Jazda (bez)alkoholowa

Rusza proces mordercy z Kamienia Pomorskiego

We wtorek przed szczecińskim sądem ma ruszyć proces Mateusza S., który w Nowy Rok w Kamieniu Pomorskim pod wpływem alkoholu i narkotyków wjechał w grupę osób, zabijając sześć z nich. Mężczyźnie grozi do 15 lat więzienia.

We wtorek przed szczecińskim sądem ma ruszyć proces Mateusza S., który w Nowy Rok w Kamieniu Pomorskim pod wpływem alkoholu i narkotyków wjechał w grupę osób, zabijając sześć z nich. Mężczyźnie grozi do 15 lat więzienia.

Jeśli sąd przesłucha wszystkich kilkunastu świadków i nie pojawią się nowe wnioski dowodowe, to Mateusz S. jeszcze w tym tygodniu może usłyszeć wyrok. Terminy rozpraw wyznaczono na trzy kolejne dni - poza pierwszą we wtorek, mają się odbyć jeszcze w środę i czwartek.

Mateusz S. jest oskarżony o umyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób. Według aktu oskarżenia mężczyzna miał 2,15 promila alkoholu we krwi, był pod wpływem amfetaminy i marihuany. Prowadził samochód bez okularów leczniczych, do czego był zobowiązany orzeczeniem lekarskim.

Reklama

S. przekroczył także dozwoloną prędkość o co najmniej 30 kilometrów na godzinę. Został też oskarżony o prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym przed spowodowaniem wypadku.

Mężczyźnie grozi do 15 lat więzienia.

Do wypadku doszło w Nowy Rok. Samochód, którym kierował Mateusz S., wypadł z drogi i wjechał w grupę ludzi. Zginęło pięć dorosłych osób i jedno dziecko. Dwoje kolejnych dzieci trafiło do szpitala; chłopiec, który w wypadku stracił rodziców, był w stanie ciężkim i wymagał opieki na oddziale intensywnej terapii, stan zdrowia dziewczynki był lepszy. Dzieci opuściły szpital na przełomie stycznia i lutego.

Uroczystości pogrzebowe ofiar wypadku zgromadziły w Kamieniu Pomorskim tłumy mieszkańców. W wypadku zginął m.in. policjant, jego żona i syn.

W śledztwie S. przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia. Jak informowała wcześniej prokuratura, S. twierdził, że 1 stycznia do trzeciej nad ranem pił alkohol, a 30 grudnia palił marihuanę. Wyraził skruchę i twierdził, że był to nieszczęśliwy wypadek.

S. w 2006 r. zatrzymano na rok prawo jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu. Mężczyzna był też karany za przestępstwo przeciwko mieniu; miał ukraść w 2012 r. niedużą sumę pieniędzy.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: pijani kierowcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy