Polski kierowca

500 zł mandatu za... używanie wycieraczek

Wydawać by się mogło, że odśnieżenie samochodu to prosta czynność i pouczanie, instruowanie kogokolwiek, jak należy to robić jest pozbawione sensu.

Wystarczy jednak popatrzeć na zamieszczone zdjęcia. Okazuje się, że są kierowcy, którzy uważają, iż wystarczy tylko zsunąć śnieg z przedniej szyby albo wydrapać w śniegu niewielkie "okienko". A już najlepiej posłużyć się tylko wycieraczkami...

Tego nie uczą na kursach

Pewna młoda dama została zatrzymana przez drogówkę, gdyż z daleka rzucał się w oczy kierowany przez nią samochód osobowy z ogromną czapą śniegu na dachu. Mało tego, boczne szyby i tylna były całkiem zaśnieżone, lusterka pozostały zmarznięte, a jedynie na przedniej szybie widniały ślady po pracujących wycieraczkach.

Reklama

- Jak pani może kierować takim zaśnieżonym samochodem, przecież pani nic nie widzi! - zapytał policjant.

- No jak to, włączyłam wycieraczki.

- A jak pani zmienia pasy ruchu, przecież lusterka są zaśnieżone, tylna szyba cała pokryta śniegiem!

- Ja nie zmieniam pasów - odparła pani z niezbyt mądrą miną. - A zresztą ten śnieg zaraz się rozpuści...

No cóż, trudno się dziwić, bo tego przecież nie uczą na kursach na prawo jazdy, a nie każdy posiadł umiejętność samodzielnego i logicznego myślenia.

Z klapkami na oczach

Myślący człowiek z pewnością wie, że prawidłowa widoczność jest dla kierowcy podstawowym warunkiem bezpiecznej jazdy. Im więcej widzi kierowca na drodze, tym lepiej. Oczywiste jest również, że bardzo istotny jest kąt widzenia.

Jeżeli szyba przednia jest zaśnieżona, a my wydrapiemy tylko w śniegu "okienko" od strony kierowcy albo użyjemy wycieraczek, kąt widzenia bardzo znacznie się zawęzi. Jakie to może mieć skutki? Możemy nie zauważyć pieszego wkraczającego na jezdnię, którego zgarniemy na maskę, samochodu wyjeżdżającego z bocznej drogi, tramwaju, który wbije się nam w bok auta.

To jest tak, jakbyśmy sobie założyli klapki na oczy! Warto może wyjaśnić młodszym Czytelnikom, że kiedyś koniom, ciągnącym furmankę, dorożkę czy dyliżans zakładano na oczy specjalne klaki, aby zwierzę pociągowe nie mogło patrzeć na boki, by nie wystraszyło się przejeżdżających blisko pojazdów, psów, innych koni... Koń widział więc tylko do przodu i to w wąskim zakresie.

Niestety, niektórym ludziom też chyba ktoś kiedyś założył na oczy takie klapki... A może na szare komórki?

Różnica polega jednak na tym, że koniem kierował woźnica. Kierowca, który nie odśnieża całej szyby, przypomina takiego konia z klapkami na oczach, tyle tylko, że nie ma już woźnicy, który by myślał za niego.

Czy myjesz tylko oczy?

Podobne skutki przynosi też nieodśnieżenie bocznej szyby, lusterek itd. Czy nie są potrzebne do kierowania pojazdem? Zazwyczaj kierowcy jadący takimi samochodami, zatrzymani przez policjanta, tłumaczą się, że to wszystko dlatego, iż bardzo się spieszą. Nie mieli rano czasu odśnieżyć samochodu, bo są już spóźnieni, bo zaspali, bo mają bardzo ważne spotkanie...

Nasuwa się od razu pytanie: skoro tak, skoro czas jest dla nich taki cenny, to czy myją tylko twarz, oczy, czy też całe ciało? No bo przecież ręce, nogi i inne części ciała nie służą do patrzenia. Można ich zatem nie myć, wystarczy przetrzeć oczy i już da się kierować samochodem. A jaka oszczędność czasu!

Bądźmy poważni! Wychodząc z domu zakładamy jednak z reguły jakąś odzież na siebie, bo chociaż nie wiem jak byśmy się spieszyli, nie wylecimy przecież na ulicę nago. Wiedząc, że śnieg pada lub może padać, musimy niestety wyjść z domu 15 minut wcześniej i spokojnie, bez pośpiechu odśnieżyć samochód.

Samo się rozpuści?

Są i tacy wygodniccy, jak ta cytowana na wstępie pani, którzy uważają, że śnieg sam się rozpuści po jakimś czasie, więc nie warto odśnieżać samochodu. To prawda, auto nagrzewa się i przymarznięty śnieg i lód po pewnym czasie spadną z pojazdu. Przynajmniej częściowo. Pytanie tylko, kiedy i w jakich okolicznościach?

Radzę znowu ruszyć głową i wytężyć wyobraźnię. Ubiegłej zimy policja odnotowała wypadek spowodowany przez bryłę zmarzniętego śniegu, która zsunęła się z dużego SUV-a. Jadący za tym pojazdem kierowca, kiedy zobaczył uderzający w szybę jego samochodu wielki kawał lodu i usłyszał huk, przestraszył się, gwałtownie skręcił, stracił panowanie nad pojazdem i potrącił idącego poboczem pieszego.

Powinniśmy zatem liczyć się z tym, że śnieżna czapa zalegająca na dachu naszego samochodu, kiedy zacznie odmarzać od nadwozia, może spadać na jadące za nami samochody. Może też zsunąć się na naszą przednią szybę i pozbawić nas widoczności w najmniej odpowiednim momencie.

Przecież nie dosięgnę!

W pewnej miejscowości kierowca dużego autokaru mocno przyhamował, gdyż na przejście wkroczyli piesi. Po sekundzie z dachu pojazdu zsunęły się na skutek działania siły bezwładności potężne bryły zmarzniętego śniegu, a jedna z nich uderzyła w głowę przechodzącego przez jezdnię starszego mężczyznę, powodując pęknięcie czaszki.

To nie są żarty! Kierowcy ciężarówek i autobusów zazwyczaj dziwią się bardzo: jak ja mam zdejmować ten śnieg? Przecież nie dosięgnę!

To nie jest żadne usprawiedliwienie. Jeżeli na dachu autobusu, na plandece samochodu ciężarowego, naczepy lub przyczepy zalega gruba warstwa śniegu, to niestety należy posłużyć się drabiną i ten śnieg zrzucić przed rozpoczęciem jazdy. Pamiętajmy, że nawet drobne odłamki lodu, jeżeli spadną z dachu ciężarówki czy autobusu i uderzą w pojazd jadący z tyłu, mogą spowodować uszkodzenia nadwozia, reflektorów, szyb. Gorzej, gdy spowodują wypadek!

500 złotych mandatu

Warto zacytować art. 66. ust. 1. Ustawy Prawo o ruchu drogowym, który stanowi, że "Pojazd uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany, wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego:

1) nie zagrażało bezpieczeństwu osób nim jadących lub innych uczestników ruchu, nie naruszało porządku ruchu na drodze i nie narażało kogokolwiek na szkodę;

5) zapewniało dostateczne pole widzenia kierowcy oraz łatwe, wygodne i pewne posługiwanie się urządzeniami do kierowania, hamowania, sygnalizacji i oświetlenia drogi przy równoczesnym jej obserwowaniu;

Niewątpliwie jazda zaśnieżonym samochodem naraża innych na szkodę, a także nie zapewnia dostatecznego pola widzenia. Za naruszenie tego przepisu kierowca może zapłacić mandat karny w wysokości do 500 zł.!

Od razu widać, kto jedzie takim samochodem

Istnieje jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Niezależnie od tego, że przez własne niedbalstwo albo głupotę ograniczamy świadomie pole widzenia, że narażamy innych na niebezpieczeństwo, to kierując autem ze śnieżną czapą na dachu i zasypanymi, oblodzonymi szybami, od razu też wystawiamy sobie wizytówkę.

To jest tak, jakbyśmy napisali na nadwoziu naszego auta wielkimi literami: jestem bezmyślnym leniem, jestem brudasem, nie umiem myśleć, nie potrafię przewidywać, moja wyobraźnia ogranicza się tylko facebooka lub osiemset pięćdziesiątego siódmego odcinka serialu, dzisiaj zaspałam i nie zdążyłam się umyć itd...

Mam nadzieję, że Szanowni Kierowcy obu płci wezmą sobie tę kwestię do serca. No bo chyba to żadna przyjemność uchodzić za osobę ograniczoną i niedorozwiniętą umysłowo?

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy