Polskie "pendolino" już w 1972 roku? To nie żart!

Jak zapewne pamiętacie, pod naszą redakcją parkuje Mitsubishi ASX, którego - w ramach testu długodystansowego - przez siedem dni w tygodniu zaprzęgamy do ciężkiej dziennikarskiej orki.

Ostatnio, w ramach naszych samochodowych wycieczek po miejscach, które odwiedzić powinien każdy fan szeroko rozumianego transportu, zawitaliśmy do Jaworzyny Śląskiej - najstarszego węzła kolejowego w Polsce.

W położonym na Dolnym Śląsku (nieopodal Wałbrzycha) mieście już w latach dwudziestych krzyżowały się najważniejsze szlaki kolejowe. Kilka dochodzących do Jaworzyny Śląskiej linii już wówczas mogło się pochwalić elektryczną trakcją! Mimo tego trzonem ówczesnego transportu kolejowego były sypiące sadzą lokomotywy parowe - z myślą o nich niemieckie władze zdecydowały się zainwestować m.in. w wachlarzową parowozownię wraz z całą niezbędną infrastrukturą.

Reklama

Dziś znaczenie Jaworzyny Śląskiej na kolejowej mapie naszego kraju jest marginalne. Na szczęście, dzięki garstce pasjonatów, unikatowa parowozownia nie popadła w ruinę. Obecnie znajduje się w niej Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa, z niezwykłą kolekcją różnej maści taboru kolejowego...

Sen towarzysza Gierka

Zbiory muzeum składają się z przeszło 50 lokomotyw - w większości parowych - które, oprócz dawnej parowozowni, zajmują aż 1,5 km toru. Prawdziwą perełką jest ciężka lokomotywa parowa Pt31-49. Pierwszy, zaprojektowany całkowicie w Polsce parowóz, który trafił do masowej produkcji w 1932 roku. Do wybuchu II Wojny Światowej udało się wyprodukować 98 sztuk. Projekt okazał się tak dobry, że w 1940 roku - na polecenie okupacyjnych władz niemieckich - zbudowano dalszych 12 egzemplarzy. Do dziś przetrwały tylko dwie. Jedną podziwiać można właśnie w Jaworzynie Śląskiej. W najbliższych latach parowóz czeka kapitalny remont, który pozwoli przywrócić go do dawnej świetności. Koszt takiego przedsięwzięcia to, bagatela, 3,5 mln zł!

Jako ciekawostkę warto dodać, że w zbiorach muzeum znajduje się też wyremontowany prototyp elektrowozu pasażerskiego EP23-001, który powstał w 1972 roku - na życzenie samego Edwarda Gierka. Pierwszemu Sekretarzowi już wówczas zamarzyły się polskie koleje wysokich prędkości - prędkość konstrukcyjna lokomotywy wynosiła aż 160 km/h! Ostatecznie jednak projekt nie został skierowany do produkcji seryjnej. Ponieważ zbudowano go w oparciu o najcięższą z wykorzystywanych wówczas lokomotyw towarowych (masa służbowa to aż 116 ton) zanotowano duże problemy z wytrzymałością osi i wózków.

Ogromną zaletą muzeum jest to, że eksponaty nie są trzymane "za szkłem". Każda z lokomotyw czy wagonów dostępna jest dla zwiedzających, można więc zająć miejsce maszynisty czy zajrzeć do kotła. Miłośnicy kolei docenią również niezwykłe, zachowane w stanie pełnej sprawności, urządzenia kolejowe, takie jak obrotnica dla parowozów, żurawie czy specjalny "kanał" służący do wymiany osi.

Ile pali parowóz?

Polecamy, by na wycieczkę po muzeum wybrać się z przewodnikiem, który w barwny sposób przybliży różne aspekty funkcjonowania przedwojennej kolei. Dopiero wówczas możemy uswiadomimz sobie, jak bardzo zmieniła się otaczająca nas technika.

Dla przykładu, by bezproblemowo poruszać się "naszym" Mitsubishi wystarczy tankować benzynę i - raz na 20 tys. km - udać się do serwisu na wymianę oleju. W przypadku benzynowego silnika 1,6 l o mocy 117 KM, który znalazł się pod maską testowanego auta, układ smarowania ma pojemność 4,2 l.

Dla porównania, przed każdym(!) wyjechaniem na trasę parowozu, pomocnik maszynisty miał za zadanie przesmarowanie wszystkich ruchomych części układu napędowego i uzupełnienie oleju w niezliczonej ilości maźnic (zadanie to wymagało korzystania z kanału). W przypadku dobrze wyszkolonej załogi wszystkie czynności obsługowe związane z regulaminowym przesmarowaniem lokomotywy przed jazdą zajmowały około godziny. Raz rozpalony kocioł pracował przez następne trzydzieści dni.

Z dziennikarskiego obowiązku spieszymy poinformować, że w czasie naszej wycieczki do Jaworzyny testowy ASX zużywał średnio 6,8 l benzyny na 100 km. Na pokonanie trasy tej długości przeciętny parowóz potrzebował około trzech ton węgla i przeszło 20 metrów sześciennych wody...

By trafić do muzeum musicie wpisać w nawigację (w testowym ASX fabryczną) ulicę Towarową 4. Co ważne, muzeum czynne jest też w niedziele i święta! Miłośników jazdy na dwóch kółkach informujemy, że w budynku parowozowni znajduje się też ciekawa wystawa motocyklowych legend, takich jak Harleye Davidsony czy polskie Sokoły...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy