Rajd Polski: wypowiedzi po I etapie

Janusz Kulig jadący Fordem Focusem WRC prowadzi po wczorajszym etapie (9 odcinków specjalnych) Rajdu Polski - 4. eliminacji Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski i eliminacji Rajdowych Mistrzostw Europy.

Kulig prowadzi z wyraźną przewagą nad rywalami, a w stawce kierowców nie ma już nikogo, kto mógłby nawiązać równą walkę z krakowianinem. Przypomnijmy, że po OS6 z powodu awarii silnika w swoim Peugeocie 206 WRC wycofał się Leszek Kuzaj.

Oto co po wczorajszym etapie powiedzieli kierowcy:

Janusz Kulig: - Bardzo żałuję, że Leszek musiał wycofać się z rywalizacji. Wolałbym nawet zająć drugie miejsce, ale po zaciętej walce, niż jechać samemu do mety. Przewaga jest duża - można powiedzieć komfortowa. Podróżujemy więc bezpiecznie, po czarnym. Czasami pozwalamy sobie na efektowne poślizgi dla publiczności. Jest bardzo wielu kibiców, którzy mimo fatalnej pogody gorąco dopingują.

Reklama

Zbigniew Gabryś: - Nie jadę inaczej niż dotychczas. To po prostu samochód jest znacznie lepszy od tego, którym dotychczas podróżowałem. Za wcześnie jednak na jakąkolwiek radość! Jutro jest bardzo długi dzień i trzeba być na mecie!

Tomasz Czopik: - Na ostatnim dzisiejszym odcinku dość mocno cięliśmy się z Michałem Bębenkiem. Dla obu z nas zakończyło się to wycieczką w maliny - tyle, że my straciliśmy na tym mniej. Zaskakujące jest tempo które narzucił Zbyszek Gabryś. Jedzie potwornie szybko, ale postaramy się jeszcze jutro powalczyć.

Michał Bębenek: - Na pierwszej pętli mieliśmy źle ustawione zawieszenie i straciliśmy trochę za dużo czasu. Później było zdecydowanie lepiej, poza wycieczką w plener na ostatnim z dzisiejszych odcinków. Jakieś czterdzieści sekund w plecy - to będzie bardzo trudno odrobić, zważywszy na tempo, w jakim podróżuje konkurencja.

Michał Sołowow: - Jest ślisko, mokro, mgliście. Nie są to moje ulubione warunki, szczególnie że odcinki są bardzo szybkie i trudne. Z uzyskiwanych czasów jestem jednak zadowolony.

Anthony Warmbold: - To dla nas zupełnie nowy samochód i oczywiście nowe trasy. Uczymy się, bo dla nas liczy się przede wszystkim jak najwięcej pokonanych kilometrów. O walce z polskimi kierowcami nawet nie myślę. Są potwornie szybcy i musiałbym oszaleć, żeby próbować się z nimi ścigać. Zresztą to niemożliwe!

Robert Herba: - Od drugiej pętli zaczęły się problemy. Nie chodzi tu nawet o nienajlepszy dobór opon. Zaczęło się od awarii dyferencjału i ukręconej półośki - przez dłuższy czas podróżowaliśmy tylko z przednim napędem. Później, podejrzewam w następstwie awarii dyfra, zdefektował wał i wydech. Auto wpadało w potworne drgania. Nic nie słyszeliśmy w samochodzie, jechałem praktycznie bez opisu. Cieszę się, że dotarliśmy do serwisu i mam nadzieję, że jutro nie będziemy musieli walczyć z awariami, tylko powalczymy z konkurencją!

Magda Cieślik: - Nowe auto jest super. Co prawda jest nieco szersze i ma inny środek ciężkości. Muszę przyzwyczaić się do tego, ale wrażenia są naprawdę znakomite. Inna jest też charakterystyka silnika - ten kręci się od samego dołu. Jedzie się nam naprawdę bardzo dobrze!

Sebastian Frycz: - To nie był najlepszy dzień dla nas. Pogoda praktycznie uniemożliwiła nam jakąkolwiek walkę z samochodami grupy N. Podczas drugiej pętli nawaliła dmuchawa i musiałem jechać odpięty, tak aby móc przecierać ręką parującą szybę. Poza tym poważniejszych awarii nie było. Mam nadzieję, że jutro będzie sucho. Wtedy postaramy się przyspieszyć!

Mariusz Stec: - Lancer Evo 6 to zupełnie inna bajka. Wspaniałe auto - inny świat. Dużo szybsze! Ja zostałem ostudzony już na pierwszym dzisiejszym odcinku, kiedy obróciłem się i poleciałem tyłem w kierunku jazdy. Muszę się jeszcze sporo nauczyć! Noga na razie nie doskwiera, nie mam z nią żadnych problemów.

Łukasz Sztuka: - Pierwszą pętlę pojechaliśmy na oponach Kumho. Eksperyment nie był zbyt szczęśliwy. Może to i dobre gumy do cywilnego auta, ale na rajdzie nie do końca się sprawdzają. Druga pętla to jazda na slicku po deszczu - spore straty. Wreszcie kapeć na początku pętli trzeciej. Dopiero dwa ostatnie odcinki pojechaliśmy w miarę normalnym tempem. Jutro też jest dzień - pojedziemy swoje i zobaczymy co uda się zrobić.

Paweł Dytko: - Rajd nie układał nam się od samego początku. Zarówno na pierwszej jak i na drugiej pętli nie trafiliśmy z oponami, było też kilka sytuacji podbramkowych. Jedna z tych sytuacji zakończyła się 12-sto minutowym pobytem w rowie. Po długiej prostej na bardzo śliskim asfalcie nie dohamowaliśmy się do lewego, ciasnego nawrotu i wpadliśmy przodem do głębokiego rowu. Pewnie zostalibyśmy tam na dobre, gdyby nie ofiarna pomoc kilkudziesięciu prawdziwych kibiców. Dzięki nim powróciliśmy na drogę i dojechaliśmy do mety odcinka. Tuż po mecie tego oesu okazało się, że pozornie niegroźne uszkodzenia uniemożliwiły dalszą jazdę. Uszkodzona została chłodnica wody i półośka. Niestety nie byliśmy w stanie kontynuować rajdu.

autoklub.pl
Dowiedz się więcej na temat: auto | wrc | janusz kulig | rajd polski | kulig | rajd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy