czekam zatem co będzie za kolejne 15 lat. Może wtedy kanapka i kawa? 


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy