Budowa autostrad

Gigantyczne korki na autostradach. A może tak wprowadzić bojkot?

Jedziecie nad morze lub w góry? Nie mamy dla Was dobrych wiadomości. Na autostradzie A1 w stronę Gdańska tworzą się gigantyczne korki. Coraz dłuższy sznur samochodów ciągnie w stronę Zakopanego. Staniecie też na S3 w Lubuskiem.


Przy wjeździe na autostradę A1 w Nowej Wsi pod Toruniem trzeba czekać ponad godzinę, a sznur samochodów ma prawie 10 kilometrów. (kliknij na nasze kamery)

Jeśli koniecznie chcecie jechać autostradą w kierunku morza, najlepiej w ogóle nie korzystajcie z węzła w Nowej Wsi. Są tam tylko trzy bramki i ich pracownicy nie radzą sobie z natłokiem samochodów.

Warto spróbować wjechać na autostradę nieco dalej, czyli w Lubiczu, Turznie bądź Lisewie - tam jest dużo spokojniej.

Niestety zjazd z A1 też będzie problemem - w Rusocinie obok Trójmiasta trzeba czekać co najmniej pół godziny. Korków nie unikniecie też na wjeździe na A1 w Strykowie.

Reklama

Potężne korki również na S3 od Zielonej Góry do Gorzowa w Lubuskiem - alarmujecie nas na Gorącą Linię RMF. Powodem zatorów jest bardzo duży ruch. Najdłużej postoicie między Zieloną Górą a Sulechowem, dalej przed Międzyrzeczem i Gorzowem.

Szur aut także na zakopiance. Przejechanie trasy z Krakowa do stolicy Tatr zajmuje w tej chwili już blisko trzy godziny.

Największy korek utworzył się przed Rabką, ma już blisko 10 km długości. Pokonanie 34 km z Lubnia do Rabki zajmuje kierowcom dobrze ponad godzinę. Jeszcze gorzej jest na odcinku z Nowego Targu do Zakopanego. Te 24 km zajmują kierowcom prawie godzinę, a średnia prędkość na tym odcinku spadła do zaledwie 20 km/h. Lepiej więc poszukać sobie alternatywnych dróg pod Tatry.

A może tak wprowadzić bojkot autostrad? Kto za?


Każdy wakacyjny weekend przynosi nowe informacje na temat gigantycznych korków, tworzących się przed punktami poboru opłat na autostradach. Tu stało się godzinę, a tam pięć kwadransów. Tu było źle, a tam wręcz fatalnie.

Kiedy w ostatnią  niedzielę  wracaliśmy autostradą A 4 do Krakowa, kolejka do bramek w Balicach kończyła się za Węzłem Tynieckim. Kto zna tę trasę, wie, że to ładnych parę kilometrów. Zgroza.

Oczywiście pewną część winy za ten stan rzeczy ponoszą sami kierowcy. Marudzą, nie mają przygotowanej, odliczonej kwoty i dopiero przy kasie zaczynają szukać pieniędzy. Próbują wdawać się w niepotrzebne dyskusje z inkasentami, wyładowując na nich swoją złość. Tak czy inaczej odpowiedzialność za sprawną organizację ruchu ponoszą jednak gospodarze poszczególnych odcinków autostrad - GDDKiA lub operatorzy prywatni. Niestety, stosowane przez nich środki zaradcze są wręcz rozbrajające. W dniach i godzinach szczytu w Rusocinie, przy wjeździe na A 1, bilety kierowcom wręczają umyślni pracownicy. Po co w takim razie instalowano tam automaty?

Podstawowym lekarstwem na korki w punktach poboru opłat jest... doradzanie kierowcom, by wcześniej zjeżdżali z autostrady i kontynuowali podróż drogami lokalnymi. "Szanowni Polacy, co prawda zbudowaliśmy wam trochę fajnych autostrad, ale nie potrafimy sprawnie pobierać opłat za korzystanie z tych dróg, więc jeżeli nie chcecie tracić czasu i nerwów, omijajcie je". Zresztą wielu zmotoryzowanych samodzielnie wpadło na taki pomysł. W Internecie nie brakuje konkretnych porad na ten temat: "Toruniaki już się wycwaniły i zjeżdżają w Turznie na 15-tkę. Jeśli w Grębo jest korek na światłach, to można zawrócić i przez Jedwabno przeskoczyć do Lubicza."

GDDKiA poinformowała ostatnio, że wraz z Ministerstwem Infrastruktury i Rozwoju prowadzi "analizy rozwoju obecnego systemu opłat", nie przesądzając, czym one konkretnie zaowocują. Obiecano jedynie, że problem zostanie rozwiązany "w ciągu kilku najbliższych lat". Kilku, to znaczy ilu? Trzech czy dziewięciu? Ludzie, zlitujcie się! Każdy miesiąc zwłoki oznacza tysiące spędzonych w korkach godzin i litrów niepotrzebnie spalonego paliwa. Powstrzymanie tego marnotrawstwa, zmuszenie urzędników, by zamiast bezustannie analizować, wskazali możliwe rozwiązania i wybrali najlepsze, powinno być jednym z priorytetów rządu. Ten jednak najwyraźniej woli zajmować się innymi, z punktu widzenia zwykłego zmotoryzowanego obywatela, drugorzędnymi sprawami.

Więcej znajdziesz TUTAJKamery: Zobacz, jak wygląda sytuacja na drogach.




INTERIA/RMF
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy