Pulsujące zielone światło

Interia i Antyradio walczą o "zielone pulsujące"

W 2014 roku w wypadkach na polskich drogach zginęły 3202 osoby. Potraficie sobie wyobrazić tyle ustawionych obok siebie trumien? 42 545 osób odniosło obrażenia. Taka liczba pacjentów zapełniłaby kilkadziesiąt dużych szpitali... Policyjne statystyki robią wrażenie i dobitnie pokazują znaczenie działań na rzecz poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Jak osiągnąć ten cel? Sposobów jest wiele. Na pewno jednym z najskuteczniejszych jest rozwój infrastruktury: modernizacja dróg, budowa autostrad,  dróg o rozdzielonych kierunkach ruchu, bezkolizyjnych skrzyżowań, chodników i kładek dla pieszych itp. To jednak dużo kosztuje, pochłania mnóstwo czasu i wymaga wysiłku. Dlatego niektórzy próbują iść na skróty i stawiają przede wszystkim na wzrost represyjności wobec kierowców: chcą dyscyplinować ich coraz wyższymi mandatami, częstszymi kontrolami policyjnymi, obstawianiem dróg fotoradarami. Jeszcze inni twierdzą, że pełną gwarancję bezpieczeństwa ruchu daje jedynie... brak ruchu. Stąd nieustanne utrudnianie życia zmotoryzowanym w miastach, wprowadzanie zakazów, nakazów i rozmaitych opłat. Po to, by zniechęcić ich do korzystania z samochodów.

Reklama

Istnieją jednak także rozwiązania proste, tanie, nikomu nie wadzące, a jednocześnie w istotnym stopniu przyczyniające się do poprawy bezpieczeństwa na drogach. Należy do nich, z powodzeniem stosowane w kilku europejskich krajach, uzupełnienie cyklu świateł na ulicznych sygnalizatorach o "zielone pulsujące". Informuje ono kierowców, że za kilka sekund zaświeci się światło żółte i dzięki temu daje im czas na podjęcie decyzji: czy zdążą bezpiecznie i zgodnie z przepisami wjechać na skrzyżowanie czy też powinni zacząć hamowanie, by w porę zatrzymać się przed sygnalizatorem. Teraz takiej szansy nie mają. Zaskoczeni nagłą zmianą koloru świateł  - gdy natychmiast po zielonym, bez żadnego ostrzeżenia, następuje żółte - popełniają błędy, za które płacą mandatami, chociaż zdarza się, że cena za nie bywa, niestety, dużo wyższa...

"Zielone pulsujące" działa na przejściach dla pieszych. Dlaczego nie może wspomagać także kierowców? Jak sprawdziliśmy, z technicznego punktu widzenia jest to całkowicie możliwe. Wymaga jedynie wprowadzenia pewnych zmian w polskim prawie. I tu właśnie tkwi największa przeszkoda: jest nią siła przyzwyczajenia, krępująca ludzi, od których zależy dokonanie takich modyfikacji.

Podobnie było z sekundnikami na skrzyżowaniach i trzecią, dodatkową tablicą rejestracyjną, umożliwiającą legalne korzystanie z montowanych na hakach holowniczych samochodów platform-bagażników do przewożenia rowerów. Wierzymy jednak, że skoro w tamtych sprawach udało się się pokonać inercję urzędów i urzędników, więc tak będzie i w przypadku "zielonego pulsującego". Będziemy usilnie zabiegać, aby tak się stało...  Tym bardziej, że  w działaniach tych wspiera nas Antyradio!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy